Brukselka, to bruk-se łka? Że niby kocie łby po deszczu?
Dziewczę w spodniach wrzynających się w małe, jędrne wypukłości, mimo bardzo szerokich nogawic prezentowało się niezwykle. Jej pośladki błyskawicznie kojarzą mi się z okładkami książki, ale nie umiem tego wytłumaczyć słowami. Dość, jeśli powiem, że chuda ta książka i nie korciło mnie, by zerknąć między okładki. Młodzian mimowolnie trąca mnie czubkiem buta stojąc na ruchomym przegubie ilekroć autobus skręca, ale jego wzrok sugeruje, że nie ma pojęcia, dlaczego przyglądam mu się bez afirmacji. Zadbana, choć nie najmłodsza kobieta raczy mnie emocjonującą gawędą telefoniczną. Najwyraźniej emocje wzięły górę bo aż wstała i tłukła się bezładnie nie mogąc utrzymać równowagi w pionie. W tramwaju dwa dorodne Golemy siedzą jeden za drugim ledwie półgębkiem zajmując krzesełko, bo drugi (półgębek) wisi w powietrzu. Nieco obawiam się, że wytrącą tramwaj z równowagi. Gdyby starczyło im wyobraźni usiedliby po przeciwnych stronach wagonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz