Bóg dokonał aktu samokreacji i z braku doświadczenia powołał do życia prymitywnie liniowy czas. Wtedy zaczęła się nuda, przerywana rzadko stworzeniem mało angażującej galaktyki, czy mgławicy, względnie obserwacją apetytu czarnych dziur tworzących się spontanicznie, jako odpowiedź na masę masy wypełniającej próżnię. Chaos stworzenia dostarczał ubożuchnej rozrywki, pozostawiając sporo wolnych chwil na przemyślenie twórczości. Bóg wybrał sobie jeden ze światów i postanowił go zaludnić, żeby pozyskać choć kilku wyznawców. Inaczej jego byt był abstrakcją pozbawioną sensu. Niby się udało, jednak zawiodła komunikacja z wiernymi.
Mądrzejszy Bóg postanowił poczekać, aż wierni sami go wymyślą i abdykował w niebyt, licząc na stosowną chwilę.
Wpadłam na to, że Bóg się nudził, już jakiś czas temu. Nawet wiersz na ten temat popełniłam, tylko zaludnienie Ziemi było w nim pretekstem do zabawy Boga wojnami, ludzkimi losami itd.
OdpowiedzUsuńbez wyznawców każdy Bóg staje się przeźroczysty, niepotrzebny jak świąteczny serwis, kiedy nikt nie obchodzi świąt. obok kościoła na billboardzie wisi reklama świąt Wielkiej Nocy z hasłem - gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, Wielkanoc, to byłyby zwykłe jaja.
Usuń