Kościelne dzwony otrząsnęły się ze snów i na chwilę rozśpiewały ciemność. Przemknął pogwizdując jakiś pociąg, czapla lecąca pod wiatr poskarżyła się na chrypkę, lecz nie czekając na grzecznościową litość pomknęła w dół Rzeki, gdzie czekał już na nią jaz elektrowni wodnej.
Kolarz płci piękniejszej (kolarka brzmi bardzo niefortunnie, niemal jak golarka – pani od strzyżenia bród?), posilała się elektronicznym papieroskiem przed kolejnym etapem wyścigu, albo przed górską premią – skąd miałaby wziąć górę, to nie wiem, ale może wspinała się na szczyt możliwości?
Starsza pani w spódniczce z trudem opinającej dorodne pośladki musiała być Niemką. I nie było to niesmaczne, a tyrolski zachwyt jej leciwego towarzysza, klejącego się do niej był niemal namacalny. Tutejsze zabytki miały mizerne szanse konkurować z tak apetyczną towarzyszką.
Ludzie bywają nieraz ciekawszym obiektem obserwacji, niż zabytki, a te nigdzie nie uciekną....
OdpowiedzUsuńno właśnie - za ludźmi trzeba się nauganiać...
UsuńPiękno nie przemija... trzeba tylko trochę uważniej patrzeć aby je zobaczyć...
OdpowiedzUsuńsą tacy ludzie, którzy starzeją się pięknie. szkoda, że rzadko się dostrzega.
UsuńDojrzała kobieta kierująca samochodem - kierownica? A młodziutka to kierowniczka? I ciekawe, czy zapalnik to samiec zapałki.
OdpowiedzUsuńzapalnik jest znakomity. podoba mi się. zapalniczka mogłaby być córeczką zapałki.
Usuńa teściowa - zapalarka - czysta poezja!
UsuńPełna, wielopokoleniowa rodzina!
UsuńKrótka, lecz barwna ciekawa opowieść :) Pozdrawiam Oko
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
jak zawsze. krótko. epopeje tworzą inni.
Usuń