poniedziałek, 5 marca 2018

Tęsknoty z głupoty.


Zostawiłem ciało bezpiecznie siedzące w fotelu, ze szklanką herbaty, po którą sięgnąć będzie mogło, jeśli mu się zechce. Chwilkę popatrzyłem, jakie ono ciche i pokorne się stało, kiedy mnie w nim zabrakło, ale – niech sobie odpocznie ode mnie czas jakiś, poleczy stare rany, albo sobą się zajmie, tak jak lubi skrycie. A nuż jacyś goście do niego przyjdą i sprawią niespodziankę? Pomachałem mu raczej przyjaźnie, żeby się nie martwiło, bo wrócę, tylko na rekonesans chciałem się wybrać. I poszedłem dość beztrosko.

Bez ciała łatwiej – ubierać się nie trzeba, bo zmarznąć nie ma co, a nagością zupełnie przestałem się przejmować, bo ona taka więcej przeźroczysta i trzeba dobrze poszukać, żeby ją znaleźć. Popatrzyłem na gołębie, jak próbują rozdziobać zamarzniętą wodę, żeby się napić i pomóc w tym nie umiałem, bo ciało zostało w domku. Wzruszyłem ramionami, a raczej tym, co byłoby ramionami gdybym wrócił do siebie.

Ograniczenia… co robić, istoty mają swoje zalety i wady, trzeba przywyknąć. Za to podróżowanie staje się bardzo proste, bo wszelkie kierunki nagle stają się dostępne i kwestia umownego poziomu do przemieszczania się nie wydaje się koniecznością. Można iść po ścianie kamienicy, albo wnikać w te ściany, gdyby kaprysem takim się zarazić. Nieładnie trochę tak podglądać, ale nie oszukujmy – ciekawość nie została w tym ciele spoczywającym na fotelu, tylko poszła ze mną, to i podszczypuje co chwila, żeby ją karmić.

Prztyczka w nos sobie nie dam przecież, a nawet jeśli, to co to zmieni? Chwilowo w miasto poszedłem bez jakiegoś specjalnego powodu, raczej spontanicznie wybierając kierunki, niż zmierzając dokądkolwiek. Chyba się przy tym zamyśliłem, bo rzeki nie zauważyłem wcale i pomimo braku mostu przeszedłem na drugą stronę po dnie zapewne. Szczęście nie miałem ubrania, bo zmokłoby na wylot. Usłyszałem, jak ktoś śmieje się ze mnie i tego roztargnienia, które przegnało mnie dnem jakbym był węgorzem.

Zacząłem się rozglądać i wreszcie znalazłem. Takie do mnie podobne, ale żeńskie i ładniejsze niechybnie, bo przecież nie odmówiłem własnej ciekawości spojrzenia… no dobra - gapiłem się całkiem bezwstydnie, ale ona też, czyli remis. Gapiliśmy się na siebie, a myśli we mnie krążyły tak szybko, że się zderzać ze sobą zaczęły i o wypadek nie byłoby już tak trudno, na szczęście dziewczę pod ramię mnie złapało i zaczęło rozmowę, to ochłonąłem trochę z pierwotnego zaskoczenia.

W życiu nie podrywałem ducha… a tu duch wyzwolony podrywa mnie, co już wydaje się fanaberią wyższego rzędu. Szliśmy sobie zgodnie wolnym kroczkiem, jak na niedzielny spacerek przed obiadem. Próbowałem się przytulić, żeby zanurzyć się w jej ciepło, czy aromat, ale mnie odsunęła odrobinkę, jakbym jej oddech zabierał. Śmiała się ze mnie, że powinienem się zarumienić, ale nie miałem czym i tylko myślą zarumienić się mogłem, co jest kłopotliwe, jeszcze bardziej.

Szliśmy, a czas jakoś się wybrzuszył i nas omijał, zagęszczając się w miejscach, które zdążyliśmy już opuścić. Przeszliśmy starówkę, stanęliśmy w parku nad wodą. Rozmowa kwitła i wciąż nowe wątki splatały się w dialog. Wstyd jakoś się ze mnie ześliznął i pałętał się pod nogami jak mały szczeniaczek, kiedy karmiliśmy wzajemną ciekawość.

Zauroczony byłem kompletnie, ale o tym dowiedziałem się dopiero po fakcie, bo w którymś momencie przypomniała sobie, że wracać po ciało jej pora z jakichś tajemniczych powodów, buziaka mi dała na do widzenia i pognała tak szybko, że zanim nacieszyłem się delikatną pieszczotą jej już nie było wcale.

Wtedy wyszło, jaki ze mnie inteligent, bo gdzie jej szukać, oczywiście nie zapytałem, chociaż na gadaniu zeszło nam z pół wieczności. I teraz jako ta sierotka i ostatnie nieszczęście błąkam się po mieście raz w ciało ubrany, innym razem w duchowej nagości i szukam owej duszyczki. Może przyjdzie. Nadstawiam ucha ilekroć śmiech serdeczny słyszę i zaglądam paniom pod parasolki, gdy tylko podobieństwo dostrzegę. Ciekawe, czy jej ciało mnie rozpozna.

18 komentarzy:

  1. Nie wiem czy bez ciała łatwiej...a te wszystkie smaki i zapachy, miły dotyk, przytulanie? Zdecydowanie nie, może łatwiej, ale czy przyjemniej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na nowe doznania też się czasami dobrze otworzyć.

      Usuń
  2. "Jestem więźniem. Zamkniętym w klatce swego ciała. A jednak nazywam się wolnym jak sokół."
    - Christopher Humphreys z książki "Wład Palownik: Prawdziwa historia Drakuli"

    Ciekawa opowieść. To było faktyczne Twoje OOBE (ang. "out of body experience", doświadczenie poza ciałem), czy tylko fantazja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fantazja. ale nie "tylko"
      aż fantazja - niby to samo ale jak brzmi.

      Usuń
  3. Przydałoby mi się wylecieć bez ciała na chwilkę... Mam coś do załatwienia na drugim końcu kraju, a ciało do tego niepotrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to posadź ciało na fotel w bezpiecznym miejscu i fruń.

      Usuń
    2. Którędy na Poznań?

      Usuń
    3. południowy zachód. sądzę, że bardziej zachód, niż południowy

      Usuń
    4. Chyba północny raczej, patrząc z mojego grajdołu.

      Usuń
    5. jasne że tak. miałem słabo nakręcony kompas.

      Usuń
    6. Ech, ta współczesna technika...

      Usuń
    7. bateryjka zdechła i głupoty się pojawiły. dobrze, że chociaż zachód się zgadza - statystyka nie cierpi.

      Usuń
    8. Paczpan, jakie czasy nastali! Za komuny to nawet bateryjki lepsze byli!

      Usuń
    9. i północ umiała leżeć i się nie pchała na południe

      Usuń
  4. Witaj, Oko.

    No cóż...
    "Skąd tu wie­dzieć, jak mogło było za­kończyć się coś, co nie miało początku, co uka­zało się od środ­ka i znikło bez ok­reślo­nego kształtu, rozpływając się na skra­ju in­nej mgły?"
    ("Ostatnia runda" Julio Cortazar)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak czy inaczej - poszukiwania mają pewien sens...
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przynajmniej wiadomo, że znalezienie jest możliwe.

      Usuń