piątek, 23 marca 2018

Perfidia ignorancji.


Jak napisać intymność, żeby nie popaść w skrajności? Jak osiągnąć to, co w zaciszu alkowy staje się misterium niepowtarzalnym, a w słowach staje się wulgarnością, kiczem, lub naiwnością. Można wybrać zimne słowa bliższe anatomii znanej chirurgom, kiedy traktują ciało jak przedmiot uszkodzony, w którym zgrabnym, wyuczonym ruchem należy skalpelem pogrozić i zabrać precz na wieczność wraże elementy na ogół nazwane tak przewrotnie, że zauważeniu się wymykające. Rak? W naturze – czyściciel, zbierający odpady, sprzątający – w organizmie boa dusiciel, anakonda, odbierająca oddech i życie pomimo woli przetrwania.

Pozory i gra słów. Niedopowiedzenia. A ja? Stoję jako ten bezpański chłop i próbuję dociec znaczenia, albo znaleźć w sobie zrozumienie słowami wyrażone. Prostymi, prawdziwymi, lub (jeśli ktoś jest aż tak wyrafinowany) naiwnymi, bo naiwność niesie w sobie klucz do pojęcia – rozumienie słów tak, jak się je słyszy - na wprost, bez zawieszenia, niedopowiedzeń, aluzji i retoryki. Świat wyszukany, dumny i rosnący w egocentryzmach traktujących ludzi jak lustra odbijające ich wielkość dążącą ku nieskończoności, lecz po co? Na chwałę białka gnijącego, na czas zawarty pomiędzy narodzinami i śmiercią, który wypełnia mierzwa pozorów.

Można wybrać słowa, których szanujący się słownik odwagi nie ma zamieścić, chociaż w bordową skórę odziany i błyszczy złotym wzrokiem wyprężonej czcionki. Można pośród rynsztoka szukać rozwiązań z czasów, zanim umysł ucywilizował się i pozwolił zniewolić konwencjom. Bo te słowa przynajmniej mają w sobie żar. Wulgarny, brutalny, bezwzględny i dosadny, ale żar. Chyba, że słowo stało się przecinkiem, akcentem lub wykrzyknikiem, sprofanowane nadużyciem, niezrozumieniem wciągnięte w rynsztok na siłę poprzez masową, rabunkową gospodarkę, sprowadzone do parteru i nikczemne dzisiaj, chociaż wczoraj świeciło gwiazdą polarną pośród nocy gorących uniesieniem. Może Krzyżem Południa, albo Polarną Zorzą?

Więc jak? Gdzie stanąć mam? Medyczną nomenklaturą odebrać ci orgazm, czy pośród plebsu stanąć i zawstydzić, żeby zbliżenie stało się niepodobieństwem? Nie… nie oczekuję odpowiedzi, bo przecież zachłysnąć się łatwo i rad udzielać z wysokości piedestału. Ja po ziemi chodzę i nie potrzeba mi boskich słów – ja potrzebuję słów PRAWDZIWYCH. Ludzkich.

Więc nie sil się na obcojęzyczne słowa, które skaleczą mi podniebienie zanim skończę je wysławiać – ja potrzebuję słów zanurzonych w szczerą intymność tak bardzo, żebym je mógł powiedzieć tylko jednej osobie. Tylko jednej…. I tak cicho, żeby nawet wiatr ich ze mnie nie wydarł, i nie ukradł, i w świat nie wyciągnął na zatracenie, i na poniewierkę, która zdeprecjonuje wartość przez nadmierną popularność, ani sądy ludzkie, anonimowe, obce nie wystawił.

A ja… Ja po prostu chciałbym tylko nazwać naszą intymność w sposób, który nie urazi ciebie i moich zmysłów. Chcę słów, które nie wyrosną mi na ustach febrą, które w zaciszu sypialni powiem bez wstydu i ty je bez wstydu weźmiesz i oddasz bez uszczerbku na świętości chwili. Bez drżenia na misterium uniesienia.

Nie będę twoim lekarzem, więc medyczne, łacińskie definicje mogą mnie tylko pogrążyć, uświadomić bezkres mojej ignorancji. Ale ja pragnę pozostać ignorantem możliwie długo. Chcę żyć wolny od medycznej wiedzy i kolejnych terminów wizyt, podczas których trzyliterowe skróty określą niezbędne analizy, gdzie łacina przeklnie organ z defektem i sposób leczenia zakończony kastracją i przewidywalnym, niedopowiedzianym zgonem.

Ja chcę spotkać się z tobą w sypialni, kiedy świat zamkniemy na siedem zamków, kiedy nikt i nic, i nawet komar nas nie odwiedzi, a pościel zachowa tajemnicę naszej spowiedzi pod groźbą utopienia w pralce i chemicznej kuracji środkami dezynfekcyjnymi ze śmiertelną powagą.

