Noc zakonserwowała ślady wydeptane w śniegu
i pozwoliła cofnąć się do minionej codzienności. Gdyby ktoś się uparł – mógłby wczorajszym
szlakiem pójść do sklepu i (zupełnie tak samo) uśmiechnąć się do Małej Mi,
która złagodniała przy kasie i potrafi dobrym humorem zgasić złorzeczenia
stojących w ogonku.
Idąc
dostrzegam istotę, której czas się nie trzymał, więc nie rozpoznałem, czy to
dziewczynka kończąca podstawówkę, czy jej mamusia. I wcale nie byłem
rozczarowany własną ignorancją. Wąchałem śnieg – jak wczoraj. Kiedy zrobi to
słońce – natychmiast przestaje pachnieć. Trzeba to robić nim brzask wyzłoci
widnokrąg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz