Znów przyjechało pół autobusu i tłok, bo przecież każdy musi się zmieścić. Stężenie urody na metr kwadratowy wzrosło skokowo. Może dlatego pani o nosie dwa rozmiary większym od reszty twarzy (Pinokio?) zapomniała wysiąść. Na szczęście kierowca nabijał minutki na przystanku i zdążyła się ocknąć i wysiąść. Panowie, o głowach omszałych, świecących świeżą opalenizną tkwili poutykani między kobietami, jak asparagus w bukiecie goździków. Kobieta ochraniająca osiedle przed nieznanym armagedonem wracała do domu po pracowitej nocy pełnej sukcesów, a senne osiedle zostawiała gotowe do działania przez kolejny dzień istnienia.
Sikorki, korzystając z rześkiego poranka, harcują w koronie kasztanowca, od czasu do czasu zdobywając ceglaną ścianę bez zabezpieczenia. Jaskółki podniecone czymś, kręcą się nerwowo i drą głośniej niż zwykle. Wrona siedząca na piorunochronie w czasie deszczu miała ogon wystrzępiony jak brzozowa miotła po sezonie jesiennym. Lepiej wybrałaby bezpieczniejsze schronienie.
Dojrzała kobieta z tępą świadomością własnej urody wyznawała zapewne ideę, że im mniej będzie ukrywać, tym świat będzie piękniejszym. I zgodnie z zasadą „zacznij zmieniać świat od siebie” – pozwoliła urodzie przeglądać się w oczach postronnych. I jeszcze gówniary spod znaku tryzuba. Rozwrzeszczane, bezczelne, hałasujące w autobusie, jakby same były na świecie. Gniotące w nieskończoność puszki po nie wiadomo czym. Starszy facet słusznej budowy zerknął na nie z góry wysiadając i skomentował zachowanie jednym słowem „Dziadostwo”! Kolejna kozacka „diva” lat piętnaście z grubsza ocierała się o dwóch samców, jednemu głaszcząc brzuch, a drugiemu podsuwając pod nos świeżo poukładane w gorsecie piersiątka.
Musiałem odwrócić wzrok. Na zewnątrz szczuplutka pani w wąskiej sukience biegła na paluszkach przeprowadzając rower przez jezdnię. W koszu na bagażniku wiozła małą, ale doskonale wyposażoną kwiaciarnię.
jeśli kobieta jest dumna z jakichś swoich walorów, to czemu miałaby je ukrywać przed światem?... tu nie Iran, czy jakieś inne lękowisko... oczywiście "walor" to pojęcie względne, subiektywne i komuś jakiś detal może się nie podobać, ale niby dlaczego owa pani miałaby się tym przejmować?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
i niech się nie przejmuje absolutnie. niewiele jest obrazów piękniejszych, niż kobieta nie do końca okryta parawanem moralności.
Usuńubiór kobiety /i nie tylko, męski też/ nie podlega ocenie moralnej, wyjątkiem jest niezmiernie rzadka sytuacja, gdy włoży na siebie jakiś komiksowy strój z kolcami, czy innymi ostrościami, które mogą poranić mijanych ludzi na ulicy...
UsuńNo nie wiem jak to jest z tą oceną moralną. W końcu rany mogą być różne, nie tylko te fizyczne od "ostrości" stroju. Co z ranami duchowymi na widok gorszącego, prowokującego lub wyzwalającego inne niedobre emocje ubioru bliźniego?
UsuńPewnie, zawsze można powiedzieć, że to problem "cierpiącego", a nie prowokatora. Tyle, że tych niepokłutych fizycznie od ostrego stroju przykładowego osobnika też nic a nic nie bolą ewentualne ukłucia tych drugich, którzy się zagapili i na czas nie odsunęli od zagrożenia....
Nie można wszystkiego sprowadzać tylko do fizyczności ....
@Maria...
Usuńokay... piszę z punktu widzenia swojej, subiektywnej moralności, bo uniwersalna nie istnieje, choć są ludzie, którzy swoją moralność uważają za tą uniwersalną :/ ... ja wygląd kobiety /w tym odzienie/ oceniam tylko od strony estetycznej, czy też "sexy", akurat jedno z drugim jest jakoś tam powiązane... nie jestem frustratem seksualnym, więc coś takiego, jak "ostrość" stroju tak za bardzo do mnie nie dociera... aczkolwiek z drugiej strony, ubiór sexy wcale nie musi oznaczać jakiegoś większego obnażenia... za to tak zwane "prowokacje" bardzo lubię, sprawia mi frajdę, bawi mnie to, gdy jakaś konserwatywna osoba zrobi "bezcenną" minę, gdy jakaś pani nagle pokaże jakąś część ciała zwykle zasłanianą :)
ciało ludzkie bardzo mi się podoba. uważam, że każda szmata ma niewiele do zaoferowania w porównaniu ze skórą. i nagość, choćby szczątkowa jest dla mnie całkiem w porządku. okrywanie się czymkolwiek jest protezą, wymuszoną trochę klimatem, a trochę wzrokiem innych ludzi. Gdyby nie cywilizacja, latem chodziłbym nago, a ubierałbym się wyłącznie z powodu zimna/opadów, czy z przyczyn narzuconych zajęciem - trudno nago zbierać chrust, bo łatwo się skaleczyć. natomiast rozumiem, że widok mojego ciała może być dla postronnych czymś niefajnym, gorszącym, albo zwyczajnie nieestetycznym. dlatego zaszczepione we mnie cywilizacyjne kagańce skłaniają mnie do noszenia zbędnych czasami szmatek w ilościach akceptowalnych społecznie.
Usuńwidok kobiety, która uzna (i słusznie) stanik za zbędny na miejskim deptaku, jeśli okryje się czymkolwiek innym dla mnie jest oznaką zdrowego rozsądku i jakąś formą kompromisu jej potrzeb i odporności otoczenia. brzmi to demonicznie, ale przecież w filmach kategorie wiekowe zależne są nie od przemocy, a od nagości. Pierś na ekranie przenosi film do kategorii "dla dorosłych", a setkę zamordowanych ludzi można oglądać od lat dwunastu.
Ach ta cywilizacja. Gdyby nie ona wszyscy pewnie chodzilibyśmy jeszcze nago i nie było by rozterek (moralnych?) z tego powodu ..... ;-)
Usuńma też swoje plusy.
Usuń:))) Fajnie. Dziaders do dziedzictwa mowi "Dziadostwo"! ;)) Wszystko zostaje w rodzinie choc jablko spada z jabloni.
OdpowiedzUsuńa może trzeba reagować?
UsuńRacja: zasada akcji i reakcji, trzecia zasada dynamiki Newtona...
Usuńmoże ich nikt nie uczył kultury i dobrze byłoby, gdyby ktoś zwrócił uwagę, że zachowują się niewłaściwie.
UsuńO kulturę dziś trudno i to nie tylko spod znaku tryzuba. Spod orła również.
OdpowiedzUsuńto prawda. był taki czas, że na tutejszym rynku wydzierali się Niemcy. Teraz ucichli, a ich miejsce zajęli Kozacy. i rozpychają się jak pijana tłuszcza tubylcza.
Usuń