niedziela, 4 lutego 2018

Niespełnienie.

A czego się można spodziewać po kimś, kto nawet śnić nie potrafi i musi własne sny wymyślać na jawie? Najprościej ramionami wzruszyć i powiedzieć – szkoda ignorantem sobie głowę zaprzątać – niech się uczyć zacznie, albo do szkół wróci. Może hipnoza, może dieta, a niechby i pielgrzymka jaka, na kolanach i z modlitwą żarliwą, pośród letniej spiekoty, środkiem asfaltu, żeby kolana zapadały się weń głęboko, niby opony ciężarówek. Może wreszcie do czegoś dojdzie chłopina. Nawet takie beztalencie, jeśli nad sobą odrobinkę popracuje, to efekt jakiś uzyskać powinien – niechby chociaż czarno-białe i poszarpane, niedokończone i bez puenty one były. Od czegoś zacząć trzeba, a z czasem kto wie, czym dojrzeje.

Postanowiłem więc dojrzeć. Jeszcze nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale zima długa, a jakieś zajęcie mieć trzeba, nim świat się otworzy latem na pielgrzymki wystarczająco obfite. Zamknąłem się w sobie i treścią własnego pomysłu nasiąkam. Dojrzewanie, to nie jest prosty proces, łatwo pobłądzić. Nie chcę dojrzewać jak taki orzech włoski – wisielcem na drzewie pośród pękającej odzieży. Albo pogrzebany w ziemi na baczność jak marchewka, zanim koloru nabierze. Już prędzej, jako ten banan pośród ciemnicy wdychający gaz szlachetny, pod wpływem którego żółknie w milczącym towarzystwie miliarda skrzynek pełnych podobnych indywiduów. Mrok snom sprzyja, a nuż (oprócz pająków) się co wykluje?

Dostałem w domu wiarę. Że można, jeśli się chce, ale wiedzieć trzeba czego się pragnie, zanim wądołami zacznie się podążać do spełnień. Żeby nie sparzyć się zbyt boleśnie, kiedy mrzonką w głowie wyrośnie cel zbyt odległy, zbyt wielki, nadmiernie rzeczywistość burzący. Dostałem wiarę, która wielką była chyba, bo wspartą życzliwością i zaufaniem. Wystarczało powiedzieć, co chcę osiągnąć i jaki mam pomysł, żebym z błogosławieństwem zgody, lub ramion wzruszeniem wstąpił na szlaku początek i pognał samotnie na łeb, na szyję z dziecinną pewnością, że udać się musi. Jeśli nie dziś, to jutro, albo za tydzień, ale musi. Bo świat nie może nie sprzyjać, kiedy do niego ręce wyciągam i chcę.

Owinąłem się ową wiarą, jak szalikiem i gnałem sprawdzić, czy moją wiarą świat potrafię zarazić, a świat zdumiony z drogi mi schodził i miejsce na mnie znajdował bezkonfliktowo. Absolutnie bez sensu. W taki dzień mój pluszowy miś miał z szesnaście nóg i dwa garby. Sam stanowił karawanę i wiózł pustynną drogą kosmiczne znaczenia zapieczętowane celną plombą, a wzdłuż autostrady oazy pełne autostopowiczów z zawiścią patrzyły, jak kontenery ociekają ideą, że nawet przeciąg wydawał się logicznie uzasadnionym natchnieniem, wartym, by go chwytać w kapelusze.

Zamknąłem w milczeniu treść. I ona tam dojrzewa. Siedzi sobie w moim cieple i pazurami się trzyma, żebym nie wypluł jej przypadkiem, zanosząc się w spazmie śmiechu, czy kaszlu niespodzianym. Dałem jej czas, bo nawet indykom tuczonym na święta czas się daje, żeby dojrzały. I orzechom na drzewach, czy marchewce w ziemi rosnącej. Sam karmię się okruchami wieczoru. Strzępami rzeczywistości gasnącej i tym, czego inni nie chcą nawet tknąć. Ubieram się w bezradność, udaję, że tylko udaję słabość i czekam. 

Nie skarżę się i nie narzekam. Biorę wszystko, co noc jest uprzejma mi podsunąć. Nawet, kiedy mnie poi czymś, w czym życia jest więcej niż we mnie, a ja cedzę ów niewidzialny świat pomiędzy zębami, plując planktonem, czy piaskiem zgrzytającym tak, jak zęby zazgrzytać potrafią z bezsilnej wściekłości. Może przyjdzie wreszcie czas, że i mi się przyśni coś. Nie jestem wybredny. Na razie w gąszczu ciemności, z obrazu nie potrafię nawet konturów zdarzeń wydłubać i śpię nadaremnie. Mogę tylko zmyślać, co przychodzi mi z coraz mniejszym wysiłkiem, a świat wciąż do mnie odwłokiem się obraca, albo słuch ma czymś innym zajęty, kiedy ja otwieram zmysły nieprzytomne na każdą noc. Życzę sobie dobrej nocy i snów chociaż w dwóch kolorach – niech się stanie samospełniającą się przepowiednią.

4 komentarze:

  1. ...a przecież sen na jawie - to też sen...?
    Trzymam kciuki za spełnienie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dojrzewanie nigdy nie jest proste, a to taki proces ciągły ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę - zazdroszczę optymizmu w moim przypadku "po" musiałoby zaczynać się od następnej liczby pierwszej.

      Usuń