czwartek, 15 września 2022

I jeszcze.

 

Niezwykle kształtna pani z seledynowym biustem… znaczy w seledynowej bluzce gapiła się w monitor więcej niż zachłannie. Mój wzrok ledwie się po niej prześliznął, ale dostrzegłem, że świat musiał dyskretnie schodzić z drogi jej zapatrzeniu. Nawet pani z namalowaną o poranku, zaciętą twarzą, co pod wiatr jechała na rowerze. I ta, która mimo chłodu musiała się pochwalić kształtem pępka, jakby to był ostatni na ziemi. Dwaj kloszardzi mocowali się umysłową łamigłówką – jak okulbaczyć spacerowy wózek w wersji ciężarowej siatką drucianą zwiniętą w niezbyt poręczny tobogan i zalegającą bezpańsko skraj chodnika ku utrapieniu przechodniów i radości kloszardów. Pulchne dziewczątko wracało skądeś do domu i wywijało parasolem niezbyt zręcznie, jednak skojarzenie z „deszczową piosenką” napadło mnie jak Tyson na uszy Hollyfielda. Jeszcze nie pada. Ale niebo robi co może, żeby nie wyjść z kręgu podejrzeń i okrywa się ciemnoszarym rumieńcem, albo wstydliwie chowa w gąszcz chmur. Młode szyszki kurczowo trzymają się sosnowych gałęzi, za to owoce czarnego bzu roztrzaskują się na chodnikach tu i tam, aż pachnie skwaśniałym winem, oszałamiając osy.

4 komentarze:

  1. Ja widziałam pana, który taszczył sprężyny z dwóch rozbebeszonych wersalek i złorzeczył na chodnik, który hamował jego wysiłki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moi byli przejęci znalezieniem skarbu. i ignorowali gęsty ruch wokół nich

      Usuń
  2. Nasze chmury spisały się na medal. Potężnie zmoczyły mi pranie całe dwa razy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mi podlały kwiatki i nie musiałem z konewką łazić. i też się cieszę.

      Usuń