środa, 7 września 2022

Się kręciło po Mieście chwilkę.

 

Długie dziesięciolecia poświęcił czas, żeby wyrzeźbić tę twarz i figurę poszukując idealnej kreski. Z każdym rokiem nabierał wprawy i był coraz bliżej celu, choć nie dla każdego jest równie łaskawy. Ciekawe, czym zasłużyła sobie owa pani siedząca pośród tych lewą ręką rzeźbionych na podobne awanse i przywileje.

 

Na chodnikach mnóstwo młodzieży w militarnych strojach. Może to wina chłodnego wiatru, który spenetrował moje ciało sięgając pod koszulę, jednak wzdrygnąłem się na myśl, że jeden z wielu nieomylnych u steru może wpaść na „genialny pomysł” i wysłać tę młodzież aby broniła granic bratniego narodu (skąd ja znam tę retorykę?), gdy tamtejsze aroganckie byczki będą w tym czasie pacyfikować starców i opornych.

 

Dziewczęta, w zbiorowej iluzji malują oczy wulgarna kreską przedłużając je niemal do uszu sądząc, że to wystarcza, aby zostać księżniczką. Tymczasem przypomina to kiepską karykaturę – te lepsze można za grosz kupić u rynkowego artysty.

 

Kobiety spacerujące w kapciach marzną w stopy, jednak nie skłania je to wcale do założenia bucików. Inne, które zdecydowały się na tak odważny ruch rezygnują ze skarpetek, albo zakładają najkrótsze z dostępnych, jakby wstydem było okryć stopy bawełną.

 

Usiłuję wyrwać się z rynkowych pierzei, jednak deptak kolaborujący z zimnym słońcem robi co tylko się da, żeby mnie nie uwolnić. Słońce świeci prosto w twarz, a na dodatek odbija się od wypolerowanych niezliczonymi stopami granitów i nawet pokornym zagląda w oczy oślepiając bez litości. Wreszcie udaje się. Mknę wzdłuż wielopoziomowego parkingu, którego elewację zaprojektowano w pnącej zieleni. Z sukcesem. Winobluszcze roją się i kłębią, ukrywając cyklopią kamerę podejrzliwie łypiącą na turystów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz