- Urodzisz mi
diabła!
Powiedziałem
to całkiem poważnie patrząc w zakochane oczy kobiety. Nie sądziłem, że można
spotkać osobę równie nieatrakcyjną, a wiem co mówię, bo poświęciłem na szukanie
parę lat, żeby pośród szpetoty znaleźć perłę. Była asymetryczna. Jej kręgosłup
usiłował się wić jak wąż, zamiast sterczeć niczym maszt statku. Twarz pogięta,
pokancerowana, niedoskonale wypełniona popsutymi zębami, szramami, strupami i
wiechciem liniejących włosów, z których tylko wszy miały uciechę ganiając się
po dżungli pierwotnej. Była odrażająca. Śmierdziała tak, że kontenery na
zapomnianych podwórkach wydawały się przy niej butelką perfum.
Skinęła
głową i zgodziła się, choć nie miała świadomości, czego pragnę. Wtedy
zgodziłaby się na wszystko, zanim zdążyłem wyartykułować kaprysy. Pamiętam, że
kiedy ją pierwszy raz rozebrałem, to zwymiotowałem z zachwytu wprost na nią, a
ona bezradnie ścierała brudnymi rękami z połamanymi pazurami mój obiad
spływający z jej zabiedzonych, nierównych piersi. Była ideałem. Warczała i
chciała się na mnie rzucić, co mogło być niebezpieczne. Nie wiedziałem czym
może mnie zarazić, więc obezwładniłem ją pięścią bez wahania. Zanim się ocknęła
była już kompletnie pozbawiona owłosienia i z grubsza umyta. Nawet nie
wiedziała, że lekarz przeprowadził pobieżne badania i pobrał próbki
wszystkiego, co może chcieć pobrać lekarz, żeby wydać opinię, lecz już
pierwsza, gdy z odrazą kiwał głową wprawiła mnie w euforię.
A
potem wprowadziłem ją na salony. Rozpieszczałem, pokazałem świat pełen blichtru
i nadmiaru. Patrzyłem, jak to stworzenie oswaja się z luksusem, ze mną, z
otoczeniem. Rok trwała sielanka, aż zaczęła zapominać przeszłość. Ja w tym
czasie ostrożnie sprawdzałem, czy już jest moją własnością. Czy zrobi wszystko,
czego zażądam od niej. Ekstrawagancje rosły, ale ona była już moja. Nie mogła
się dłużej bronić. Uwierzyła, że jest księżniczką, chociaż miała lustra i
ludzkie twarze uciekające od obrazu jej sylwetki. Przeciw ich reakcjom miała
tylko moje słowa, w które starała się uwierzyć ze wszystkich sił i wreszcie się
jej udało. Widziałem ten dzień, kiedy wyprostowała się i pierwszy raz
popatrzyła z góry na okolicę. Ale to ja byłem jej Bogiem.
Wtedy
właśnie jej powiedziałem, że chcę, żeby mi urodziła diabła i ona skinęła głową.
Może myślała, że żartuję, że to kolejna ekstrawagancja, ale było za późno. Wtedy
uderzyłem ją po raz drugi. A potem tłukłem z dowolnego powodu, a i bez powodu,
żeby zaczęła mnie nienawidzić. Gasiłem na niej papierosy, kopałem. Założyłem
jej obrożę i kiedy za głośno się skarżyła zaciskałem tak, żeby walczyła o
oddech. Przychodziłem do niej we śnie, żeby bała się nawet spać. Spała skulona
jak pies gdzieś na podłodze i jadła z tej podłogi to, co jej rzuciłem. Znów
zaczęła śmierdzieć własnym moczem i strachem. Lałem jej do miski litr wody na
dobę. Miała wybór – picie, lub higiena. Organizm chciał żyć, więc higiena
poszła precz.
Tylko
lekarz pojawiał się każdego dnia, żeby sprawdzić, czy nie przesadziłem. I czy w
końcu dostanę diabła od tej zasmarkanej obrzydliwości zamieszkującej obecnie
wilgotne, piwniczne podłogi, bez światła dziennego i towarzystwa. Ciekawe, czy
miała siłę mnie przeklinać, czy nosiła pod tym szkaradnym opakowaniem iskierkę
nadziei, że powrócą dni w dobrobycie i miłości. Brałem ją siłą. Brutalnie,
krótko, pchany jednym imperatywem. Miała zajść w ciążę, zanim ją zatłukę, zanim
organizm zdegeneruje do tego stopnia, że ciąża będzie niemożliwa. Kiedy w końcu
lekarz kiwnął głową, że już odetchnąłem z ulgą. Głupia krowa – tyle czasu na
jedną ciążę zmarnować. Tłukłem ją dalej, ale trochę ostrożniej. Diabeł musiał
dostać tyle nienawiści, ile mogłem mu ofiarować.
