Budleja, wiosną posadzona na skraju chodnika, umiera na suchoty i zamiast wabić fruczaki, wabi autobusy i nieprzeliczone samochody osobowe mijające ją obojętnie co dnia. Zapowiada się dzień kobiet w rozmiarach poważnie naruszających średnią krajową. Ich piękno nie nosi znamion ekwilibrystyki cielesnej, lecz obiecuje pluszowe ciepło, miękkość bezgraniczną i stałość, a tej właśnie z czasem zaczyna wypatrywać nawet najzuchwalszy kogucik.
Pan, dźwigający brzemię dobrobytu nie był jednak zainteresowany ani jawną urodą pań, ani tym, co skrywa się w czeluściach Rzeki. W ogóle nie był zainteresowany. Niczym. Poszedł zaaferowany uwodzeniem rozmówcy płci dowolnej zlokalizowanego po drugiej stronie łącza.
Wąsacz, jadąc wątłym tropem kształtnej cyklistki, modlił się przebierając nóżkami. Musiał fest nagrzeszyć na widok prężacych się pośladków, skoro bił się w piersi za myśli nieczyste. Dziewczę w kapciach niosło w ręku śniadanie wymagające kolaboracji z mikrofalówką. Idący z przeciwka nastolatek, bez cienia skrępowania sprawdził, czy ma pępek na miejscu i czy wzwód poranny nie deformuje jego markowych, mocno wypełnionych ciałem szortów.
A gdy już zrobiło się cieplej, pani odziana w coś, co wyglądało na mały obrus usiadła na ławce, pozwalając otoczeniu podziwiać prywatną obfitość tu i ówdzie trąconą słońcem. Podzieliłem się z brzdącem kasztanem, jeszcze spoconym po emocjach skoku z wysokiej gałęzi. W zamian, inne drzewa uraczyły mnie więcej niż garścią pachnących świeżością owoców. I mimo przewidywanego końca sezonu pojawiły się siniaczki! Pani niosła na udzie coś aspirującego do miana kształtu, jednak nie niósł on żadnych skojarzeń z czymkolwiek mającym nazwę. Czyli pochodził spoza słownika, albo ze świata SF. I pewnie dlatego nieprawdopodobnym się wyda, że zaraz potem trafiłem na siniaczka wyglądającego na znak drogowy „droga z pierwszeństwem” i to razem z podtrzymującym go słupem! Trudno będzie pobić coś takiego, szczególnie, że lato ponoć dogorywa.
Młoda kobieta o pozłacanych dłoniach wypięła ku mnie dżinsowe łono i mamrotała coś cichutko. Raczej się nie modliła, a już na pewno nie o/do mnie. Śpiewała?
Właśnie.
OdpowiedzUsuńDla kogo one wypinają te swoje łona i przy tym mamroczą? Nie chce się wierzyć, że mają aż tak spóźnione orgazmy. Może je przeciągają, licząc na odrapane(czyt. okazje).
przezorny Janek
hormony buzują. wszystko przez te niekończące się upały.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo ona śpiewała?
Usuńa skąd ja mogę wiedzieć - wypnij łono w komunikacji miejskiej i posłuchaj siebie. może znajdziesz odpowiedź - ja jestem bardzo nieudaną kobietą, więc nawet nie podejmę się usiłowania.
UsuńDziękuję Wujku Dobra Rada za wskazówkę.
Usuńproszę uprzejmie. ciekawość należy zaspokajać - każdy tak, jak potrafi. pytać, to każdy może. trudniej wymyślić odpowiedź. próbuj - to znakomita zabawa. ja często się tak bawię. i znany jestem (w wąskim bardzo gronie) z tego, że jak coś widzę, to zadaję SOBIE pytanie - co się musiało stać, żeby... i tu właśnie wklejam to co widzę. polecam, bo to bardzo rozwijająca zabawa.
UsuńChłopaki! Spóźnione życzenia z okazji Dnia Chłopaka. Życzę Wam tego o czym bez przerwy marzycie i o czym tak ciągle piszecie. Powodzenia, świat się zmienia. :)
OdpowiedzUsuńżyczyć, a ofiarować, to jednak różne sprawy. o tym piszemy jakoś rzadziej.
Usuń