piątek, 30 czerwca 2023

„Czy ktoś w tym autobusie rozmawia po polsku?”

 

Z takim zapytaniem wsiadł zaniepokojony pasażer i powtórzył pytanie jeszcze ze dwa razy. Odzew był raczej słaby. Oficjele przyznają, że co trzeci mieszkaniec Miasta jest obcy, więc prawda zapewne oscyluje wokół pięćdziesięciu procent faktycznego stanu. Czyli niepokój był w pełni uzasadniony. Bronić rubieży zachodniej kultury z takiej odległości od frontu może tylko zatwardziały kozak.

 

Azjata w giebeesach (Gaciach Bojowo-Sportowych) zwanych gdzieniegdzie „granatami” ze względu na barwę, biegł od zamkniętej jeszcze galerii handlowej w kierunku już otwartego dworca kolejowego. Uciekał? Nieco mu się posiwiało, więc być może strach trzymał go mocno w objęciach.

 

Sprzątaczka z grubym warkoczem wyczesywała z chodnikowych fug niedopałki, aromat lipowy przeglądał się w Rzece z narcystycznym zadowoleniem. Młoda kobieta z psiakiem szczekającym na starszych panów zbyt natarczywie przyglądającym się owej parce, przeczekała chwilowe zainteresowanie nim zanurzyła się w cień bramy.

 

Idąc drobnymi ulicami dostrzegam kolejne popisy graficiarza – „LUSTRO.” Pisane z kropką w posłowiu pojawia się coraz częściej. Nie wiem, czy to jakaś akcja, czy chwali się świeżak spray’owy. Dość powiedzieć, że podobnym napisem ozdobiona została kamienica, w której gaz zabił mojego przyjaciela, choć ten instalacji gazowej nie miał. Mawiają, że pechowcowi w drewnianym kościele cegła na łeb spadnie i chyba coś w tym musi być.

 

Kobieta w korku. Za kierownicą bolidu miejskiego do zadań specjalnych (szoping, teleporting i manicuring) zagarnęła dłonią włosy (własne, lub zaadoptowane) zaciągnęła się głęboko ich aromatem, po czym spętała je z tyłu głowy. Intrygujące, co zrobiłaby, gdyby zapach okazał się zbyt odrażający, względnie nad wyraz kuszący.

Kształtne opowieści erotomana-gawędziarza.

Dziewczynka dopiero uczyła się nosić piersi i była wyraźnie skrępowana ich nagłym istnieniem. Rozeta liści dziewanny zdobiła przęsło mostu młyńskiego dzielącego nurt na drobniejsze fragmenty, łatwiejsze do ujarzmienia młyńskim kołem. Jak wyrosła na betonie, to już inna zagadka. Przez most tymczasem przemknęła niewiasta z rozwianym włosem, a wiatr cichutko wydymał żagiel jej sukienki. Spacerująca chodnikiem wrona potknęła się na nierównościach, jednak kulturalnie powstrzymała się od soczystych epitetów i złorzeczenia na zarządcę drogi. Siwowłosy pan na widok bardzo kształtnej, czerwonej kiecki bez zwłoki sięgnął ku eklerowi, by błyskawicznie sprawdzić jego położenie. Suknia bowiem zawierała piersi, z których każda wystarczyłaby, żeby wykarmić Etiopię, czy inny Zanzibar.


czwartek, 29 czerwca 2023

Ciepło, cieplej, pięknie.

 

Jaskółki czyszczą z planktonu niebo nad głównym wejściem do kościoła. Azjatka, w sposób (dla siebie) naturalny wygląda na śpiącą. Drobne szparki oczu wystarczają jednak by minąć rozkwitającą w bezpiecznym kagańcu siatki budowlanej malwę. Spora pupa o dużym przebiegu zawoalowana białym groszkiem na różowym tle wypełniła szarość chodnika miłym, rozkołysanym akcentem. Cokolwiek napakowany gość niósł własne ręce tak, jakby go ktoś pogryzł pod pachami. A obok szedł jego pies – na sztywnych nogach, jakby jego z koeli ktoś pogryzł po… Tylko facet bezbłędnie rozpozna gdzie jego pogryźli.

