Czuję się niemal jak myślnik spinający wczoraj z jutrem chwilą
mizerną, błahą i niewartą uwagi. Jak oko klepsydry łakomie zerkające na
nadchodzące, żeby w proch niepamięci upuścić. Bo zapomnieć umiem wiele. Bez
wysiłku przyprawiam czasem zupełnie ciepłe wspomnienia i one zaczynają się
kurzyć kurzem mięciutkim i plastycznym. Wykoślawiam albo prostuję w zależności
od potrzeb każdą historię, doklejając plastelinowe uszy, albo przysłaniając
piegi dziur. Teraz – dla odmiany, dla równowagi postanowiłem kilka detali jednak
zachować w pamięci. Nie wiem po co, ale motyw mi chyba nie jest potrzebny, więc
pozwoliłem sobie na ekstrawagancję i nie wyrzuciłem do śmieci, tylko noszę.
Przy sobie noszę widzenia na przykład takie:
Miecz z pogiętą głownią na zdziczałej jabłoni potrafi
jeszcze zalśnić, chociaż wokół maszyny budowlane większe od taranów i czołgów
zdają się lekceważyć broń białą. Jabłoń zresztą również. Żurawie rozmawiają ze sobą
ponad architekturą i zupełnie im nie przeszkadza, że w różnych parkanach stoją.
Fosa skrzepła gdzieniegdzie i zbiera pierze skąpo sypiące się z nieba. A
wierzba, jak się okazało wieczną nie jest i nie pochyla się już nad wyspą
zasłaniając przed wzrokiem tubylców lęgi kaczek, czy żółwi.
Nosisz w sobie jak zalążki historii by dojrzały czy tak głęboko w Tobie tkwią, że nie zdołasz wyrzucić?
OdpowiedzUsuńnie wiadomo. teraz, kiedy już wypłynęły, to pewnie zapomnę, ale siedziały we mnie i to nie do końca dyskretnie, bo wracały. kiedyś nosiłem we łbie gotową notatkę, bo nie miałem na czym zapisać. a kiedy się już udało, to się zapomniała - jest gdzieś w starym lusterku.
UsuńSzkoda wierzby.
OdpowiedzUsuńona starsza była od mojej pamięci - od mojego PESELA nawet była starsza
UsuńTo nie zmienia postaci rzeczy: szkoda.
Usuńwielka - potrafiła objąć ramionami całą wyspę, dać cień i ukrycie dla ptactwa
UsuńSzkoda, że wierzba nie jest wieczna.
OdpowiedzUsuńAle pewnie jej pień zostanie, bo nie jest łatwo taki pień wyciąć.
Wiem coś o tym...
na pewno został - wyspa zbyt mała, żeby taki pień frezować. odrośnie - to kwestia czasu.
Usuńparę lat temu jak wiatr złamał wierzbę na wsi i z kawałka zrobiłem pniak do rąbania drzewa, to po pół roku stania w drewutni zaczął wypuszczać gałęzie - wierzby są bardzo żywotne.
Wierzby niby są żywotne, ale moja ugięła się pod ciężką koroną, a pień trzasnął niczym złamana zapałka. I tyle ją widzieli, tę wierzbę, a na zdjęciach pozostały mi tylko jej wspomnienia...
OdpowiedzUsuńwidziałem wierzby rosnące nad rowem, które zostały pocięte piłami łańcuchowymi na wysokości dwudziestu centymetrów od ziemi i rosną elegancko. widziałem przewrócony konar wierzbowy, który wypuścił gałęzie po całej długości. w środku lata sam ciąłem koronę na wysokości płotu, bo zabierała szklarni ciepło ocieniając ją na pół dnia - pomimo, że nie została na nich jedna zielona gałązka w następnym roku odbiła i ma bujną czuprynę, tylko zdecydowanie niżej. przez dziurawy pień innej przewróconej wierzby kot mógł wyjść czterema różnymi dziurami, a ten pień puszczał świeże gałęzie z każdego miejsca, które miało korę i nad ziemię wystawało. nie wiem, co Twojej zaszkodziło, ale zostawiając zdrowe korzenie wierzby zabić się nie da.
UsuńLubię wierzby, niedaleko mnie jest droga, a przy niej rosną, takie stare, powykrzywiane jak czarownice. Niestety 0statnio ich ubywa. Też ulatują z głowy słowa, których nie zapiszę...
OdpowiedzUsuńwieczne staruszki, ale odporne bardzo. sporo ich jeszcze zostało.
Usuń