niedziela, 19 stycznia 2025

Uczulenie na jelenie. Nie?

 

    Słońce przedarło się przez nocną skorupę i robi dzień. Na żywopłotach skrzy się diamentowy kurz, ludzie, jak nie muszą, to nie wychodzą, co najwyżej spacerek do śmietnika, albo błyskawiczne odwadnianie psa. Z braku psa, wziąłem worek śmieci, żeby mieć alibi, na wypadek, gdyby ktoś spytał, co ja tutaj robię i poszedłem pobrać słoneczną kąpiel. Cierpię na rodzinną skazę, objawiającą się tym, że męskie osobniki wychodząc z bramy, gdy tylko poczują słońce na czubku nosa – kichnąć po prostu muszą. Nie ze złośliwości, czy w akcie pogardy, ale tak po prostu. Bezinteresownie. Potem jest już normalnie. A przynajmniej bez efektów dźwiękowych.


    Zwykle wycieczka do domku śmieci zabiera zbyt mało, żeby się nasycić, chyba, że niespodziane spotkanie dostarczy atrakcji (czyt. alibi) pozwalając na kilka dodatkowych chwil na tzw. świeżym powietrzu. I traf chciał, że trafił na mnie ochroniarz, najwyraźniej stęskniony dialogu po wielogodzinnej batalii o osiedlowy spokój. Tryskał humorem i ze swadą tłumaczył, że dzień musi być dobrym, jeśli człowiek się obudzi, po czym SAM wstanie, SAM się ubierze i (uwaga!) SAM się wysika! Hosanna. Wolałem nie pytać, przed czym nas chroni nasz umundurowany anioł stróż, skoro chwali się tak „epickimi” osiągnięciami, żeby mu nie zepsuć humoru.

3 komentarze:

  1. z historii urologii wiadomo, że z tym wysikaniem się samemu czasem może być nieciekawie i boleśnie, ale szczerze mówiąc jakoś nigdy nie miałem przypadku porannej euforii właśnie dlatego, że nie ciepię na kamicę... to był na pewno ochroniarz, czy filozof w stanie spoczynku?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja rozumiem podejście osiedlowego filozofa - ochroniarza. Ludzie nie doceniają swoich wolności dopóki im się ich nie zabierze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odwadnianie psa 😆
    Może ochroniarzowi chodziło o to, że ceni sobie chwile samotności w trakcie porannych przygotowań. Wstaje sam - czyli np. bez zwierzątka, które mości mu się na głowie. Ubiera się sam - czyli np. bez liniejącego stworzenia, które zaraz otrze się o jego rzeczy. Sam siknie - czyli np. bez kociej widowni. Ewentualnie to samo, tylko bez upierdliwego współlokatora, czy partnerki/partnera, czy dzieciarni.
    Chociaż... ja bym chyba gościa zapytała, kto mu na co dzień pomaga w sikaniu.

    OdpowiedzUsuń