piątek, 29 grudnia 2017

Zwyczajny dzień.

Samolot znalazł jakąś lukę w chmurach i zgrabnie wśliznął się pod nie, żeby zakotwiczyć w Mieście, a zabłąkana mewa sterowała w kierunku tej wyrwy, szukając czystego nieba, by odpłynąć na wysokich prądach w kierunku morza. Nosiciel cyfrowych obrazków nie cieszył się nadmiernym zaufaniem długowłosej modelki ozdabiającej swoimi kolankami i uśmiechem słoneczny zegar na elewacji ratusza, bo wielokrotnie sprawdzała, czy nosiciel pikselami objął wystarczająco dużo ozdobników okalających jej urodę. Natychmiastowa wysyłka w czeluści sieciowe zwieńczyła wysiłki i uśmiech pani stał się rzeczywistością wirtualną okraszając i tak już bardzo barwny świat. Po chwili nosiciel pikseli stał się nosicielem modelki z którą wirował, aby i taką scenkę dało się uwiecznić przy użyciu osoby trzeciej. Sesja zakończyła się sukcesem, więc zapewne również wyimportowane zostały włosy rozwiane wirem nosiciela-stwórcy-cyklonu na tle miejskiego pręgierza. Towarzystwo mijało parkę z wielonarodowościowym uśmiechem i nawet niemiecka mowa ścichła, żeby nie zaburzyć obrazu. Dwie szczuplutkie panie po teatralnych uściskach zdecydowały się na obiad, lecz chyba były zdecydowane, bo kierowały swoją radość w stronę wegańskiej restauracji. Grube, wełniane skarpety zastąpiły pończochy, wspinając się na nieletnie uda, jednak niewystarczająco, żeby skryć się pod minispódniczką, ale to chyba wina owej spódnicy, bo skarpety robiły co mogły. Za to buciki pani krótkowłosej zmieściły się zupełnie swobodnie, dzięki czemu pani mogła się skupić na przytulaniu się do pana idącego z nią pod rękę. Wielopokoleniowa turystyczna rodzinka obciążona napojami w papierowych kubkach meandrowała rynkiem tworząc skupisko pchane jednym, wspólnym instynktem i monolitycznymi zmysłami – patrzyli w jedną stronę i uszy wyciągali w podobnych kierunkach, a nawet uśmiechami ogrzewali jednoosobowe końskie oblicze – koń nawet ramionami nie wzruszył, tak bardzo był przyzwyczajony do demonstracyjnej, nic nie wnoszącej (z punktu widzenia konia) sympatii. Ktoś grał, ktoś tańczył, kto inny rzeźbił w drewnie następnego bezimiennego bożka, albo akt z obrazka pamiętanego dłońmi. Euforia falowała jakoś tak sinusoidalnie, falami i cyklicznie i była chyba odrobinę na wyrost, może z powodu nieustannego jej dokumentowania, bo przecież kto to widział śmiać się i nie mieć na to żadnego dowodu, czy alibi. Taki dzień może być środą, albo piątkiem, bo to nie ma żadnego znaczenia - taki prosty i codzienny, niemal jak kromka chleba na śniadanie.

12 komentarzy:

  1. Za takim spokojem i swojskością tęskni się w pewnym wieku, młodzi żyją innym rytmem, trudno za nimi nadążyć.
    Chociaż ja chyba zawsze wolałam takie sobie zwyczajne dni od pogoni za niezwyczajnym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a po co nadążać? niech biegną i krzyczą swoją radość na zdrowie - zanim dogonisz pierwszych nadbiegną następni - wystarczy mieć zmysły otwarte na otoczenie

      Usuń
  2. Jaka szkoda, że tak sporadycznie doceniamy zwykłą kromkę chleba - traktując z reguły jako zwykłą oczywistość. Dobrze, że jest takie oko, które potrafi odbić w lustrze obrazek tak smakowity, że chce się takiej pajdki posmakować. Nawet i bez masła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smacznego życzę - dzień jak kromka chleba - to chyba film taki był.
      a na ścianie klasztoru brata Alberta widziałem napis: "być dobrym, jak kromka chleba".
      chleb jest genialny - całe życie się go je i nie nudzi się.

      Usuń
  3. Dla równowagi: znalazłeś coś, co uwielbiam, za czym przepadam i co podziwiam - i włożyłeś do tej notki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faceci to tumany - jak mam zgadnąć w tym tłoku?
      za trudne dla mnie...

      Usuń
    2. Samolot.
      Kocham bezgranicznie...

      Usuń
  4. A teraz jeszcze z innej beczki: czekam na to-tamto-co-wiesz i nie wiem, co dalej. Będzie? Nie będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś ma być dalej?
      a które?
      dzień w którym skończyła mi się domyślność nastał...

      Usuń
    2. O to takie bardzie z tfu-rczością pytam...

      Usuń
  5. Domyślność może i Ci się skończyła, ale na pewno podążysz inną drogą i nowe "obiekty" nam pokażesz ;)

    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Frau pytała o coś historycznie nieskończonego, a ja nie wiem o co chodzi...
      a obiekty znajdą się same, bo one po Mieście krążą... nieustannie
      kłaniam się jeszcze starorocznie

      Usuń