Najjaśniejsza gwiazda przedświtu, jak każdego poranka patronowała tym, co wstali wcześnie i świeciła kompletem pięciu jupiterów ogarniając aureolą najbliższe jej otoczenie. Czyli – wszystko w normie. Szron zmatowił karoserie diamentowym pyłem, dziewczę o porcelanowej twarzy wytarło szerokimi nogawicami szlak pomiędzy przystankiem, a autobusem. Zapodziała się za to pani z wytatuowaną na achillesie palemką, a szkoda, bo stanowiła najpiękniejszy akcent przystankowego życia.
W środku, przyszła modelka cierpiała na krótkowzroczność, względnie zszokowały ja czytane wiadomości, bo łapała ostrość zbliżając i oddalając od wypielęgnowanej elewacji ekran telefonu. Przez okna widzę gościa w krótkich spodenkach i zimowej kurtce, z łbem owiniętym starannie jakąś szmatą. Zdawało mi się, że przymrozki ciągną od gruntu w górę, ale najwyraźniej samca o owłosionych łydkach traktowały specjalnie. Ciepło na takim rozkłada się inaczej? O ile w ogóle mowa być może o cieple. Monstrualny nawet jak na golema pan z plecaczkiem na plecach, który wyglądał na nim, jak kołczan prawilności na piersiach karków, stał sobie skromnie, osłaniając golemicę… golemkę… nie – golemka, to karłowa odmiana golema, a golemica, to samotna samica, a ta najwyraźniej była oswojona, albo sama przejęła stery nad golemowym losem, odwracając się doń na chwilę, by przekazać polecenia, czy skontrolować ich wykonanie.
Wyborczo – ulica zrobiła już swoje. Wygrani, a tym bardziej przegrani mogą już zapomnieć o plebsie, więc ich portrety łypią z zapomnianych reklam zewsząd, nieco natrząsając się ze zdewaluowanych już obietnic. Chłopak w rajtuzach zakończył bieg wokół wzgórza dysząc ciężko, choć wokół dreptały piękne niewiasty o wzroku cokolwiek sennym i rozmarzonym.
Pochłodniało tak, że moszna przytula się do jąder i na szczęście nie szczęka zębami). Na wyspach komuś potłukła się szklana impreza w papierowej torbie, i tylko tuman nieskonsumowanego aromatu błąka się pomiędzy brzegami. Nagie kobiety ozdabiają ściany jadalni hotelowej i czynią to z wdziękiem, jakiego mężczyznom na pewno by zabrakło. Tłuściutkie szpaki wesoło baraszkują na winobluszczu zwieszającym się z dachu i żrą czarne jagody bez końca. Cóż – czas obfitości lada chwila się skończy.
- Czy mąka potrafi występować w liczbie pojedynczej? Taki paproszek, okruszek niewielki… jeden mąk, mączunio…
Brunetka umazana farbkami całkiem niebosko sadziła susy, jakby przeskakiwała widziane tylko przez nią kałuże, utykając telefon w tylnej kieszeni spodni, przez co deformowała pośladki, stawiając na nonszalancką asymetrię. Dojrzała niewiasta z dwiema torbami (nie mam na myśli zawartości biustonosza, tylko siaty) ścigała autobus w takim tempie, że wypełniła minimum olimpijskie bez trudu i zdążyła do wnętrza – i to z uśmiechem. Nic, tylko czekała na uroczyste wręczenie medalu, na jaki niewątpliwie zasłużyła.
Mąka to właśnie JEST liczba pojedyncza. W mianowniku mnogiej brzmi "mąki".
OdpowiedzUsuńwielka szkoda. mąk brzmi mi prześwietnie.
UsuńA kto nam zabroni używać tego mąka? Nikt!
UsuńMąk, mączunio.... może mącznik ( podobieństwo do mocznik), a może bardziej zamaszyście- mlewik ( od mlewo) lub na wypasie pełnowymiarowym - zbożnik, zbożniczek? Ale, że słowo się rzekło i przyjęło, to nie ma co gdybać...i przesadzać.
OdpowiedzUsuńładne pomysły. dziękuję. już się pasę rozmaitością możliwości.
UsuńO jaki rodzaj mąki się rozchodzi?
OdpowiedzUsuńJest tyle mąk, a każda z nich ma inne przeznaczenie i strukturę. Do czego stosujemy pyłek mączny, bo na filmach awanturniczych do oczu...
przezorny Janek
raczej nie do makijażu. spożywcza mączka. nie rybna, nie kostna, nie kaolinowa.
UsuńDo zdejmowania portretów z płotów brak chętnych...może nie wszystkim domalowano jeszcze wąsy i rogi?
OdpowiedzUsuńjedna pani chciała oczyszczać Polskę. ktoś dociekliwy zapytał - z czego, inny, bardziej cyniczny na innym (z tym samym hasłem) dopisał - z kasy. i wiszą oba - raptem jeden przystanek od siebie.
Usuń