wtorek, 13 lutego 2018

A tymczasem... jazz.


Cierpię na chroniczny brak odporności na życie. Pewnie wrodzony – tak sobie myślę obserwując postępujące choroby przodków, ale pewności nie ma. Bo może nabyte toto jest i ja głupi, zamiast się zaszczepić, odkazić, zdezynfekować wewnętrznie, lub zewnętrznie, to noszę w sobie pasożyta. A choroba wysoce śmiertelna, jakby doskonale zaadaptowała się do klimatu i warunków geo-politycznych. Działa o każdej porze doby, roku, w ustroju każdym i demokratyczna jest do obłędu. Bez diagnozy, domysłów i mniemań bezwstydnie dotyka każdego życia i od razu zaczyna się proces rozkładu.

I nikt nie zawiązał koalicji, żeby „metoo” ze zmasowaną nagonką na bezczelną, brutalną zarazę uderzyć jednolitym frontem z całą mocą! Niezwykłe. Patrzę na siebie, jak więdnę w sobie, jak się przebarwiam, gniję, psuję i rozpadam, a jeszcze wczoraj byłem taki poukładany i kompletny. Wtedy jeszcze nie wiedziałem o pasożycie, ani o możliwościach zawarcia przymierza, krucjaty, czy misji ratunkowej. Ale to ja, który przecież żadnym siódmym, ani siedemnastym cudem świata nie jest. I co? Nikt nie zauważył? Czy schował w sobie zauważenie dogadując się jakoś z oprawcą?

Rozglądam się wokół i widzę nieudolne próby naciągania, wstrzykiwania, powiększania, zabarwiania, lub wręcz przeciwnie, ale to tylko protezy. Co z tego, że dwa kilo plastiku wepchnie się tu, czy tam, jak cała reszta sypać się będzie i sapać nieprzyzwoicie z wysiłku. Pigułka w żadnym kolorze nie odwraca procesu, nie zatrzymuje go, tylko złudną chwilę zostawi na pamiątkę w tej pamięci, co już gaśnie, która wykrzywia i prostytuuje wspomnienia, powleka je marzeniami o ideale i pacykowaniem jest tylko próchniejących rusztowań tymczasowością.

Śmiej się ze mnie, że kolejny błędny rycerz się pojawił i trąca dzidą trzęsący się drewniany zabytek, żeby polec w boju nierównym. Śmiej się, ale ty też. I on, i ona – każdego dotyka kornik żarłoczny cierpiący na bezsenność i uporczywość. Każdego robal toczy i zanim skończysz czytać już będzie ciebie mniej. Już bardziej śmierdzisz starym, jełczejącym mięsem, zakonserwowanym niewłaściwie i przechowującym się jeszcze gorzej. Wręcz skandaliczne – ciesz się, że Sanepid jeszcze cię nie dopadł, bo kazałby co najmniej zdezynfekować, jeśli nie zutylizować.

Siedzę cicho, nadziei szukając, albo rozwiązań, ale wokół cisza – wszyscy udają. Każdy jest okropnie zajęty i sporządza kolejne zestawienia nieistotności, produkuje gadżety mające uwagę od sedna odwrócić, albo sprzedaje wirtualne produkty, bo te psują się jakby mniej…

A tymczasem starość kąsa reumatyzmem, dorosłość bólem głowy – to już nie strupek na kolanie, kiedy dziecię pośliźnie się na chodniku – to rozległe złamanie z przemieszczeniami, takie organiczne bierki, gdzie kość osteoporozą nadgryziona zakwita podskórnym snopkiem wykałaczek.

Za późno się zorientowałem. Zbyt wiele dni zeszło na pobieżnościach. Ale może ktoś, gdzieś, mądrzejszy jest i wie. Potrafi. Zna rozwiązanie. Gnijące ciało łez się już dawno pozbyło na powierzchowne nieistotności, więc teraz zostaje zęby zaciskać (póki są, bo one też przecież podgryzane są nieustannie). Próbuję myśli zagłuszać, więc jazz – włączam głośniej niż potrzebuję, żeby ogłuszyć robala, ale tylko uszom odbieram resztkę sprężystości. Rytm nawleka moje nostalgie na druty, jakby ciepłe skarpety z grubej wełny szył.

Ty też? Wiem to doskonale, choć cynizm nie do końca jest moim wyznaniem. Nie słuchaj jazzu, on też jest robaczywy…

17 komentarzy:

  1. Brak odporności na życie, czy po prostu bezradność i rozpaczliwa chęć zmian?

    Jak rycerz, to chyba trącał włócznią, a nie dzidą? ;)

    Przemijanie - nieuchronnie odbiera powłokę, w którą obleczona jest piękna dusza - nieśmiertelna kwintesencja/esencja człowieczeństwa.
    Rak - życie jest rakiem - autoagresją - żywicielem śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po rycersku zupełnie, to kopia byłaby, ale szturchanie i kopia, to dwa światy - najlepsza byłaby laseczka bambusowa z gumowym tłumikiem. troszkę się śmieję z abstrakcji poczynań ludzkich.
      rak obecnie kojarzy się niestety dość paskudnie - gangrena współczesności, odbierająca oddech co czwartej istocie - apokalipsa

      Usuń
  2. Kryzys wieku średniego? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jaki jest "średni"?
      żebym nie wypierał się bezpodstawnie...

      Usuń
    2. :) tego się nie określa - to się czuje.

      Usuń
    3. się nie czuję średnio w takim razie. i wcale nie wiem, czy to dobra nowina.

      Usuń
  3. Witaj, Oko.

    "Życie, choćby i długie, zawsze będzie krótkie.
    Zbyt krótkie, żeby do tego coś dodać."
    ("Krótkie życie naszych przodków" W. Szymborska)

    Pozdrawiam:)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a "żółtko, to też białko, tylko ma więcej białka niż białko" - ludowe

      Usuń
  4. Nadzieja jak kapitan. A ja.zz? Nie pomógł wcale.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słuchać jazzu to tak, jakby Ciebie nie czytać. A nadzieja jak kapitan...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie uporczywie trzymam się działalności związanej z literkami

      Usuń
  6. Nie przepadam za jazzem, jeszcze ten tradycyjny to może...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do jazzu trzeba dorosnąć - widać na Ciebie jeszcze nie pora

      Usuń
  7. Medice!
    Zdiagnozowałeś mnie!!!
    "Cierpię na chroniczny brak odporności na życie."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i co dalej? liczysz na terapię? kurację?
      a może to szczęście ignoranta i na znachora nawet nie wystarczające?

      Usuń
    2. Oduczyłam się liczyć na cokolwiek. I kogokolwiek. Jestem Zosia Samosia.

      Usuń
    3. całe szczęście - obawiam się, że przysługę oddałbym niedźwiedzią

      Usuń