 

Jadąca rowerem pani uznała chyba, że posiada zbyt mało krągłości, więc na głowie uwiła sobie małą kulę ziemską. Na moście zdeterminowana brygada wytrwale usiłowała dokopać się do wody. Poniżej szemrał zaniepokojony nurt, bo do odtrąbienia sukcesu zostało im naprawdę niewiele. A potem, to już tylko początkująca kobieta o piersiach w rozmiarze głęboko penetrującym alfabet, uszminkowanym uśmiechem obdarzała otoczenie i metalowe ptaki Abakanowicz wyglądające jak szturmowe MIG-i zesłane za karę do patrolowania nabrzeża.

wtorek, 27 czerwca 2023

Fotki z dna oka.

 

Osobnik płci utajonej ozdobił centrum zmysłów własnych zagonem warkoczyków czarniejszych nawet od bagiennych adidasów noszonych na wypadek powodzi. Wspinający się ponad róże kwitnący krzew ligustru utworzył z nią żywą flagę narodową.

 

Szóstka pikowa wygrzewała się pod ławką leżąc między kapslami, butelkami i papierkami po słodyczach, jednak nie mam pojęcia, co mi wróżyć miała.

 

Mawiają, że właściciel upodabnia się do psa. I coś w tym jest. Pani wiodła pupila na pokuszenie pośród świeżo obsikanych traw i krawężników. Psiątko było bielsze od dziewiczego sumienia, a dziewczę wdziało na się dres o zaledwie ton mniej czysty aby zachować skromność kompozycji na tle miejskiej pstrokacizny.

 

Rzeka wciąż płynie, leniwie popychana rybimi ogonami w stronę odległego morza. Rajskie jabłuszka kraśnieją na wiotkich, drobnych gałęziach drzew.

sobota, 24 czerwca 2023

Ekstrakt porządkująco-definiujący.

 

Znakomitą propozycją dla zwolenników biegania będzie WYBIEG, jednak tym, co preferują spacery bardziej służyłby WYCHODEK. Entuzjastów stania (czyli stoików) prawdopodobnie zachwyci choćby niewielki WYSTĘPEK.

WPŁYWY i WYLOTY najlepiej zostawić bardziej predestynowanym okazom świata fauny.

Atak bieli.

 

Niskopienna, acz rozłożysta dama w biel odziana stawiała stopy ostrożnie, jakby miała za małe buciki. Dziewczęta o makijażu stylizowanym na dalekowschodni w kremowych kieckach i djembe pod pachą z nastoletnią nonszalancją komentowały sieciowe wyczyny kolegi, choć deszcz wklejał ich młode piersi w materiał. Białe sukienki są już wszędzie – nawet w komplecie z czarnymi oficerkami. I trwa moda na obcisłe trykoty do miejskich spacerów. Prócz indywidualistów/tek natykam się na czteroosobowy zespół juniorek w pomarańczowo-czarnych barwach. Roześmiany, zapewne fetujący jakieś okazałe zwycięstwo w nieznanej mi dyscyplinie. Nie wiem, czy oprócz brydża istnieje jakaś gra zespołowa dla czwórek. Czyżby wioślarstwo?

 

W autobusie pani o sympatycznej buzi wypełniła sobą białą koszulę pełną haftowanych siną nicią róż i uśmiechała się do szyby wystarczająco intensywnie, żeby ją uduchowić. Przejeżdżająca obok kobieta obudowana luksusowym autem podciągnęła sukienkę tak wysoko, jak nie pozwoliłaby sobie w publicznym miejscu i pieściła uszy stojąc w korku. Deszcz tymczasem zlizywał z co odważniejszych ciał pot i kurz, a ewentualnym łzom pozwalał ukryć się w gęstwinie kropel. Na budowlanym płocie z blachy falistej dostrzegam kolejny kulfoniasty napis LUSTRO – znaczy w Mieście grasuje graficiarz potrafiący aż jedno słowo wygrawerować na powierzchniach pionowych, za to czyni rzecz uporczywie i niezmordowanie ozdabia wciąż nowe lokalizacje.

 

piątek, 23 czerwca 2023

Ptaszęta... między innymi.

 

Wróbel, przysiadłszy na rynnie, obszczekał przechodnia – czyli mnie. W poprzek alejki przeleciał na sygnale szpak-samotnik. To rzadkość w przypadku tych wielce towarzyskich ptaków.

