wtorek, 7 stycznia 2025

Fan.

 

    Uśmiech miał pełnokrwisty, jakby dopiero co wygryzł komuś wątrobę, nie kłopocząc się wcześniejszym uśmierceniem ofiary. Bezpośredni, to słowo zbyt małe na określenie rozmiaru człowieczeństwa, jednak słowa „ekstrawagancki” lepiej było przy nim nie używać. Miał zwyczaj irytować się ilekroć podejrzewał kpinę z własnej osoby, a słowa obce (dla siebie) traktował jak szyfr, który rozwiązywał przerzucając je z lewej do prawej półkuli mózgu, w oczekiwaniu aż zaczepią cień zrozumienia. Przy drobnym pechu piewca językowych pereł tracił perłową stabilność uzębienia, względnie podlegał niezapowiedzianej katastrofie jądrowej. Zdecydowanie lepiej znosił słowa krótkie, zdecydowane, niczym komendy na musztrze. Zwykł precyzować wszelkie uczucia gardłowym: Qrwa!, a liczba wysłowionych wykrzykników stanowiła o poziomie emocji.


    Szczęśliwie, teraz się uśmiechał, jednak kobra także się uśmiecha przed atakiem, zaszczycając przeciwnika demonstracją nienagannego uzębienia. I to uśmiechał się do mnie, jakbym miał się stać wykałaczką, którą spomiędzy rozsuniętych jedynek wydłubie sobie coś, co mu zostało po wcześniejszym posiłku.


    - Cze! Ziomuś!


    - Cze – wydukałem, ale na zwrotnego Ziomusia odwagi mi już brakło.


    - Bo widzisz Qrwa – monologował niewzruszenie – sam widzisz!


    - Nooo – elokwencja przyczaiła się głęboko we mnie, schodząc z domniemanej trajektorii kończyn górnych i dolnych, nie zapominając o rozpoznawczo-zaczepnej inauguracji zwarcia czołowego. - Ale, że co?


    Ziomuś kleił właśnie ciąg dalszy zdania, które nijak nie chciało stać się złożonym, chyba, że złożenie miałoby się zawrzeć w trzech słowach (plus przewidywalny, konieczny interwał emocjonalny). A może analizował moją wypowiedź? Zastanawiałem się (być może post factum, albo zgoła post mortem), czy nie przesadziłem ze słowotokiem, kiedy jego twarz się rozjaśniła, jakby właśnie sezam zaakceptował hasło i otworzył się szerzej, niż hojnie opłacone uda.


    - Bo jak te łajzy grają (dla stonowania pominę wątki emocjonalne dialogu, jeśli komuś jednak ich zabraknie, może na własną odpowiedzialność wstawić dowolną liczbę w równie dowolne miejsce zdania, albo nawet, jako samodzielne zdanie, jeśli taką wartość uzna za stosowną)


    - Noooo – tym razem powstrzymałem słowotok, żeby nie skazywać mojego interlokutora do ekstremalnych wysiłków umysłowych.


    - Spadną łajzy, jak nic!


    - Noooo – sprawdzone w boju, czy raczej w braku boju, wyrazy szanowałem za ich czytelność, dlatego nie zamierzałem się z nimi rozstawać. W tamtym momencie byłem zdania, że słowniki należy wzbogacić o takie noooo, jako reakcję obronną wszech czasów. Ostatnią deskę ratunku.


    Ziomuś kontynuował analizę zespołu, zaangażowanie trenerskie, sponsorskie, kibicowskie, a nawet policyjne i polityczne. Czekałem tylko, aż zaangażuje boski majestat do osiągnięcia wyniku drużyny, pozwalającego jej zrzucić epitet „łajzy” i niezliczone tony ładunków emocjonalnych, jakimi zostali obdarzeni dotychczas. Na koniec wykładu Ziomuś klepnął mnie w ramię (obojczyk, łopatka i trzy żebra maiły ową pieszczotę pamiętać przez kolejne dziewięć i pół tygodnia), zapalił wonnego papieroska, podrapał mózg alternatywny, zlokalizowany dla niepoznaki między udami i na pożegnanie rzucił.


    - Nooo! Ziomuś! Fajnie się gadało! To jak? Wbijasz na meczyk?

8 komentarzy:

  1. "kontynuował analizę zespołu, etc..."... jak mniemam streszczenie tej jego prelekcji byłoby dłuższe, niż ona sama?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak każda analiza - objętością przekracza ramy wydarzenia. niektórym się wydaje, że dopiero krytyka jest wartością, a nie fakty. o piłce, Bogu i polityce da się gadać bez końca. no i oczywiście o kobietach. może nawet przede wszystkim.

      Usuń
    2. fantastyczny fantom fana?
      na stadion muzykolodzy wnoszą nielegalnie syntezatory, bo kibole po zażyciu pigułek gwałtu fałszujo na ukelelach...
      mroczny jeździec

      Usuń
    3. gorzej gdy robią to na wuwuzelach a może vuvuzelach? nie mam pojęcia

      Usuń
  2. Podziwiam talent. Trudno w takich okolicznościach zachować zimną krew.

    OdpowiedzUsuń
  3. Eee no, ale jakieś zyski z tej rozmowy przecież są : Fan sobie zadowalająco pogadał, poznał nowego Ziomusia, rozszerzył swoje słownictwo o owo "Nooo" (mnie się też podoba, choć, nie będę ukrywać było już mi przecież wcześniej znane), niby takie proste, a tyle w sobie i informacji, i emocji, i porozumienia niesie ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. twardy zawodnik z takiego Ziomusia. tyle zrozumieć z niczego? talent. samorodek.

      Usuń