środa, 3 października 2018

Kabała poranna.


Wiatr wygonił już lato z Miasta i teraz w pośpiechu sprawdza zakamarki. Zatyka papierzyskami i podartymi, foliowymi workami zapomniane, piwniczne dziury i głodne, zębate okiennice szczerzące się resztkami zakurzonego szkła. Aż szczury marszczą wilgotne nosy, bo droga na otwartą przestrzeń komplikuje się, choć z drugiej strony – ciepło rozlewa się po szczurzych, ściśle tajnych, podziemnych ścieżkach. Wiatr przyniósł niepokój jesienny, wilgocią pachnący i zarodnikami mchów, które nawet na mnie szukają siedliska. Przyczółka, skąd powiodą ofensywę natury. Może nawet już jutro w poszczerbionych fugach betonu posieją grzyby na drżących, cienkich nóżkach? Pani z piekarni oparła o wystawę tył głowy i dwa warkocze pszeniczne ciepłem ozdabiają szybę, niczym pieczywo. A chodnikami mknie nieprawdziwa blondynka pachnąca zupełnie inaczej niż chleb, ale też pięknie. Idzie z wiatrem i stelaż bioder rozpostartych szeroko chwyta wiatr uwypuklając pełnią ożaglowania dynamikę kroków, której bez wiatru nie byłoby zapewne. Pośladki w wiatr ubrane wydają się zbliżać do ideału, bo wiatr lubi idealizować kształty – taką słabość ma w sobie i niedyskrecji ponad męską odwagę. Pies o mocno rozbudowanej klatce i podciętych w niemowlęctwie uszach, co miało zapewne wzmóc jego agresję, pilnuje słupka na skraju chodnika zanim pójdzie na długi spacer. Skąd wiem, że pójdzie? Właściciel właśnie spotkał towarzystwo i krystalizują się plany za ladą monopolowego. Pies już wie na pewno, że przed obiadem do domu nie wróci. Chyba, że zacznie lać, zanim pan się znieczuli na warunki atmosferyczne. Później – jak pies - stanie się wodoodporny do chwili, aż ostatnie szkło wyschnie po samo dno i kieszeń przestanie dźwięczeć monetą.

14 komentarzy:

  1. Wiatr swawoli dziś do woli, a dzięki temu chyba nie zastałam tłumu w przychodni i do lekarza weszłam z marszu...jak nigdy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lekarz od wiatrów? (że tak sobie pozwolę na żarcik) niezwykłe są powody kolejkowych absencji... świat nie przestaje mnie zdumiewać.

      Usuń
    2. Lekarz od wiatrów czyli gastrolog...nie , u zwykłego byłam, a teraz sobie poleniuchuję i poczytam:-)

      Usuń
  2. Jesień to pora roku, która wpływa na ludzi. Po internecie krążą artykuły o tym jak nie dać się jesiennej depresji (za kilka miesięcy będzie o zimowej), a za tym stos reklam o suplementach, bez których nie przeżyjesz.
    A może by po prostu częściej wychodzić z domu i udowodnić sobie, że depresja siedzi tylko w naszym przyzwoleniu na nią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suplement jest jak dla mnie płci niewłaściwej. facetom (poza marginesem) służą raczej żeńskie odpowiedniki.
      na wszelki wypadek - wyjdę z domu nie czekając zimy.

      Usuń
  3. To ja już wiem, dlaczego lubię wiatr. Nareszcie mi to ktoś wytłumaczył!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? czyżbyś rozwijała żagle na wietrze?
      "więc płyńmy z prądem rzeki tam, gdzie Liverpool"

      Usuń
    2. Chodziło mi raczej o to idealizowanie kształtów...

      Usuń
  4. Blondynka jak fregata i jeszcze wyidealizowana przez wiatr, nic tylko za taka podążyć.
    U na s wiatr postrącał ostatnie kasztany, wywracał parasolki, przeganiał chmury żeby zbyt długo nie moczyły deszczem.

    OdpowiedzUsuń
  5. I tylko pieska żal, bo wolałby pobiegać swobodnie zamiast wystawać przy monopolowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. długo nie stał - nie było kolejki, ani dylematów decyzyjnych.

      Usuń
  6. Kiedy czytałam o piekarni zapachniało mi świeżutką chałką, gęsto posypaną kruszonką.

    "stelaż bioder"? Skąd Ty bierzesz takie pomysły? Jako amatoreczka pisarstwa z trudem hamuję uczucie zazdrości. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to skąd? z głowy. przecież ciało zbudowane jest na stelażu szkieletu, a biodra stanowią niebagatelną część konstrukcji - na anatomii znam się tak słabo, że w zasadzie wcale, więc jeśli coś namieszałem, to wybacz ignorantowi.

      Usuń