Czekająca na przystanku niewiasta pamiętająca wiek miniony szukała czegoś (biustu?) pod bluzką, zdeterminowana nie wsiadać, póki nie znajdzie. Najwyraźniej udało się, bo z satysfakcją posiadaczki wkroczyła do wnętrza. Na torowisku leżało porzucone i nikomu niepotrzebne, mocno sfatygowane futro z jeża.
Wieczorne okna zdobi mi rączy Orion w myśliwskiej gorączce i snach o niebiańskiej zwierzynie. Świt jesiennieje. Ptaki cichną, zaczyna panoszyć się mglista wilgoć, a lipy niespiesznie otrząsają się z nadmiaru zieleni. Pulchny pan pachniał słodkimi herbatnikami do tego stopnia, że zaczajona na schnącym konarze czapla zaczęła węszyć i rozglądać się, zamiast tępo wpatrywać w to, co ukryte pod powierzchnią. Wrony siedzące na parkanie w posępnych, żałobnych mundurkach przyglądały mi się ponuro, kasztany z rozbitymi o granitowy bruk łbami krwawią na chodniku, a bluszcze wyciągają do nich niezliczone, drapieżne łapki.
Te porzucone futra z jeża bardzo mnie smucą...a tyle ich!
OdpowiedzUsuńdrepczą za żarciem na asfalt. szkoda, bo to pocieszne i pożyteczne stworzonka.
UsuńStaruszki ze wsi chusteczkę z pieniędzmi nosiły między piersiami. Szczególnie, gdy wybierały się na miasto. Teraz jeździ się za darmo, ale chustka zawsze się może przydać.
OdpowiedzUsuńprzezorny Janek
na drobne na tacę w kościele.
Usuń