czwartek, 11 lipca 2024

Rumak – makowiec z rumem.



    Kobieta wielu zalet, ale powiedzieć o niej szczupła, to nadwyrężyć pojemność tego słowa. I pozostawia podejrzenie, że szczupły, to zaleta. Pani trzymała się jednak w bezpiecznej odległości od „szczupłości”, jednak nie tracąc jej z oka – wałęsa się gdzieś blisko widnokręgu, a jej ślicznie pod pełnymi żaglami.

    Zaraz potem glany, rajstopy i czarne, dżinsowe spodenki. Na szczęście krótkie, ale czy to coś zmienia, kiedy białko się ścina na wolnym wybiegu? Farbowany blondyn dźwigał gitarę, jakby to był panzerfaust, a on misję do wykonania. Kobieta w koronkowej sukni do ziemi w bieli tak białej, że słoneczne promienie odbijały się jak od lustra i mężczyzna w trzyczęściowym garniturze zmierzali w towarzystwie mniej strojnej, choć bogato uposażonej pani na świeżo wyremontowany Bastion Sakwowy – pewnie chcieli mieć pamiątkę ślubu w miliardzie egzemplarzy HD nim piekło pochłonie otoczenie.

    Ledwie dziesięć minut później natykam się na scenkę rodzajową, także z fotografem na drugim planie. Na pierwszym bowiem były schody wiodące ku Rzece i dwie panie, które zdążyły już zatoczyć dwa pełne koła wokół nastoletniości i teraz otulone w nieprzeliczone warstwy różu i fioletu tuliły się w tiul, wyglądając jak okazałe cumulusy lekko fryzowane wiatrem. Wdzięczyły się do obiektywu beztrosko i z kobiecym wdziękiem. Starsza pani dźwigała na łydce siniaczka-tarantulę – oby była oswojona. Czapla utknęła na jakimś badylu i z jego wysokości przegląda menu nieświadomie pływające poniżej chudziutkich nóg. Jeszcze tylko dorodny okaz samca przytroczonego do małego, zewnętrznego plecaczka i zdecydowanie większego, wewnętrznego uczepionego pod biustem. I przerośnięta kobieta, umięśniona jak Navratilova, zaczepiła szpony na najwyższych poręczach w autobusie i zawisła nad spoconą populacją złowieszczo i władczo.

4 komentarze:

  1. Ten ostatni obrazek chyba jednak trochę przeraził Sz. Komentariat, bo nikt ani słowem się nie odezwał... Jak ta spocona populacja w autobusie....
    Ja się co prawda odważyłam, ale dopiero na drugi dzień .... :-)
    Lubiłam makowiec z aromatem rumowym, bardziej nawet niż z migdałowym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. migdały... znaczy arszenik... a tak poważniej - pani wyglądała tak, że jakby warknęła "siad", to usiadłby nawet siedzący kierowca.

      Usuń
  2. I stąd też nastąpiło porwanie komentarza przez UFO.

    OdpowiedzUsuń