poniedziałek, 26 września 2022

W podróży.

 

Na mojej drodze stanęła pani, której włosów wystarczyło zaledwie na obsianie regla górnego i wyżej. Czarną, gęstą kosówką kusiła mimo mętnego, skisłego nieba. A stopy czerwone od chłodu zrodzonego nocą tańczyły w rytm melodii, co to w duszy grać musiała, sącząc się z miniaturowych słuchawek wetkniętych głęboko w uszy, aż lico blade kryło się ciepłem rumieńca.

 

Chwilę później wespół, choć osobno, patrzyliśmy z okien tramwaju na faceta w motocyklowym kasku podczas pieszego rajdu gęsto zaludnionymi chodnikami. Mijał beznamiętnie wszystko i wszystkich, chyba, że dopiero pod spodem tłukły się niepoznane uczucia. Bo chyba powinny, gdy końcem września widzi się starszą panią sponiewieraną uporczywym i niezbyt zdrowym życiem, jak ze stoickim spokojem wyczekuje zmiany świateł na bosaka. Pięty i paluchy miała owinięte plastrami, czyli nie była odporna na pumeks betonowych nawierzchni.

 

Kasztanowiec z młodzieńczą fantazją raczył zakwitnąć i w połowie schnąc, w drugiej okrył się miękką zielenią i gronami kwiatów, jakby powtórka z matury miała być właśnie dziś. Dla spóźnialskich? Nieuków? Chyba sprawdzę kalendarz, bo może to mi się coś wydaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz