Na chodniku wrona pasła się pizzą, okazyjnie znalezioną (o dziwo – całą!). Wrona inteligentnie zaczęła od salami, ciasto zostawiając na gorsze czasy. Te mniej bystre wrony w tym czasie wyjadały żywe białko z ulęgałek masowo leżących pod gruszą. Na ulicach – zombie. Całe stada samotników (jeśli w ogóle samotnicy mogą tworzyć stada) dokarmianych stereofoniczną informacją sączącą się na wskroś mózgów. Względnie tego miejsca, gdzie ów mózg miał prawo przebywać – prawo, to nie to samo co obowiązek.
Dwa, spacerujące bez staników dziewczątka, tak bardzo chciały się pochwalić niedojrzałymi jeszcze piersiami, że strąciły mnie z chodnika. Szczęśliwie nie wdepnąłem w psie wypociny.
Psie wypociny czy, z przeproszeniem, psie łajno?
OdpowiedzUsuńłajno - ale nie chciałem być tak monotonny. czasami i pies musi popracować na efekt przemiany materii.
UsuńTelefon komórkowy miał łączyć ludzi. Co poszło nie tak?
OdpowiedzUsuńdwie osoby siedzące naprzeciw siebie i rozmawiające za pośrednictwem sieci, to już nie jest krzywe zwierciadło. to naprawdę się zdarza. za chwilę towarzystwo stanie się nietaktem. bo przecież można było komunikować się bez użycia wątku fizycznego, a sama bliskość będzie formą molestowania.
UsuńWtedy będzie pora umierać.
Usuńczyli już? ciut zbyt szybko. trzeba jeszcze troszeczkę się pomęczyć. i innych przy okazji.
Usuń