piątek, 15 września 2023

Galimatias.

 

    Deszcz zmył dziecięce ZOO wymalowane kolorową kredą na chodniku. Lądujące samoloty nie zostawiają za sobą ogona gazów wylotowych, jakby temperatura spalania paliwa była niższa na niskich wysokościach. Dziwne, bo w atmosferze bliskiej ziemi jest co jonizować, gdy wysoko hen, to już niemal próżnia. Autobus znów nie chciał przyjechać o czasie, więc mozolnie wspinałem się po długich nogach rudowłosej pani, aż dotarłem do przewieszki na wysokości bioder. Pięknie eksponowany teren kusił eksploracją, widok ze szczytu zapewne byłby fascynujący – przypomniałem sobie jednak, że słaby ze mnie alpinista i pewnie wyrżnąłbym na pysk, więc odpuściłem zbyt trudną ścieżkę do szczytowania.


    Zapewne to wina gnijącego intelektu, który kazał mi się zastanawiać nad sensem sterowania ruchem kołowym, kiedy na przejściu dla pieszych autobus musiał stać, a z drugiej strony tramwaj miał otwartą drogę. O kolizji między pojazdami mowy być nie mogło, bo miały wydzielone pasy ruchu. Więc co?


    Później (znów nadmiar czasu) zastanawiam się nad szczęśliwością ogólną kobiet pracujących. Sam znam sporo takich, którym domowe pielesze służą jak najbardziej i zamiast tworzyć nikomu niepotrzebną „tabelę kosztów”, wolałyby sporządzić całkiem przyzwoity krupnik, czy zrazy.


    Pogrążam się w grach słownych, żeby osiągnąć coś takiego: Przyszły mąż zamieszkuje Lubiąż, a jego luba zasiedla Lubań. Więc po ceremonii, aby uniknąć konfliktu przeniosą się zapewne do Lubina, lub Lublina. A czemużby nie?


    Na parkingu leżą zwłoki gołębia, który w samobójczym abordażu na samochód postradał rozum, skrzydła i życie. Podwodne szuwary tworzą w nurcie iluzję aligatora, młyński filar zatrzymał spora gałąź kasztanowca, z wciąż żyjącym kasztanami. Mijam wciąż nowe, młode piersi usiłujące wyzwolić się z jarzma gorsetu. Tuż po widzeniu mam skojarzenie z zielonymi orzechami – niby orzech, a przecież kompletnie niejadalny.

6 komentarzy:

  1. Niektóre gatunki kasztanów są zjadliwe, a niektóre nawet smaczne. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krupnik? Owszem, ale z suszonym grzybkiem.
    Ze zrazów dawno zrezygnowałem, ale gotowaną wołowinkę z ćwikłą i setkowcem 40 %, jak najbardziej.
    Wszystko podane cieplutkie(oprócz jednego), na obrusiku, przez damską, spracowaną, pełną żył-rękę. Później deser i inne przyjemności. Kobiety wiedzą-przez żołądek do łóżka...
    przezorny Janek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właściwa kolejność, to nie etykieta, a doświadczenie.

      Usuń