niedziela, 2 grudnia 2018

Sekundy tłuste jak tygodnie.


Pierwsza.

Dopiero wyszłaś, nieostrożnie przytrzaskując drzwiami swój zapach, który miał źródła gdzieś za uszami, na skórze tak delikatnej, że potrafiła od szeptu się zarumienić. Właśnie tam chowałaś włosy, kiedy chciałaś je skarcić za frywolność. A teraz przytrzasnęłaś swój zapach drzwiami i poszłaś, jakbyś wcale nie zauważyła. Jakbyś uciekała.

Tęsknię. Czy można tęsknić tak szybko? Dopiero co echo oddało dźwięk zamykanych drzwi, którym rozczuliła się jedna ze ścian i tuliła ten dźwięk współczująco, z bezgłośnym szlochem. Fotel wciąż uczy się twojego kształtu i nie zamierza pasować już dla nikogo. Gdybyś widziała, jak się boczy na mnie i stara się mnie zniechęcić, żebym własnym kształtem nie zdeformował jego krótkiej pamięci. On już będzie twój, ale sam się nie przyzna. Widzę po nim, choć usiłuje zgrywać twardziela. Faceci tak mają. Kieliszek, który pocałowałaś i filiżanka z nieodczytaną fusiastą wróżbą ciągle mają zawroty głowy. Oby im serca nie pękły. Nie nawykły do takiego ciepła. Do miękkości. Do ciebie.

Nawet storczyk stojący na parapecie odwrócił się od słońca i sprawdza dokąd poszłaś. Tłuste, dwubarwne motyle skrupulatnie przeszukują skrzydłami powietrze, żeby wykryć twoją obecność. Nie mogą uwierzyć, że wyszłaś, a ja jestem niewiarygodnym posłańcem. Owszem – zerkają na ulicę, choć bez nadziei. Wbrew sobie. A kiedy usłyszą twoje kroki na bruku… nie chcę myśleć nawet. Boję się, że wyskoczą przez okno licząc, że je złapiesz i będziesz ogrzewać w dłoniach. A ty pewnie się nie obejrzysz nawet. Okno poszarzało z bólu. Namalowałaś na nim oddechem różę. Pachnącą, nietrwałą. Pomyślałem, że ją powącham, ale wiem, że to kłamstwo. Podejść chcę, żeby wraz z motylami zerkać jak twoje kroki śpiewają gasnącą pieśń.

Druga.

Zachwycona klatka schodowa wdzięczy się do ciebie smakując każdy twój krok. Zwielokrotnia go, jakby uczyła się na pamięć melodii i rytmu bioder. Pies sąsiadki spod czwórki z zazdrości obszczekał schody, a ona zerka zapewne na ciebie wzrokiem pełnym domysłów skażonych jej nieżyczliwością i impertynencją. Nie przejmuj się – na mnie też tak patrzy, jakby ktoś nadał jej prawo do oceniania i pouczania. Zwolniłaś? Może wrócisz jednak? Storczyki zaczęły się znów stroić, a kieliszek wyprężył się jak struna. Mój oddech zamarł w pół drogi, żebym nie stworzył oddechem bariery i nie zepchnął nadziei w gardziel schodów.

Lustro przedrzeźnia mnie z zawiści. Mam na policzku ślad twoich ust. Czerwony. Samotny. Odrobinkę łaskocze, kiedy skarży się, że lustro usiłuje sobie go przywłaszczyć, tak jak przywłaszczyło sobie mnie. Nieumiejętnie, szyderczo, obracając lewe w prawe. Z pocałunkiem też nie potrafi sobie poradzić i przenosi go na drugi policzek. Cóż to za nieudolny malarz. Trefniś złośliwością własną wykarmiony bezwstydnie.

Skrzypnięcie bramy postawiło kropkę na końcu zdania twoimi krokami pisanego. Pies wciąż łaja schody za brak szacunku dla jego drobnych wysiłków. Sąsiadka pewnie potrafi z pamięci powtórzyć twoje kształty lepiej, niż zrobiłby to twój fotel – zerknąłem – uparciuch usiłuje utrzymać nawet ciepło twoich pośladków i szarpie się z drobniutką falą przeciągu. Zapewne brama wyjściowa wpuściła trochę wiatru, kiedy wychodziłaś. Dla równowagi, żebyśmy tutaj wszyscy ochłonęli.

