Starsza pani z miejsca obudziła moją do niej niechęć. Pani zajęła własnym ego i tobołami cztery siedzenia i mamrocząc coś pełnymi wargami zniechęcała pasażerów do próby przechwycenia miejsca siedzącego. Melancholijny Karampuk smutniejszy niż zwykle i z podkrążonymi oczami najwyraźniej nie przespał ostatniej nocy, jak się później miało okazać – nie był w tym osamotniony. Roztargniona zmęczeniem wsiadła do nie swojego tramwaju i wyszła drugimi drzwiami, szczęściem na tym samym przystanku. Na dziesięć kobiet w tramwaju, dziewięć odzianych jest w nieśmiertelną czerń tak doskonale, że różnią się tylko skromnymi dodatkami – jedna torebką inna czapką z pomponem, albo butami. Dziesiąta w martwych kolorach nie wygląda na kolorowego motyla.
W moim Mieście prawie wszystkie (ponad setka) mosty są zabytkowe. Pewnie dlatego zaczynam się śmiać, kiedy w głowie układam zdanie:
„Na jednym z zabytkowych mostów ktoś grał staccato na trąbce kolędy dla egzotycznych turystów zwiedzających Dzielnicę Boga”.
Na przystanku szczerbaty amant wdzięczył się szerokim uśmiechem do pulchnej księżniczki, roześmianej równie szeroko, choć mniej spektakularnie. Zimne słońce przedarło się przez chmury tylko po to, żeby mnie oślepić. Kto wie, czy nie dlatego pogrążam się w myślach iście kosmicznych. Każdy, komu tylko umiejętności i budżet pozwala pchają w kosmos śmieci. Satelity telekomunikacyjne, szpiegowskie, wojskowe i kto wie, co jeszcze. Nie wiem, czy ktokolwiek kogokolwiek pyta o zgodę, albo ustala z innymi zasadę współżycia kosmicznego na orbitach. Teraz doszło do tego, że prywatna inicjatywa zamierza opleść Ziemię sześcioma, czy ośmioma tysiącami satelitów. Wolno? Nie wiem. Za to zastanawiam się, co się stanie, kiedy za te dwadzieścia lat (na przykład) przestaną działać, albo uszkodzi je kosmiczny grad meteorów. Ale, nie o tym być miało – rzecz w tym, że w ramach prasówki dostrzegam wiadomość, że Kenię nawiedziła „gwiazdka z nieba”. Fragment amerykańskiej sondy kosmicznej spadł na wioskę. O ofiarach (chwilowo) artykuł nie wspomina, choć wspomina, że Kenijczycy są narodem wybranym, bo to nie pierwszy raz, kiedy na ich gruncie gasną marzenia wielkomocarstwowe ku przerażeniu mieszkańców. A jeśli owe śmieci kogoś zabiją, to kogo należy oskarżyć o morderstwo? Prezydenta, rząd, czy cały naród, który zrzucił ludziom na głowy taką niespodziankę? Prywatna inicjatywa w osobie pana Muska pewnie wykupiła polisę OC działalności gospodarczej, a np. Kongres USA też?
Ciekawa mozaika spostrzeżeń – od tramwajowych epizodów po kosmiczne rozważania. Każdy fragment intryguje, choć razem tworzą lekko chaotyczny obraz.
OdpowiedzUsuń