poniedziałek, 26 lutego 2018

Kwiat dla zimowej pani.


Wszędobylskie ostrzeżenia przeciwzimowe w lutym wydają się odrobinę upokarzające, bo niby spodziewać się miałem truskawek na łące, czy zgoła ananasów na drzewach? Skoro jednak larum grają zewsząd, że apokalipsa i temperatury po niebieskiej stronie termometru, to poszedłem zobaczyć, czy świat sobie poradzi. Nie, żebym mógł mu pomóc, bo chuchro ze mnie i mizerota, ale zaspokoić ciekawość poszedłem, jako ta gawiedź sensacji spragniona. Poszedłem i wróciłem, czyli - można. Staruszek, co laseczką zaznacza długość kolejnych kroków miał na łydkach ochraniacze z filcu chałupniczą metodą wykonane, bo walonek w sklepach nie uświadczysz, nawet na jarmarcznych straganach chwalących się wschodnim rodowodem (ech! Z filcu teraz robi się torebeczki dla dziewczynek haftowane w jakieś lukrowane bajki). Czarne rajstopy grzeją chyba doskonalej, bo wystarczy je przykryć (czarną!!!) spódniczką mini – nie znalazłem w sobie odwagi zaproponować starszemu panu zmiany garderoby. On widział więcej, przeżył, więc impertynencją własną nie zaburzałem widocznego wysiłku w powrotnej drodze do domu. Pani o dwóch kulach wyprzedziła go bez problemu i tylko się oglądała – chyba czekała, żeby jej oko puścił, albo jakąś pikantną uwagą na temat jej rączości podzielił się ze światem. Dwóch „Indian” z Indii szło wymieniając się wrażeniami na temat aktualnej pogody w języku mi absolutnie nieznanym. Jeden miał kunsztownie zapleciony turban w kolorze spłowiałej wiśni, chroniący go od uszczypliwości zewnętrza, lecz drugi wiśniową farbą włosy tylko pomazał, resztę skracając do długości zarostu, więc klął zapewne ów tubylczy luty tak nieprzychylny. W paśniku, mimo wczesnej pory snuli się już konsumenci pomiędzy zapachami powielanymi w nieskończoność każdego następnego dzisiaj. Na harmonijce jeszcze nie grał pan zaniedbany życiowo, róże nie zamarzały kolejnemu, który ma w sobie jeszcze energię na reklamowanie asortymentu. Gołębie aż osiwiały knując w jaki sposób wzbogacić własną kulistość i skłonić ją do zmierzania w kierunku ideału. Na skraju chodników zalęgły się żółte lodowce wyhodowane wilgotnością przenoszoną zbyt długo w psich nerkach i teraz rosną poprzeczną zmarzliną, chciwie wyciągając krzepnące dendryty do asfaltowych, osiwiałych jezdni. Bo tam słońce i samochody potrafią je rozgrzać, wyrwać z niebytu obojętności i fajerwerkiem euforii unieść do nieba – zupełnie tak, jak karton mleka, który pod koła trafił, żeby gejzerem lodów mlecznych eksplodować – bezcukrowym zupełnie niestety. Patrzyłem, jak umierał sztywniejąc i zdał mi się bukietem mlecznych róż, na kłujących igłami lodu łodygach – bez przybrania, bez królowej, porzucony bezpańsko i wzbudzający melancholię. Bo kwiaty powinny znaleźć swoją królową – każde bez wyjątku. Bezpańskie umieranie kwiatów jest takie smutne… jak luty bez mrozu…

16 komentarzy:

  1. To nie wiesz, że larum nadają zawsze jak na zmianę idzie? Latem będą dzwonić na upał, teraz dzwonią na mróz. Wiecznie zaskoczeni, jakby zapomnieli jaki mamy miesiąc w kalendarzu.

    Ja noszę wełniane "ocieplacze" na łydki i kostki, bo z filcu nie było :P Choć nie wiem dokładnie jak wyglądały te staruszka...
    Śmiem twierdzić, że nie ma złej pogody, tylko ludzie noszą złe ubrania i stąd ciągłe narzekania.
    Zawsze wywalam oczy na laskę w mini zimą, a niech widzi mój szok, niech sobie przemyśli go i zrobi z nim co chce. Nie rozumiem tego, tych rajstopek.

    A skąd wiesz, że Hindusi rozprawiali o pogodzie, skoro nie znasz języka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiele pytań.
      filc jest dobry na mrozy - Rosjanie coś o tym wiedzą. Rajstopek też nie rozumiem, ale skoro wystarczają, to chyba grzeją nieźle. O czym gadali, to tylko zgadywałem - ale nie wyglądało, żeby debatowali o bigosie, czy przewagach parlamentarnych, kiedy z ust kłęby ciepła uciekały w niebo.

      Usuń
  2. Nie tylko przed mrozami ostrzegają, ale nawet pouczają, jak mamy sie ubierać itd.
    Mimo zmiany chodzę nadal do pracy piechotą, mijając wrony przykucnięte przy ziemi i psy poubierane w najdziwniejsze ubranka. Jest zima, to jest mróz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zimą ma być zimno. a latem gorąco - oby nie odwrotnie.

      Usuń
  3. Zastanawia mnie, dlaczego Królowa śniegu porzuciła róż bukiet. Dokąd pobiegła? Co się z nią dzieje? Nie zapytam głośno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mróz dopiero układał bukiet i żadna królewna jeszcze się nie pojawiła, żeby go wziąć. może spala, bo nie każdy potrafi wstać przed południem?

      Usuń
    2. Może spała, może pracowała. Rozwieszała płatki śniegu na drzewach, pilnowała mrozu, a kałuże od łez duże powlekała lodem, byle zdążyć przed pół-nocą...

      Usuń
    3. nie mam pojęcia - zapytaj jak spotkasz.

      Usuń
    4. Nie spotkam, zaszyłam się w ciepłym miejscu i jest mi tutaj wygodnie.

      Usuń
    5. to się zastanawiaj - może wystarczy szukać w wyobraźni - nikt nie wygania Cię na spacer

      Usuń
  4. ...ta rącza starsza pani... czy to na pewno były kule? może jednak kijki do nordic walking?
    skoro tak zasuwała...?

    (ups!... dlaczego mówię "starsza", jeśli Ty tego nie powiedziałeś?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staruszek szedł bardzo powoli. przy nim zdecydowana większość ludzi wydaje się rącza.

      Usuń
  5. Chciałam posłać trochę wiosennego ciepła ode mnie, ale skoro zimą ma być zima i mróz (w sumie dlaczego miało by być inaczej), to się powstrrzymam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poszukam kwiatów wiśni u Ciebie najpierw. tutaj trzeba jeszcze trochę czasu

      Usuń
  6. W pewnym sensie jestem panią zimową, ponieważ urodziłam się w zimie i niespecjalnie mi ta pora roku przeszkadza. Mogę przygarnąć całą pulę kwiatów, żeby nie umierały bezpańsko - nawet jeśli to są kwiaty mleczne. A może i zwłaszcza, bo ja nabiał - pasjami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za późno chyba - samochody przerobiły już mleczne róże na kompost.

      Usuń