Kobiety w leciutkich sukieneczkach, w sandałach i słomkowych kapeluszach, to znak, że lato w pełni. W Mieście na tle bladych ciał pojawiają się coraz częściej te nakarmione słońcem aż do brązu. Na poboczach króluje bylica, z rzadka kępy dzikiego chrzanu, tu i ówdzie nawłocie wynurzają kity, żeby w słońcu się unurzać do dojrzałego złota.
Pulchna pani z fryzurą jak chińska pagoda podała zabandażowaną dłoń pulchnemu panu, a ten uwiódł ją w szeroki świat, albo w niezbyt duże Miasto. Wróżba Na Dzień Dobry pojawiła się znienacka i od razu dzień stał się jaśniejszym od innych. Samą obecnością wygładziła nierówności poranka i chodnika, miękkim krokiem przemierzając plenery. Załapałem się na kilwater i dreptałem pracowicie, patrząc, jak torebka niesiona na ramieniu podkrada co rusz Wróżbie milimetry spódniczki. Na skrzyżowaniach Wróżba odbierała te zdobycze bez złości i przytyków, pilnując, by nie doszło do naruszenia wątpliwej moralności. Cóż. Ktoś, kogo stać na spontaniczny taniec pośladków w oczekiwaniu na zmianę świateł musi być wypełniony szczęściem bardziej, niż piwniczka winem po siedmiu tłustych latach.
Siwowłosa prowadziła na spacer steranego życiem wilka z przepukliną. Z gruszy spadły pierwsze, zielone jeszcze owoce. Brzemienna Zebra wygrzewała się na bulwarze korzystając z ławki wolnej od towarzystwa bezadresowców.
Hej, to takie wrażenia letniego miasta.
OdpowiedzUsuńwłaśnie takie. Miasto nawet upalne, nie tylko letnie.
UsuńNad morzem nawet się opaliłam - bezwiednie, bo nie lubię słońca i uciekam przed nim. Leżenie plackiem na plaży nie wchodzi w grę.
OdpowiedzUsuńplacek na plaży się smaży. też ładnie.
Usuń