piątek, 9 grudnia 2022

Normalka.

 

Księżyc rozpycha się na nocnym niebie, choć chmury pienią się nisko nad domniemanym widnokręgiem. Latarnie drżącym światłem odprowadzają drogę ku Miastu. Tym, co ośmielą się odwrócić, nieśmiało wskazują manowce, wiodące gdzieś, gdzie nikt-nigdy-nic. Samoloty zaskoczone brakiem gwiazd mrugają kolorowymi światłami, lecz z ich alfabetu nie umiem odczytać przyszłości. Lewiatan miejskiej komunikacji suto nakarmił się, do czysta wylizując misę przystankowej wiaty. Kruche niewiasty i nieliczne, żylaste męskie rodzynki sennie kołyszą się już gdzie indziej. Nie tu. W pustych od braku liści koronach drzew nie ćwierka radośnie żaden ptak. Tylko gołębie grzeją nóżki, oblegając sterczące bezwstydnie kominy. Dziwnie jest myśleć "codzienność", kiedy widoki są tylko aluzją. "Conocność" brzmi jeszcze gorzej. "Poranność" zwykła-niezwykła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz