środa, 21 grudnia 2022

Ekstrakty cz.92

 

Maksyma.

Patrzył, jak kopnięta rolka się rozwija i szedł za nią, zauważając, że z każdym krokiem staje się lżejszą. Pod nogami zaczęły pojawiać się litery, co skłoniło go do ich kolekcjonowania w pamięci, aż ułożyły się w kompletną konstatację:

 - Wszystko jest do dupy!

 

Obowiązkowy.

Grabił liście od świtu, bo jesień nie próżnowała, a on nie przywykł udawać, że nie dostrzega rosnących kopców suchych liści. Coś zagrzechotało i spod liści wysypały się pojedyncze zęby, a zaraz potem kilka palców. Nim zrozumiał co ogląda, grabie wbiły się w gnijący pod liśćmi tors nieboszczyka.

 

Dylemat sąsiedzki.

Poczułem niesmak, gdy pochwalił się kupnem psa, a dokładniej - parki. Podobno uwielbia je i zamierza hodować. Zastanawiałem się nawet, czy nie zwrócić mu uwagi, że współczesne konserwy mają naprawdę długi termin przydatności i nie musi obawiać się głodu aż tak.

 

Wyrachowany?

Z talentem dobierał słowa, przeplatając komplementy pragnieniami, ukradkiem rozpinając już guziki bluzki, aby rozpakować zawstydzoną intymność. Może nawet sam wierzył we własne słowa spragniony jej ciała. Jedynie cynik zdobyłby się na spostrzeżenie, że nie było go stać na żadne inne.

 

Troskliwa.

Zaplanowała, że to będzie przypadkowe poczęcie w chwili słabości. Przypadkiem nadeszła wybrana chwila, a dawca nasienia bronił się słabo. Więc uległa, uprzednio prześwietlając jego rodowód, bo nigdy nie wiadomo, kiedy dziecko upomni się o ojca i dobrze nie zawstydzać go pakietem żałosnych genów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz