Wytasowałem
sobie dzisiaj byt blotki. Okruchu mizerii w gęstwinie drobnicy. Anonimowego
plemnika pośród miliardów czekających spełnienia. Niedostrzegalną gramaturą
ławicy pakowaną w puszki całymi kohortami i topioną w oliwie aby KOMUŚ SPRAWIĆ
PRZYJEMNOŚĆ. Mięsem armatnim batalii toczonej przez Wielkich Strategów.
Musiałem
błyskawicznie nauczyć się żyć w cieniu Tuzów otoczonych wasalnymi Honorami. Stadem
tłustych Dam i Królewiczów z Bożej łaski. Waletujących młodzieńców, podłych i
czyhających śmierci mentorów. Opuchłych nadzieniem dziewiątek. W sztywnej
symetrii czwórek.
Da
się żyć w tłoku. W kupie cieplej i nikt nie wymusza podejmowania strategicznych
decyzji. Nikt nie oczekuje bohaterstwa, a każda inicjatywa wydaje się wielką,
kiedy się powiedzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz