Z rokitnika zniknęły już ostatnie, pomarańczowe korale, a
trawnik „nawożony” konsekwentnie przez całą zimę i wszystkie okoliczne psy, aż
dyszy chęcią eksplozji. Nawet stateczne gołębie dały się porwać emocjom i krążą stadnym wirem ponad okolicą, niczym zalążek tornada. Widać słońce je oszołomiło. Sąsiedzi
pokrzykują frywolnie na siebie wzajem i na psy własne, lecz zerkają bardzo dyskretnie,
czy z okien nie widać, że pod pozorem obowiązku mają kaprys poplotkować przy
pospiesznym piwku, bo przecież nikt nie uwierzy, że tak nagle zapałali miłością
do marszów długodystansowych na przestrzeni mniejszej niż spacerniak więzienny.
Panią sprzątającą to, co wiatr z wronami zdołał wtórnie, śmietnikowo wyhodować w przedświcie na płaszczyźnie podwórza, ściga jakieś
radosne „dzień dobry”, które tydzień temu byłoby jeszcze anatemą nieodwołalną, lub rękawicą
rzuconą w kurz ubitej ziemi. Na liściach ostrokrzewów słońce bawi się
zajączkami jakby to łuska rzeki była i flirtuje z każdą okoliczną szybą wymieniając
alfabetem Morse’a poufne informacje zaszyfrowane doskonalej, niż szeptem Enigmy
powleczone.
Wiesz? Tam, naprzeciw… nie suszy się już pranie za oknem…
Nie wisi sznur rozciągnięty ponad dachem oficyny i mocowany do strupieszałej elewacji
wystarczającej, żeby „Bitwę pod Grunwaldem” powiesić, jeśli konsylium kustoszy ustaliłoby estetykę owego wieszania i określiło współrzędne geograficzne oczekiwanego
efektu. Lufcik przystroił szklaną szatę broszką dziury cegłą zapewne haftowaną, a nierozgarnięty, zeszłoroczny gołąb, na swoje nieszczęście zrobił krok zbyt mały i spadł pomiędzy szklane
ściany. Dzisiaj jest już mumią, ostrzeżeniem dla zbyt ostrożnych, lub tych, którym
pustostan pachnie nadzieją na dom bezpieczny. A ja miałem do pustej butelki włożyć
bukiet z kolorowej pepperoni przybranej gałązką rozmarynu, żeby oliwą zalać
trójwymiarowy obraz i cieszyć zmysły, jednak ten gołąb… w szkle zanurzony… nie
mam sumienia budować obrazów. Nie dziś. Chociaż życie umiera każdego dnia - nie dziś...
Jak zwykle - żal mi gołębia.
OdpowiedzUsuńjemu to nie pomoże.
Usuńa mieszkanie wciąż puste, chociaż pamiętam, że pranie jechało na krążku po linkach przynajmniej raz w tygodniu. nie ma ludzi - zostało truchło gołębia i rozbite szyby
Aż dziw zbiera, że istnieją jeszcze pustostany...
Usuńjest tego trochę - wystarczy zadrzeć głowę. ale standard dziewiętnastowieczny - piece, czasem nawet kibelki na półpiętrach i tym podobne szykany.
UsuńCzasami martwe ptaki leżą tu i ówdzie, a częściej pióra w układzie takim, że widać, iż było to pole bitwy na śmierć i życie...z kotem może?
OdpowiedzUsuńczęściej widuję martwe ryby niż ptaki.
UsuńNa talerzu widujesz rozliczne martwe zwierzęta.
Usuńna talerzu również. i przypadkiem wciąż się zgadza - wolę ryby od drobiu.
UsuńMasz rację. Nie dziś!
OdpowiedzUsuńTobie obrazów nie brakuje. Pewnie masz raczej kłopot z wyborem.
UsuńPod dzisiejszym wpisem nie dodałeś etykiety: opowiadania.
OdpowiedzUsuńI dobrze, bo dzisiaj ja to jak poezję odczytałam :)
bo to NIE JEST opowiadanie. prostą czcionką piszę zauważone drobiazgi i moje rozumienie świata - jak w starym lusterku.
Usuńopowiadania są pisane kursywą i są czasami kompletnie zmyślone bez żadnych związków z rzeczywistością.
uprzedzam o tym na stronie głównej pod adresem e-mail
Teraz już wiem i będę uważniejsza.
UsuńSkupiałam się na treści i pominęłam słowo o Tobie - zrozumiesz?
Wolę prostą czcionkę:)
cóż... będziesz skazana na selekcję, bo nie zamierzam rezygnować - z żadnej czcionki.
UsuńSłusznie, jesteś przecież u siebie, a ja tu tylko zaglądam.
UsuńKursywa też jest ładna:)
drzwi otwarte do zwiedzania, ale goście przemeblowania robić nie będą.
UsuńNawet ci o pięknych imionach. Twoja decyzja, co z tym fantem zrobisz.
...chciałam powiedzieć jedynie, że bardzo ładną notkę dziś przeczytałam.
Usuńdziękuję.
Usuńja jestem dzikus i bronię niezależności tego co piszę - może to jest trochę zbyt pochopne, albo emocjonalne, ale wolę rozwiać jakiekolwiek wątpliwości od razu, niż pozwalać domniemaniom dojrzewać i roić nadzieje. żadnych ukłonów, dyplomacji i kumoterstwa. wklejam to co napiszę, jeśli tylko znajdę w sobie odwagę, żeby to zamieścić. staram się być jedynym dysydentem. i pilnuję tego zawzięcie jak bulterier.
teraz już... (19:48)
OdpowiedzUsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńDzisiaj tak:
"Wymyślono szkło, przez które mogły przelatywać muchy. Mucha przyfruwała, lekko uderzała łebkiem i pstryk - już była po drugiej stronie. Nieopisywalna radość muchy."
(Julio Cortazar „Opowieści o konopiach i famach i inne historie").
Pozdrawiam:)
pan Julio miał wyobraźnię. dobrze, że jest ktoś, kto pamięta.
UsuńWystarczy rozmaryn, tak myślę. I tak widzę. A jak zalejesz, to jest szansa, że poczuję.
OdpowiedzUsuńmedium? czy mieszkasz za ścianą?
UsuńA spodziewasz się ducha? Znów coś usłyszałeś?
UsuńTrudno określić gdzie mieszkam, niełatwo trafić... ale dosyć blisko w rozległości świata.
bełkot. to zbyt proste. zasłonić się firmamentem i udawać, że blisko.
Usuńnie chcesz - nie mów, ale dramatyzować nie ma powodu - w końcu nikt nie naciska. ot - taka drobna zaczepka.
Czyj bełkot? Ja mam tylko kota. I siedzę gdzieś... na zapiecku, bez okna, więc się nie czepiaj. Pamiętasz-tam-ten zaułek?
Usuńsugerujesz bliskość geograficzną, jakbyś znała lokalizacje, ale one tylko Tobie są dostępne. dramaturgia i czarna magia. czyli mówię, żeby mówić i nie powiedzieć.
Usuńsugestia zawieszona, jak prześcieradło na sznurku za domem. niby jest, ale spać się na nim nie da, bo ze słońcem flirtuje i tańczy na wietrze. na dodatek w pionie, zamiast w poziomie.
tak na oliwę się nie wprosisz na pewno. ale próbuj. sam jestem ciekaw efektów.
Nie dolewaj. Do ognia. Daj pomyśleć chwilkę. W pionie. Daj czas na:
Usuń"Zamyślenie o tym co przechodzi wolno obok.
Połączenie nadprzestrzeni dwóch ze sobą."
świetnie.
Usuńnie adoptuję Cię. ale możemy przy jednym ogniu pomilczeć, jeśli chcesz. jeśli nie będzie nam zbyt daleko... może nie...
w razie dramatu - noc potrafi skracać dystanse na długość dwóch ramion plus parę zaledwie milimetrów nadszarpniętej wyobraźni. akurat tyle, żeby poczuć jedność i żałować, że ona nie-do-konsumpcji, bo o cień za daleko do fizyczności. ten najchudszy, graniczny, bezduszny milimetr.
bezduszny!
Usuńprzeredaguj tekst - wykreśl wszystkie 'nie', a jeśli zastąp "kiedy"
igrasz z czymś, od czego może być trudno się odsunąć.
Usuńalpinista mówi, że nie pcha się na górę, z której nie potrafi zleźć.
podziwiam intelekt, który pozwala sobie na taką subtelną szaradę, ale obawiam się, że ona trochę za bardzo na wyrost - marzyć (owszem) trzeba duże marzenia. co zrobisz z bezkompromisowym "sprawdzam!"?
Wziąłeś mnie w cztery ognie, ale nie widzisz, że jestem już znacznie wyżej i o niebo więcej.
UsuńJednak stać mnie na to by zejść z góry. O ile poczuję ciepło.
wziąłem? i nie widzę?
Usuńcóż subtelnością kobietom do pięt nie dorastam.
za trudne dla mnie. mieszkaj wysoko i czekaj lipcowego słońca.
Byłeś nad wodą?
Usuńnawet nie nad jedną - zdaje mi się, że na co dzień wokół mam jakąś rzeczną apokalipsę, a na wakacje coś na kształt kajaków popycham z prądem modląc się, żeby było wąsko, płytko i krótko, co na ogół jest wyłącznie pobożnym życzeniem
Usuń...żal Pan miał będzie , może nie a ja opowiem ,że z obrazka, sznur długi ,rozciągnięty. Bardzo wysoko na którymś piętrze, z ziemi niedosięgły a na nim pranie rozwieszone a na nim wszystko czyste i nowe i lekko trzepocze na wietrze. Pan tego nie narysował a ja zobaczyłam. Czy udaje się zobaczyć co próbuję powiedzieć ? U mnie kwitną mandarynki. Pszczół tylko jakoś nie ma a może wzrok już nie ten.
OdpowiedzUsuńnajwyraźniej widzisz przeszłość - tak bywało nieraz. ale to już historia i dzisiaj nie ma już prania, sznura i tych, którzy rozwieszali. żal? do kogo i o co?
Usuńprzeszłość?....Wystarczy wyłączyć prąd a pojawią się obrazki o jakich wszyscy dawno zapomnieli. Da się to zrobić i stanie się tak. Przetrwają Ci którzy potrafią przetrwać. Krzesiwo warto mieć. To ułatwi życie.
Usuńnajwyraźniej widzę przyszłość.
Ja widzę sznury i pranie rozwieszone. Kołdry, pierzyny wietrzone. Poduchy wielkie.Ludzi co mówią :"Szczęść Boże" .
w komentarzu pojawił się obrazek oglądany przez mnie kilka razy w miesiącu, jednak w przeszłości.
Usuńco będzie? nie jestem wizjonerem. i nie spieszy mi się. poczekam, zobaczę, o ile dożyję.
Ja tak trochę nie na temat... Lufcik - tak dawno nie słyszałam/czytałam/używałam tego słowa, a takie ładne jest :) Coś czuję, że nie opuści mnie przez jakiś czas...
OdpowiedzUsuńto słowo ma niemiecki rodowód. od die Luft, czyli powietrze i czasownik od tego stworzony oznaczający wietrzenie.
UsuńWiedziałam, że ma niemiecki rodowód, ale dziękuję za wyjaśnienie :)
UsuńKiedyś miałam w domu lufciki. Może po prostu skojarzyło mi się dzisiaj z czasami dzieciństwa i przywołało wspomnienia.
takie jak pierogi i bigos?
Usuńjak zapach siana w stodole?
albo oranżada w proszku?
czy to nie jest nostalgia? podobno jedyne lekarstwo, to wracać, a Ty raczej chcesz zostać. obudziłem w Tobie przeszłość... i nie wiadomo, czy to dobrze.
A ja to rozumiem, przynajmniej pierwszą część jak wielką tęsknotę za wiosną. I na tym się zatrzymam :)
OdpowiedzUsuńRozmaryn i gołąb zatrzymani w czasie.. kwestia estetyki - co jest truchłem, co jest obrazem. Ale jakby nie było - Caravaggio i tak był pierwszy. Choć nie wiem, czy bardziej przeraża mnie spowity w mrok turpizm, czy bolesny egzystencjalizm w blasku dnia.
OdpowiedzUsuńza trudne dla mnie... ja prosty chłop jestem. estetykę i wrażliwość mam ciosaną siekierką gdzieś, gdzie wychowanie nie było koniecznością, a zaledwie luksusem. w tamtym świecie nie urodziłem się na szczycie umożliwiającym dywagacje. urodziłem się czasownikiem - w czasie przyszłym niedokonanym. a chciałem stać się rzeczownikiem - nadal walczę, bo nawet ślepej kurze ponoć trafi się lepszy dzień. czego i Tobie życzę.
Usuń