 

W autobusie zaspana niewiasta z wilgotnymi włosami dla pamięci nosiła ozdobną gumkę na nadgarstku, by fryzurkę poprawić przed oficjalną częścią dnia. A kiedy w końcu podreptałem w stronę Rzeki spotkałem dziewczę obładowane całymi naręczami bułek z różnej mąki. Spieszyła do jakiegoś biura, po drodze delektując się świeżutkim pieczywem. Najwyraźniej nocą pościła skrupulatnie, a noc krótką nie była.

Parę znaków zapytania.

 

Powietrze chyba jakieś rzadsze, bo gołąb z trudem nabiera wysokości, choć walczy rozpaczliwie. Pani w czarnej sukience i takichż klapeczkach mknęła z wdziękiem na hulajnodze wyprzedzając co bardziej leniwych kolarzy. Jak nazywa się motorniczy hulajnogi? W wersjach męskiej i żeńskiej najlepiej? Hulajnóżka i hulajnóg?

 

Dostrzegam obraz wiszący na ścianie balkonu zawieszonego nad ruchliwa arterią. Chyba ktoś go postarza przyspieszoną metodą. Obraz już wyglądał na wiekowy, a co będzie na jesień?

środa, 21 czerwca 2023

Męskie sprawki.

 

Kwitnący szczaw, mdlejące mydlnice, i dyskretnie perforowany dziurawiec rozsiadły się po wątłych skrawkach zieleni wtłoczonej między pasy ruchu. Zmieściły się nawet kępy chrzanu. Chudy okularnik ozdobiony zewnętrznie damską torebką, pierścionkami i bransoletami bez mrugnięcia okiem dopadł autobusu i zwiedzał wnętrze kołysząc się niczym trzcina poddana tchnieniu wiatru. Pan w czapeczce wędrował wypatrując czegoś w skoszonych trawnikach. Grzybów? Ubrany był adekwatnie do profesjonalnych zbiorów.

 

Więcej odkarmiona wersja mnie czekała na światłach ubrana (jak ja) w miejskie barwy sugerując nienachalnie patriotyzm lokalny. Kobiety o sporych piersiach patrzyły z zazdrością na te skromniej uposażone i vice versa, a temperatura tylko wzmagała wzajemne uczucia. Czasami. Uśmiechnięta brunetka nad kostką nosiła krwawy ślad powyżej kostki. Czyżby od kajdan? To tłumaczyłoby radość z wolności.

 

Pod kościelnym murem zdychał zarażony gruźlicą wiekowy biegacz, lecz zanim doszedłem do niego, złapał drugi oddech pognał gdzieś raczej rączo w interesującym mnie kierunku, przecierając szlak. Na przystanku wiotkie dziewczę trwało przytroczone grawitacyjnie do podłoża za pośrednictwem adidasów masywnych tak, jakby to były buty balastowe do głębokiego nurkowania.

 

Krew na bruku nosiła piętno zdarzeń dramatycznych. To pewnie sprawka naszych nowych braci, którym udało się zwiać z frontowej transzei, a wolę walki realizują wieczorami na miejskich bulwarach, pastwiąc się nad zaskoczonymi tubylcami. Ale o tym cichosza, bo świat ma dziś inne barwy i narrację - spolaryzował się jakoś tak, że grzech o tym wspominać.

Poradnik. Jak ekologicznie ujędrnić pośladki.

 

Na terenach wolnych od kurzu cywilizacji pozyskać snopek soczystej pokrzywy. Zbierając używać rękawic i zakończyć żniwa dopiero, gdy wiecheć nabierze rozmiarów odpowiadających talii osobnika objętego ujędrnieniem.

Błyskawiczna logistyka zbiorów zapewni maksymalne wykorzystanie właściwości leczniczej. Warto zadbać o intymność miejsca terapii i dźwiękoszczelność pomieszczenia na wypadek gdyby niecenzuralne komentarze były równie soczyste co materiał.

Zielem wypełnić sporą miednicę, obnażyć pacjenta do cna, albo nieco staranniej i posadzić w gnieździe z pokrzyw. Gdy już się rozsiądzie zaproponować mu lambadę, względnie inny taniec uruchamiający biodra. Gdy muzyka (i przekleństwa) ucichnie, terapia będzie ukończona, pośladki jędrne, a zmaltretowane ziele można wykorzystać na zdrowotną herbatkę.