Udaję. Od kilku dni nawet udaję. Że nie widzę na
chodnikach porzuconych skarpet. Bo to wydaje mi się nieprawdopodobne. Gdyby jednak
ktoś zmusił mnie, to zakładam buty, czapkę na głowę i chodźmy! Pokażę, bo leżą
tam wmarznięte w chodniki – najpierw te bladoniebieskie, zerkające na tory
kolejowe jakby rodzina za chwilę przyjechać miała, albo te bordowe nieopodal
budowy przy krawężniku, dotknięte niecierpliwością pewnie damską i
obawą, że przepije łobuz jeden wypłatę, a tu miesiąc długi jak miesiąc i
rachunki wyższe od Alp, a dzieciom apetytu znowu przybyło, bo rosną. Pójdźmy,
gdzie pojedyncza czarna stoickim spokojem zaraża zakamarek zadaszonego narożnika
– wygląda, jakby na towarzystwo czekała – trudno się dziwić – widocznie i skarpeta
potrzebuje kogoś do pary. Widziałem ich więcej, ale nie chcę mnożyć i w
monotonię popadać. Wklęsłe w granitowe chodniki, skraje trawników zdobiące, rodzą
we mnie pytania z nieoczywistą odpowiedzią. I znów wracam do domu dotknięty
widzeniem, pytaniem wobec tego tekstylnego rozpasania, gdy smutkiem mnie dotyka
samotny, plastikowy klapek męski na jezdni – tuła się tam od tygodnia i przejść
na drugą stronę nie potrafi, a może krawężnik dla niego za wysoki? Kto wie, jaką
opowieść nosi w sobie.
rozumiem, że ludzie wyrzucają skarpetki, bo tego się nosić nie da (spopielają stopy). Ale dlaczego na ulicę zamiast do śmietnika?
OdpowiedzUsuńa żebym to ja wiedział...
Usuńpewnie da się wymyślić jakiś powód, jednak ja jeszcze nie wymyśliłem
Najprostszy to ten, że nasza narodowa kultura to głównie brak kultury. Zwłaszcza u tych z awansu społecznego.
Usuńale logika cierpi - skoro komuś się nie chce śmieci wyrzucić, to co? skarpetki zaniósł na chodnik? zdejmował z nóg na ulicy? nie broni się toto. zimno jest. nowe kupił i się przebierał? to czemu nie w sklepie - są galerie handlowe, gdzie można usiąść i się przebrać, a stare wyrzucić na miejscu do kubełka zamiast nosić - wcale się nie broni.
UsuńMoże rypnął przez okno, bo mu było do niego bliżej. To nawet pasuje klimatem do patologii, chi, chi.
Usuńnic z tego - skarpety są rozsiane po różnych ulicach, a obok słabo z mieszkaniówką - mówię Ci - obłęd.
Usuńone musiały być porzucane niezależnie i osobno, żaden hurt, ani pies tego nie rozwłóczył. musiałby Mikołaj z workiem iść i gubić co czas jakiś jedną parę.
Wystarczy wiatr.
Usuńi co? pogoni pół kilometra i jeszcze dobierze, żeby kolorystycznie zostawiać?
Usuńnie idź na łatwiznę. knuj dalej.
I teraz popatrz, co się dzieje. Dyskutujemy, roztrząsamy, bijemy pianę. Na jaki temat? Na temat kompletnie nieistotnych pierdół. Dlaczego to robimy? Ano, własnie dlatego, że potrafisz z tak uapetycznić każde byle co. I na tym polega Twój talent, i w nim leży siła Twojego pisania.
Usuństare skarpety na zniszczonym zimowym chodniku...
Usuńa co można robić w środowy wieczór? TV znowu? czy na ten ziąb się wynurzać?
ja tak od dawna - jakiś ogryzek, jakiś patyk, szyszka, a nawet wymiociny...
to zapewne powinno podlegać leczeniu, ale unikam lekarzy.
a widoczek poniekąd absurdalny i trudno wytłumaczalny (i znowu zdarzenia dzieją się stadami, bo one mają to wbudowane - taki instynkt stadny wiesz?)
Nie oglądam TV - nawet nie mam telewizora. Bardzo Cię proszę, nie lecz się, bo co będę czytać?
UsuńPolskie miasta są zaśmiecone i zupełnie mnie nie fascynuje, skąd te śmiecie się biorą. Wolałabym się dowiedzieć, dlaczego nic się z tym nie robi, to znaczy dlaczego króluje taka totalna bezkarność wobec chamiarni.
dzięki za dobre słowo - postaram się owego wirusa w sobie popielęgnować jeszcze.
Usuńmnie zastanawia skąd, bo śmiecenie, to też praca i to za darmo. no, chyba, że to hobby - wtedy jest ok.
Jeśli nadal pozostaniesz niezmordowanym tropicielem śmieci, to może uda Ci się skompletować kilka par skarpetek?
Usuńone już były w parach.
Usuńwcześniej widywałem ręczniki i swetry.
mógłbym się ubrać kompletnie w znajdy po żywopłotach porozciągane
I wreszcie pojawia się sens!
Usuńpo godzinie dywagacji... ale wynik...
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata!
Usuńpójdę spać spełniony.
UsuńTo dobranoc.
UsuńGubią ludzie głowy, czym.przy całej głowie jest mała, cienka skarpetka ;)
OdpowiedzUsuńnie... głów jeszcze nie spotkałem na swojej drodze... mieszkasz w jakimś okropnym miejscu
UsuńCzapki i rękawiczki pojedyncze też się zdarzają, a kiedyś znalazłyśmy w lesie przy drodze kilka, nawet ładnych biustonoszy.
OdpowiedzUsuńw lesie, to już w ogóle lepiej milczeć, niż chwalić się znaleziskami - dobrze, że nie udało się znaleźć porzuconych wsadów do tych biustonoszy.
Usuńczapkę można zgubić, ale całą parę skarpet? przecież to buty zdjąć trzeba
a może w tym ciągłym wyłuskiwaniu detali Twój wzrok pominął nosicieli tych skarpet?
OdpowiedzUsuń...a oni też tam stali?
w tych skarpetach?
tylko, że nie byli detalem - nie dziś?
ludzie, to najulubieńszy element krajobrazu. dostrzegam bezapelacyjnie - nie było ich tam.
Usuńskarpety ciałami puste
skarpety odczłowieczone, bezosobowe - ale z charakterem! :)
UsuńNo popatrz... A ja cierpię, gdy jednostki ludzkie psują mi krajobraz.
Usuńkrajobrazy są proste, zrozumiale i logiczne, a taki człowiek, to jak wrzód na... (no dobra - nie rozpędzajmy się), ale barwnym okruchem na krajobrazie jest niewątpliwie.
Usuńskarpetom w zalety nie zaglądałem również, bo one stłamszone mrozem i poległy - wyglądały dość drętwo - też tak wyglądałbym, gdybym tydzień leżał na chodniku.
Ty widujesz skarpety, a ja buty, ciekawe:-)
OdpowiedzUsuńRozejrzę się dzisiaj - może znajdę kalesony?
Usuńzbiórka - jak w PCK - dzisiaj wyłącznie odzież ochronna po budowlańcach
UsuńNa razie jestem chora, więc nie sprawdzę, ale wkrótce...
Usuńzdrowiej spokojnie - w cieplejszy czas ilość garderoby porzuconej rośnie.
UsuńJa przez jakiś czas wszędzie przy drogach widziałem kanapy. Nie było to w centrum miasta, ale wystarczyło wjechać w małe uliczki na obrzeżach, w miejskie laski, czy bite drogi i tam kanapa za kanapą. Na jednym krótkim wypadzie rowerowym czasami aż sześć mogłem spotkać... I też nie wiem dlaczego akurat kanapy?
OdpowiedzUsuństraciły gwarancję...?
Usuńmoże była promocja w IKEI i masowa wymiana?
Usuńtrzeba zerknąć w historie promocji- skoro są tygodnie foteli, to może i tygodnie kanap są, a wtedy naród wymienia.
ja nieustannie powtarzam, że zdarzenia dzieją się stadami - nie pojedynczo, a hurtem.
skarpetki na ulicy? na poboczu? hmmm...to te od pary zgubione ;)
OdpowiedzUsuńone parami leżały na ogół... i to jest zastanawiające.
Usuńwprost gotowe do użycia.
A ja nie widuję ani skarpet, ani butów. Pewnie mieszkam w zbyt małej mieścinie. Takie rzeczy tutaj palą, a nie wyrzucają ;)
OdpowiedzUsuńto teraz nie wiem... zapewne współczuć trzeba - braku widzeń i smrodu. a może już nikt skarpet nie nosi?
UsuńBiedny klapek. I biedne skarpetki...
OdpowiedzUsuńZawsze mi żal, gdy widzę je takie samotne na ulicy, bezskutecznie rozglądające się za swoją drugą połową.
Choć teraz to najczęściej zauważam rękawiczki...
zimą rękawiczkę zgubić łatwo - a całą parę skarpet zdecydowanie trudniej
Usuń