Ty i ja – a pomiędzy nami słowa. Intymne słowa, których nie znajdziemy w żadnym słowniku. Więc gdzie? Potrafisz opowiedzieć mi swoją intymność bez rumieńca wstydu? Potrafisz? Ja tej pewności nie mam. Chciałbym wreszcie usłyszeć ciebie i twoje potrzeby, których mi nie opowiedziałaś, bo się boisz, że ucieknę, kiedy usłyszę, jak niewprawnie posługujesz się słowem. Chcę zobaczyć, jak otwierasz się, kiedy mówię pragnienia, o których nie da się mówić, bo nie ma narzędzi. Popatrz na własne ciało i powiedz głośno, jak je rozumiesz. Naiwnie, intymnie, szczerze. A później pozwól mi palcem pokazać twoje ciało i powtórz te słowa szeptem niosącym nadzieję na spełnienie.

Wiem – też masz palec i też potrafisz wskazać własną ciekawość – obiecuję ci wzajemność. To chyba coś więcej niż „na zawsze”?

28 komentarzy:

  1. O, to jest wiekuisty problem naszego języka i dobrze go znam. Nawet mi się z tym wczoraj czytanym skojarzył...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i co? potrafisz stanąć przed lustrem (nie przede mną, ale takim meblem) i nazwać siebie samą tak, żeby nie sprawiało Ci to przykrości? Gówno! nie o to mi szło - ma Ci sprawić PRZYJEMNOŚĆ!
      Potrafisz? Może jest ktoś, kto potrafi. Ja jestem skrępowany własnym niedostatkiem i wstydzę się tej ignorancji. Jeśli wiesz - pomóż proszę - email znasz... (zaproszenie otwarte dla wszystkich bez względu na wiek i płeć)

      Usuń
    2. Przecież napisałam, że to problem i że go znam... A zna się takie rzeczy nie z teorii, a z praktyki.

      Usuń
    3. przepraszam za niedyskrecję. postaram się wytrwać w niewiedzy i więcej nie nękać.

      Usuń
    4. No co Ty? Nie ma w tym niczego niedyskretnego i nie musisz się umartwiać.

      Usuń
    5. do umartwiania mi daleko - ale do pchania się w cudzą intymność również.
      wolę dostać ziarnko piasku niż ukraść plażę

      Usuń
    6. Podsypałam Ci parę ziaren na poczcie.

      Usuń
    7. to podziobię...
      może nawet pogrucham...

      Usuń
  2. A cóż to? Męki twórcze? Z pewnością ciało... coś podpowiedzieć (by) mogło. To trochę jak ze snami, trudno zapisać, gdy się śnią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma obowiązku się chwalić - sama sobie odpowiedz.

      Usuń
    2. W tym temacie nie pomogę, ale wolę to, co pozostaje, gdy odrzucamy słowa.

      Usuń
    3. spokojnie - zaproponowałem zadanie domowe do indywidualnego rozwiązywania, a nie do strzelania na oślep propozycjami.

      Usuń
    4. Marek Hłasko napisał: "Książki warto pisać tylko wtedy, jeśli przekroczy się ostatnią granicę wstydu; pisanie jest rzeczą bardziej intymną od łóżka; przynajmniej dla mnie."

      Tak mają pisarze.

      Usuń
    5. dziękuję - cytat pamiętałem, gorzej z Autorem. zgadzam się bezwzględnie.
      pisanie MUSI być szczere, żeby niosło wartości - inaczej nie ma to sensu.

      Usuń
  3. Zaangażowanie uczuciowe i intymny klimat alkowy niwelują takie problemy, same nazwy cisną się na usta...między dwojgiem ludzi nic nie jest niewłaściwe, jeśli oboje się na to zgadzają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żeby się na "coś" zgodzić, to trzeba to "coś" jakoś określić - i o tym piszę właśnie.

      Usuń
  4. problem z gardłem?
    czy z artykulacją?

    OdpowiedzUsuń
  5. To naprawdę nie wymaga słów, bo właśnie one prowadzą na manowce. Kiedyś też o tym pisałam, widocznie wielu z nas ma z tym problem:-) Prywatnie lubię tworzyć słowa na każdy użytek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez względu na przedmiot - słów wymaga wszystko - jeśli coś nie ma nazwy, to trudno definiować/przybliżać/wyrażać... ciężko nawet myśleć o tym, czemu brakuje nazwy.
      A intymność, choć publicznie nie nadaje się do artykulacji w prywatności staje się istotna i brak nazwy stanowi problem powtarzalny. W końcu chodzi o wyrażanie pragnień. ładnie i zrozumiale.

      Usuń
  6. Majstersztyk. Bravo - najtrudniej dobrać słowa, które nie zabolą
    Pozdrawiam
    https://zolza73.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w każdej komunikacji dobór słów jest niezwykle istotny - tak łatwo obrazić, albo doprowadzić do nieporozumień i konfliktów...

      Usuń
  7. To prawie rozprawa naukowa o ......

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle słów o braku słów. Zacisze alkowy może się bez nich obejść, można niepotrzebnie "zagadać" działanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. codzienność też może się obyć bez słów, ale ani musi, ani chce.

      Usuń