Powietrze dzisiaj wyraziste. Dotkliwe i znaczące. Potrafi
przypomnieć mi o moich kształtach i przypilnować, żebym nie zgubił na spacerze ani jednej
zmarszczki. Nawet kształt płuc potrafi mi trójwymiarowo namalować, gdy się
zapomnę i zaciągnę zbyt głębokim wdechem, pozwalając mu spenetrować własne
wnętrze. A potem zostawia mnie ze świadomością kształtu, bo już z naprzeciwka
idzie starsza pani, która ciekawszym jest obiektem niż ja. Bo ona w kapelusiku
przedwojennym, ze słowem drobnym na ustach nieświadomych być może, zapomniana
przez bliskich, albo też ich nie posiadająca… już…
Powietrze wślizguje się za mną
do piekarni, gdzie znów wybiera kobiecość - pulchną, uśmiechniętą i budzącą
sympatię, owinięta własną akceptacją i aromatem pieczywa, że aż w nosie zakręciła
się obietnica śniadania. Wronę podejrzewałem o instynkty samobójcze, bo
siedziała najwyżej jak można i gapiła się w klepisko beznamiętnie, siwym
żabotem pochylając się na fali, co uginała gałązkę wierzbową znoszącą pokornie
obciążenie wroną i nie pękającą wcale. Jakieś psy bez rodowodu wykrzykują obelgi
wzajemne, jednak chociaż bez błękitnej krwi, to i bez ognia – widać to tylko
przyjazne kuksańce były. Może autopromocja, że się żyje i dramatu nie ma? Tylko
siedzieć na tym betonie przykro, czekając, aż można będzie usiąść przed
kolejnym sklepem i znów zawyć niecierpliwość, że zapachy się skończyły i
chodźmy-już-stąd-gdziekolwiek. Samochody mrugają na siebie światłami, a
właściciele wyskrobują widzialność na przednich szybach. Ja wyskrobuję słońce z
oczu, bo dzisiaj uwodzi mnie tak bezwstydnie, jak jeszcze wczoraj nie miało
odwagi.
Ta kobieta w piekarni... Niesłychanie mi się kojarzy z jedną moja sceną. Śmieszne i miłe.
OdpowiedzUsuńświat chyba lubi się powtarzać.
UsuńSłońce już trzeci dzień mnie uwodzi, ale dziś ubrałam sie cieplej, bo po kilkugodzinnym spacerze czułam się przewiana nieco...ptakom jakoś ani wiatr, ani mróz nie wadzą zbytnio.
OdpowiedzUsuńznaczy - ptaki się lepiej ubrały na zimę.
Usuń