wtorek, 9 lipca 2024

agaty od taty Agaty.

 

    - Pobawimy się w świnki morskie? - zapytała dziewczynka siedząc na rowerku bez pedałów drugą na podobnym sprzęcie.

    - A ja głupi poszedłem. W życiu nie bawiłem się w świnki morskie!


    I spotkała mnie kara. Zabiedzony chłop o twarzy schowanej w kaptur wyglądał jak personifikacja Śmierci z dowolnych obrazów. Szedł poprzedzany terierem wyglądającym na takiego, co potrafi wykryć i aportować kości. Nawet te jeszcze chodzące. W autobusie brodaty Gruzin wwiercał się w moją głowę czarnym wzrokiem. Jeśli dobrał się do moich myśli, to szybko zrezygnował. Szaleństwem najwyraźniej można się zarazić, albo przynajmniej on tak podejrzewał.


    Nosicielka osiedlowych nowin zrezygnowała z komunikacji zbiorowej i doświadcza powiewów wiatru podróżując rowerem. Chuda panna Szparagówka zadarła wysoko nagie kolanko, a pan Szparag wiązał jej bucik w powietrzu, przy okazji zerkając, czy kto im walizy nie podprowadza. Samurajka w czarnej sukni drobiła kroczki przygotowując natarcie i usiłując przejść skrzyżowanie bezkolizyjnie. Skrzyżowanie leżało krzyżem, raczej potulnie i nie wykazywało woli walki.


    Tłuste wyspowe szpaki uwijają się po trawnikach, wrony, nieco już pijane nadal raczą się sfermentowanymi mirabelkami. Kopciuszek przysiadł na burcie przyczepy i ogonkiem dyktował rytm. Tak z dziesięć herców, albo i lepiej. Czupurny kwiczoł najwyraźniej ma gniazdo w koronie kasztanowca bo znów gonił wronę, oblizującą dziób pełen puchu.


    Zachwycam się wysypem kobiet inwestujących nie we wzrost, lecz w pozostałe rozmiary i jakoś nie przechodzi mi przez gardło słowo „przeinwestowane”. Jeśli już ironizowałbym, to z chudzielca o tak okazałych piersiach doczepionych do mizernego ciała, że ich obraz niemal wykluczał możliwość zauważenia, jak nieludzko brudne miała trampki. Dysponując takim kształtem (nie sylwetką, a właśnie kształtem) można sobie pozwalać na wiele. Być może miała to być jedyna skaza na ideale? Taki pieprzyk zalotny.


    Śliczna, azjatycka kuleczka o rudych włosach usiłowała wspiąć się pupą na siedzenie, ale do sukcesu zabrakło jej paru centymetrów. Dopiero gdy stanęła na paluszkach mogła cieszyć się pozycją siedzącą. A ubiegły wiek pamiętała z własnych wspomnień, nie z opowieści dziadków. Barbapapa z siwą bródką penetrował wzrokiem przedpole, z braku komunikacji zbiorowej zachwycał się urodą przyrody ożywionej i lekkomyślnie skłonnej do prowokacji. Krzepkie dziewczę niosło maleńki plecak z takim mozołem, że podejrzewałem rtęć luzem, albo sztaby ołowiu.


    Intryguje mnie, czy osoby zajmujące w transporcie dwa miejsca z musu, bądź ze zwykłego chamstwa płacą za dwa bilety. I czy w samolocie, gdzie skrupulatnie pilnuje się wagi bagażu klient chudszy może wziąć więcej, żeby suma masy przypadająca na jego bilet odpowiadała sumie masy klienta cieleśnie bogatszego. Chyba za tę samą cenę lecą...

6 komentarzy:

  1. A na cóż znowu komuś rtęć luzem dźwigać w plecaku? I wylać się może i trujące... Jak już to prędzej ten ołów, choć najbardziej atrakcyjne byłoby złoto. Też ciężkie, ale przynajmniej warto byłoby się potrudzić...

    "oblizującą dziób pełen puchu." Ten kwiczoł to chyba powinien więcej siedzieć w tym gnieździe, a nie potem ganiać ... Za dziobem pełnym puchu ....
    Nie może mu Oko trochę to podpowiedzieć? Tylko się tak na to patrzy i patrzy (żeby nie powiedzieć gapi), a tu jakie nieszczęście może się za tym kryć! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to nie kwiczoli puch był. on starannie pilnuje już od tygodnia. ale rzadko widywałem tak jawną agresję i obronę.

      Usuń
  2. W samolocie mam to nieszczęście, że siedzę obok wielkiego troglodyty, takiego walącego nie umyciem, nawet nie ma dla mnie miejsca na podłokietniku. I tak jest za każdym razem, jak lecę sama. To jakiś koszmar, serio. Najczęściej troglodyci mają bagaż, który jest wliczony w cenę, upychają go pod siedzenie przed sobą i rozkraczają się przy tym tak, że marzę już tylko o masce tlenowej, albo innym miejscu. Raz udało mi się zmienić miejsce, bo było coś naklejone na siedzeniu i steward z ochotą wskazał mi inny fotel i było sympatycznie, bo obok było puste miejsce. Tanie linie lotnicze mają pasażerów w poważaniu, kto większy ten pan. Co do reszty, nigdy nie zgłębiałam się w ludzkie ułomności i przywary w komunikacji miejskiej. Chyba nie mam odwagi nazywać cielesność epitetami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. współczuję. do mnie dosiadają się drobne pijaczki, a każdy ma opowieść rzekę do opowiedzenia właśnie mi.

      Usuń
  3. Ja chyba jestem nieco przeinwestowana.

    OdpowiedzUsuń