poniedziałek, 25 lutego 2019

Wiosennie.


Młoda kobieta siedząca na przystanku zapragnęła skośnych oczu tak bardzo, że kredką dorysowała brakujące detale rozciągając kąciki oczu do tego stopnia, że musiały hamować, żeby się z uszami nie zderzyć. Słońce uczyło ją mrużyć oczęta zalotnie i niechby nawet piętno piegów zostawiało, to przecież oczu mogła jej w takiej chwili pozazdrościć każda Azjatka.
Kolejna pani była tak wysoka, że zabrakło materiału na inne wymiary i szła betonowym strumieniem brodząc niczym żurawica… żurawina? Bo przecież nie jak żuraw – szła zdecydowanie ładniej chudzinka. Może jak przecinek pomiędzy komplementami? Przez czas jakiś podążałem za nią na wypadek nagłych porywów wiatru, kiedy jednak skryła się w czeluściach podziemnego przejścia uznałem, że już sobie poradzi.
Trawniki wydrapane z suchych liści żrą teraźniejszość. Piją. Pachną wilgocią. Drzewa pozbawiane zielonych głów jemioły drapią bezwstydnie podbrzusza chmur. Słońce z wiatrem naprzemiennie zaglądają mi w oczy, żebym nie mógł podziwiać jak zaczynają krążyć soki i żywioły się budzą… w jędrnych, dżinsowych skórach.

34 komentarze:

  1. Żurawina raczej nie, bo to roślina małego wzrostu. Skoro szła wdzięcznie niekoniecznie musi być porównana do ptaka brodzącego.
    Muszę sprawdzić czy u nas wygrabili zeszłoroczne liście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ona była tak ... długonoga... przecież nie żyrafa... ani jakiś klown na szczudłach. jej tylko brakowało szerokości i głębokości. dzieci tak malują bocianie nóżki...

      Usuń
  2. mnie by nagły poryw wiatru krzywdy nie zrobił.... no chyba że tornado :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli proporcje masz słuszne. podziwiam pająki, że przy tak długich nogach jakoś sobie radzą a chodzeniem. i żyrafy, które gotowe przytomność stracić, kiedy zbyt długo będą się przyglądać własnym kopytkom z bliska. albo pić wodę...

      Usuń
  3. Oko - węszę u ciebie swego rodzaju obsesję na punkcie jędrnych ciał w dżinsie. Ciekawe czego dowiedziałby się lekarz wiadomej profesji, gdybyś położył się u niego na kozetce. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznam się, że dżinsu nie lubię. a lekarzy jeszcze bardziej.
      za to fakty są takie, jakie są - dżinsy spacerują po Mieście tak nafaszerowane zawartością, że aż materiał jęczy z wysiłku, żeby się nie rozpaść. widzę to i nie wstydzę się przyznać. tutaj. na ulicy mam twarz pokerzysty i nie ślinię się - poważnie...

      Usuń
    2. Wiesz, co? Tak się zastanawiam, że może i na mnie faceci tak patrzą, z twarzą pokerzysty, a ja jestem zupełnie nieświadoma uczuć, które mogą wzbudzać moje dżinsy. W moim przypadku to musieliby być jacyś siwowłosi nestorzy, ale na bezrybiu i rak ryba. :)

      Usuń
    3. skonsultuj rzecz z lustrem. może powie, co o tym sądzi.

      Usuń
    4. Lustro patrzy moimi oczyma, więc może być stronnicze.

      Usuń
    5. ale patrzy Twoimi oczami i może być nadmiernie krytyczne. względem siebie trudno o realizm, a często własna głowa potrafi najdotkliwiej skrytykować.

      Usuń
  4. Żywioły budzą się w naturze, ludziska jeszcze w zimowej szacie...przynajmniej u nas.

    OdpowiedzUsuń
  5. Natura najlepiej wie kiedy się obudzić...

    OdpowiedzUsuń
  6. bystry obserwator.... osobliwości natury

    OdpowiedzUsuń
  7. "skryła się w czeluściach podziemnego przejścia uznałem, że już sobie poradzi" - dziś przy lekturze Twej twórczości uśmiechnęłam się kilka razy, w pozytywnym znaczeniu, nie wiem czy to miało być z takim zamiarem pisane ,ale mnie wprawiło w pozytywny nastrój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieważne, co myślałem - ważne, co znalazłaś. skoro poprawiło humor, to znakomicie.
      czasami jestem zdumiony tym, co czytający znajdą, ale to dobra szkoła - gdzie się uczyć, jak nie tu?

      Usuń
  8. "drapią bezwstydnie podbrzusza chmur" odnalazlam też piękne porównania, gdzie zamiast uśmiechu, była zaduma nad teatrem sprytnie zagranych słów.
    p.s. gdzie się uczyć jak nie tu
    ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. korzystaj, kradnij pomysły i pozwól następnym na to samo - ja jestem złodziejem słów i kiedy znajdę, to robię się zazdrosny - że to nie ja wymyśliłem. ale konstrukcję staram się zapamiętać i wykorzystać. jeśli się uda, rób to samo.

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. samica, o kobiecie, to tak niedyplomatycznie...

      Usuń
  10. Kąsek apetyczny, jak rurka w dżinsie, z której się krem uleje😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślisz o takich rureczkach z bitą śmietaną? one do dżinsu nawet się nie zbliżą, bo nie mają czasu. takie rurki zjadają się same w pół myśli - tej pierwszej

      Usuń
  11. W pół myśli o apetycznym kąsku 😚łakomczuchy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rurki z kremem, to taka pokusa, przy której nawet kusiciel jest zagrożony.

      Usuń
  12. Zagrożony dotykiem skruszonego

    Nawet grzech bywa przyjemny😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przed rurkami trudno się bronić. są takie pyszne.

      Usuń
  13. Uważaj bo są bardzo kaloryczne
    Są też dobre strony
    Kalorie zmarszczki zasłaniają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja podatny jestem. ale szybko spalam - z materią się nie cackam i od ręki transformacja w inne formy głupoty.

      Usuń
  14. Transformacja😉??
    A kalorie z rurki to mogą przynosić tyle korzyści , że konto bankowe nie pomieści..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zamieniam je na parę tysięcy kroków na przykład. często po tych samych ulicach. jeszcze trochę i powstaną bruzdy po mnie - takie wydeptane w nieskończoność. muszę chyba popracować nad geografią i zmienić otoczenie - klimat, to nie - niech zostanie. ale marszrutę, to warto.

      Usuń
  15. Zmieniając otoczenie Oko trzeba 😉 się nachodzić, aby nie utknąć w powtarzalności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedy ma się oczy otwarte, to wcale nie jest takie trudne. można dreptać wciąż jedną ścieżką i znaleźć coś wartego zauważenia. chodzi raczej o to, żebym to ja się Miastu nie znudził swoją przewidywalnością.

      Usuń