Ja,
bo ona była tylko matrycą, na której chciałem wygrawerować piętno
niezmazywalne. Miał być ideałem. Kipiącym wściekłością, złośliwym i
bezwzględnym niszczycielem. Karą za grzechy nawet niedopełnione. Miał deptać
silnych i kopać słabych. Miał ukraść cały świat i zmusić go, żeby jadł mu z
ręki. Chciałem mu dać wszystko. Pieniądze już na niego czekały, choć one były
mniej istotne. Ta mała śmierdząca wesz miała wypełnić jego ciało przekleństwem
i nienawiścią. Czarną miłością. Jej ciało miało być świątynią bólu, w której
wyrośnie książę ciemności. Silny, bezwzględny i głodny jak tylko szatan potrafi
być głodny. Pilnowałem, żeby każdego dnia ozdobić świątynię wotywami – dorodne
siniaki, oparzenia, kancery brzytwą, rozdrapane, zaognione rany. Z każdym dniem
była piękniejsza i dawno już minęła próg, przy którym ją zobaczyłem po raz
pierwszy.
Wreszcie
krzyk samicy odwinął echem poczęcia. Lekarz zabrał dziecko i oglądaliśmy je z
ciekawością. Jest! Mój diabeł. Darł się niebosko, cudnie. Zakrwawiony, w
spazmach i płaczu ozdobił moczem lekarski fartuch. Na podłodze skamlała suka,
żeby jej oddać dzieciaka. Chciałem ją kopnąć w krtań, żeby nie przeszkadzała,
kiedy zajmuję się synem, ale lekarz mnie powstrzymał. Jeszcze się przyda. Ktoś
musi go karmić, a bardziej gorzkiego mleka nie znajdę we wszechświecie. Młody
żarł, jakby nigdy w życiu nic nie jadł, a suka uspokajała się. Zanim skończył
jeść już go kochała nad życie. A on się darł, gdy tylko oderwany został od
cycka.
Rok
się tak darł niepokornie. Trzymałem sukę na podłodze. Już dawno przestała być
kobietą. Teraz była spiżarnią, którą mój książę eksploatował. Potem, gdy poznał
inne pokarmy była już tylko zabawką. Kiedy miał trzy lata chciał zobaczyć
zebrę. Wychłostaliśmy ją wspólnie, aż pasy nabrały koloru. Jej skóra od
przebywania piwnicy wybielała, a dobry bat dorobił resztę. Była paskudną zebrą
z zepsutymi zębami przez jakieś dwa tygodnie, aż się księciu znudziła. A kiedy
zapragnął dalmatyńczyka, to mu kazałem wygryźć jej na skórze kleksy – uporał
się bardzo szybko i patrzyliśmy jak jej skóra nabiera barw. Tylko z sikaniem
miała kłopot, bo nie szło jej nauczyć zadzierania nogi. Za to dobrze się ją
kopało. Była pod ręką i z kolan już nie wstawała nigdy. Jak raz spróbowała, to
ją bardzo boleśnie oduczyłem tego do końca życia.
Kiedy
miał dziesięć lat znudziła mu się już ostatecznie. Nie chciał się bawić tym
żywym trupem. Chwyciłem za gardło i przypiąłem obrożą do podłogi. Ręce i nogi
też. Staliśmy nad tym szaleństwem i nawet się nam kopnąć jej nie chciało. Ale
książę był już duży i czas był na kolejną lekcję. Zostawiłem na stole nóż i po
cichu wymknąłem się z piwnicy. Zamknąłem na klucz. Suka myślała, że wreszcie
zostanie sam na sam z księciem i doczekała się, choć on wcale tego nie chciał.
Patrzyłem przez judasza, jak suka próbuje się uśmiechać i coś mówić do księcia.
A książę rozglądał się bezrozumnie i szukał mnie. Podszedł do drzwi i patrzył w
milczeniu. Czekał, aż się usprawiedliwię. Dobrze. I tak zamierzałem mu
powiedzieć.
- Idę i nie licz,
że wrócę szybko. Masz sobie poradzić. Ona mówi, że cię kocha nad życie, więc
możesz ją zjeść, jeśli zgłodniejesz. Możesz rozedrzeć jej żyły i pić krew,
jeśli moczem się brzydzisz. Wrócę, kiedy zaczniesz ogryzać kości. Nie
wcześniej.
Śmiałem
się jak szalony odchodząc, a zza pleców dochodziło mnie wycie. Suki i wilka,
który zrozumiał, że nie żartowałem. Czas mijał szybko, ale nie pozwoliłem
swojej pochopności na zejście do piwnicy. Bałem się, że ugnę się, gdy książę
zacznie żebrać. Że go za to znienawidzę, uderzę, albo zabiję. To on miał
zabijać, a nie być zabijany. Suka była znakomitą wprawką. Potem dam mu jeszcze
parę opiekunek, może kolegów w podobnym wieku…
Do
piwnicy schodziłem po omacku i bardzo po cichu, żeby się nie zorientował.
Przyłożyłem oko do wizjera. Z suki zostały jakieś ochłapy, które nie bardzo
trzymały się już kajdan. Rosła we mnie duma. Książę poradził sobie. Rozglądałem
się, gdzie to moje cudowne dziecię, kiedy przez wizjer wyjrzał do mnie czubek
noża. Wbił się przez oko, aż zatrzymał z tyłu czaszki. Zaskoczył mnie książę.
Moja ojcowska duma znieczuliła mnie przedśmiertnie, kiedy wyjmował nóż i przez
dziurę zerkał na mnie od środka najczarniejszym z możliwych spojrzeniem.
- Ciekawe, jak
sobie poradzi z wyjściem – pomyślałem, zanim zgasło we mnie życie – Jak sobie
poradzi z życiem, kiedy już wyjdzie.
Czego to mężczyzna nie wymyśli. I jeszcze ten brak szacunku dla kobiety - nawet w opowiadaniu. Oj, nie lubisz Ty kobiet.
OdpowiedzUsuńMieszczka.com
Lubię, z musztardą...
Usuńa tak poważniej - nie chcę pisać romansów o szczęśliwym zakończeniu. przynajmniej nie zawsze. musi być różnorodność, żeby nie wpadać w rutynę. każdemu wolno wysnuwać wnioski. ja uważam, że szanuję ludzi bez względu na płeć. czy lubię? nie wiem. trudno mi sobie wyobrazić życie bez towarzystwa, więc pewnie tak.
tak w oko? prawie jak seppuku...
OdpowiedzUsuńprzez judasza trudno trafić w serce, czy nerkę.
UsuńDobre na scenariusz, słowo!
OdpowiedzUsuńdziecko Rosemary?
UsuńNie , taki całkiem dobry horror o psychopacie:-)
Usuńpewnie udałoby się rozciągnąć akcję na jakiś metraż,który z reklamami dałby dwie godziny. nie myślę w kategoriach scenariuszy, ale tu jest miejsce na wszystko, bo akcja obejmuje ładnych parę lat.
Usuńdobry horror nie powinien byc długi:-)
Usuńpełnometrażowy. krótkie, to są reklamy. dlatego puszczają je częściej.
UsuńNie przepadam za bezsensownym sadyzmem ot tak dla frajdy i rozrywki. Nienawidzę czubków. Budzą się we mnie takie same instynkty. Zrobiłabym to samo z takim wymóżdżeńcem. Trzymałabym latami w obroży , przyduszając żeby walczył o oddech. A pomiot należałoby utłuc od razu żeby ktoś przez niego nie cierpiał tak jak matka pomiotu
OdpowiedzUsuńa tu niespodzianka - tylko narybek przetrwał eksperyment.
Usuńszkoda - nie rokuje
Usuńświat zazwyczaj wybiera młodość, żeby przetrwała. płacą starsi.
Usuńa narybek rokuje i to bezgranicznie, tylko nie tak, jakby się chciało.
Im dłużej trwa nasza polemika tym bardziej mam ochotę odstrzelić zdegenerowany narybek i pierdolniętego tatusia. Nie rokujący zdegenerowany narybek jest niczym zardzewiały gwóźdź w bucie . Im szybciej się go pozbędziesz tym mniejszy syf.... taa - wiem fikcja literacka. Dlatego nie wszystkie książki czytam i nie wszystkie filmu oglądam - za bardzo przeżywam
Usuńim dłużej trwa ta polemika, tym bardziej mam wrażenie, że wreszcie napisałem coś, co działa na zmysły. że boli, oburza, wywołuje emocje - a to najlepsze, co może spotkać autora. żywa reakcja.
Usuńza to rozumiem, że treść i reakcja mogą powodować doznania nie takie, jakich oczekiwałaś.
tatusia już nie trzeba, bo narybek zrobił to osobiście i własnoręcznie - chyba nie lubi konkurencji i pożarł nieudaczników. nie planowałem kontynuacji ani w celu unicestwienia narybku, ani w celu budowania mu piedestału. taki jednorazowy wybryk, jakich tutaj wiele.
wiele rzeczy działa na moje zmysły dlatego nie zawsze lubię czytać książki i nie zawsze lubię oglądać filmy. Ale masz rację - emocje są
Usuńdziękuję - i przepraszam, jeśli zrobiłem Ci krzywdę niechcący.
Usuńoj, weź. głupio mi że tak przeżywam. Dlatego są gatunki filmów czy książek nie do przełknięcia dla mnie. Np „Opowieść podręcznej” znam tylko z trailerów i streszczeń
Usuńja zacząłem czytać Kinga Salem i odpuściłem po osiemdziesięciu stronach. nie lubię, kiedy mnie ktoś straszy skutecznie. odłożyłem i nie wracam. a tam nie działo się nic, tylko wiatr gnał śmieci przez spocone miasteczko.
UsuńA wiesz że mam całą biblioteczkę zawaloną Grahamem Mastertonem, Kingiem, Wilsonem jakieś Czarne Fedory, Mnichy i Ocalony .... brrrrrr.... co mi się podobało ?
Usuńnie mam pojęcia, co się podobało, ale jakiś powód musiałaś mieć, żeby taką biblioteczkę zgromadzić. tym bardziej się dziwię, że ten tekst zrobił takie wrażenie. trochę mi to pochlebia. nawet więcej niż trochę.
UsuńSadyzm i okrucieństwo to niestety część życia. Nienawidzę gnoi krzywdzących dla przyjemności czy w imię idei "niby" wyższych. Znęcanie się nie ma żadnego usprawiedliwienia, nigdy.
OdpowiedzUsuńnie ma. ale i tak się zdarza.
Usuńto się przestraszyłam... spokojnej nocy życzę wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńto dobrze, czy nie bardzo?
UsuńToż to żaden diabeł
OdpowiedzUsuńOt padale zabił padalca...
młody jest... niedoświadczony. dopiero się uczy - daj mu szanse.
Usuń..to jest wstrząsające, koszmarne okropieństwo, które mnie przeraża (jestem zbyt wrażliwa, nie czytam opisów i nie oglądam szczegółów, pomijam)..nie rozumiem, nie potrafie pojąć takich potworności, makabrycznego okrucieństwa dokonywanego przez zwyrodnialców w ludzkiej skórze ..nie mieści mi się w głowie, skąd takie wynaturzania się biorą?
OdpowiedzUsuńno tak... wyjdzie, że z mojej głowy pochodzą i się dzieją. a one się dzieją i bez mojej głowy, bo wciąż życie jest bogatsze od pojedynczej wyobraźni.
Usuńja jednak po raz kolejny powtórzę - skoro działa, to znak, że udało mi się napisać tekst, który wyzwala emocje - tym razem akurat takie. może uda mi się wyzwolić i inne.
..wiem, że takie, czy podobne rzeczy, mają miejsce w realnym życiu.. po prostu nie potrafie przejść obojetnie, nad takim okrucieństwem, nikczemnością i ohydą.. mnie to przerażą! ..oczywiscie przyznaję (z całym szacunkiem dla Ciebie, jako pisarza) piszesz świetnie, Twoje teksty są znakomite i wyzwalają emocje.. mnie akurat takie makabrycznie nieludzkie zachowania szokują i przerażają..
OdpowiedzUsuńczasami piszę również bardzo miękkie, ciepłe i przyjazne teksty - wprost stworzone, żeby otulić się nimi jak kołdrą i położyć spać z głową pełną własnych nadinterpretacji i niedyskrecji.
Usuń..oczywiście z ogromną przyjemnością czytałam, takie Twoje ciepłe, miękkie i przyjazne teksty, które niczym balsam otulały błogością .. a przywołana osobliwa fantazja sprawiała szalenie niezwykłe odczucia ;)
OdpowiedzUsuńwięc przyzwyczaj się, że nie ma nic stałego we mnie. piszę bo chcę, bo lubię, bo zamierzam tego nie zaprzepaścić. ale nie będę grzecznym chłopczykiem i i nie zamierzam poddawać się naciskom z zewnątrz.
Usuńciesz się niespodzianką.
..oczywiście rozumiem Twoją różnorodność w pisaniu.. gdyż nie chcesz sie zaszufladkować ?
UsuńJa oczywiscie czytam to o chcę i co lubię lubię i uważam, że jest dobrze :)
może sam jeszcze nie wiem, gdzie się sprawdzę najbardziej wiarygodnie? w jakich klimatach pływa mi się najbardziej swobodnie. poligon służy do testów, więc i zdarzają się niespodzianki.
UsuńZdaje się, że trochę sobie popsułeś opinię u dziewczyn?
OdpowiedzUsuńA przecież jest w tym opowiadaniu wszystko to, co potrzebne do dobrego horroru!
to problem dziewczyn chyba. uprzedzam na wejście, że piszę, co mi do głowy przyjdzie bez względu na otoczenie - raz jest miękko, raz po szkle. nie pozwolę się zamknąć w ramkach różowych, ani żadnych innych. trudno - każdy wchodzi na własne ryzyko i nie musi nic więcej, jak chcieć być. siłą gości się nie zatrzyma.
UsuńPrzerażająca wizja, aż mnie cofnęło
OdpowiedzUsuńmiałaś coś miękkiego z tyłu? (oczywiście poza pośladkami)
Usuń