Trzecia.

Storczyk wachluje skrzydłami moją gorączkę. A może własne tęsknoty uwił z zapachu i usiłuje skrzydłami skierować go za tobą? Filiżanka patrzy na mnie z jawnym wyrzutem, że pozwoliłem ci wyjść, a fotel… Szkoda gadać – całe mieszkanie obraża się na mnie, jakby dopiero znalazło winnego. Mnie znalazło i wytyka mnie palcem. Wyzywa od idiotów…

Ma rację. Wstyd się przyznać, ale ma rację. Jestem kretynem, który pozwolił ci wyjść. Ściany obrzucają mnie słowami, jakie zapamiętały z czasów budowy. Niewybredne, gęste i siarczyste niczym policzek na mrozie wymierzony za głupotę. Szukam sojusznika, chociaż sam siebie przeklinam. Drzwi przyzwalająco zerkają judaszem, żebym je szarpnął i z objęć futryny wyjął. Szarpnąłem. Czemu aż tyle mi to zajęło?

Na wycieraczce… stałaś ty… Bosa, trzymająca buty w ręku. Pies sąsiadki obrzucił właścicielkę spojrzeniem pełnym pogardy i stał u twoich stóp pilnując, żeby krzywda się tobie nie stała.

- Ja tylko… - zaczęłaś mówić, ale przerwałem ci zamykając usta własnymi. Pies warknął ostrzegawczo na sąsiadkę, żeby też milczała. I milczała pierwszy raz w życiu. Z otwartymi ustami milczała, a my… w trójkę, bo pies nie chciał odejść weszliśmy do już twojego mieszkania i zamknęliśmy za nami świat.

26 komentarzy:

  1. Jednak świat jest mały. Siedzę w fotelu, takim jak ten z twojego opowiadania. Zakupiono go specjalnie dla mnie, ale niestety nie zmieści się w bagażu podręcznym, ani nawet w rejestrowanym. Więc zostawiam go, bez żalu. Bo wiem, że zdradzi mnie już we wtorek po południu. Chociaż może powinnam pogłaskać go pieszczotliwie, bo uratował mnie przed upadkiem. Zaczęłam czytać i... zakręciło mi się w głowie. Chociaż, to przecież tylko opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytałaś na stojąco? intrygującą kobietą jesteś. dobrze, że chociaż fotel stoi twardo na ziemi.

      Usuń
    2. Przeczytałam jeszcze raz, tym razem na siedząco. Zawirowało...Znowu... Pozdrów ode mnie kobietę, która cię zainspirowała. Musi być niezwykła.
      I nie daj jej odejść.

      Usuń
    3. ambiwalentne uczucia budzi we mnie to, co piszesz.
      bo owszem - chcę treścią budzić emocje, ale nie aż tak, żeby niemal doba potrzebna była aby ochłonąć, a powtórka wprowadzała w stan pierwotny.
      musisz być niezmiernie wrażliwą istotą.

      Usuń
    4. Naprawdę nie ma książki, filmu, muzyki, do których byś wracał i za każdym razem odkrywał coś nowego?
      Poza tym Oko - odpowiadasz niemal natychmiast, co bardzo sobie cenię. ;) Więc chyba jednak czekasz...

      Usuń
    5. po prostu - siedzę przy maszynie i na e-mail przychodzi mi info o aktywności na stronie. nie wstydzę się odpowiadać i nie robię dramatycznej pauzy.

      Usuń
    6. Prosto i na temat. Przywróciłeś mnie do rzeczywistości. Dzięki wielkie. :)

      Usuń
    7. facet, to w obsłudze jest prosty - pytasz i masz...
      a druga część pytania, żeby nie było, że unikam.
      są takie książki/filmy do których wracam - czasami po raz pierwszy w życiu.

      Usuń
  2. Przyznam, że nietuzinkowy punkt widzenia z poziomu tego, co zazwyczaj się pomija, a bez czego nic się nie wydarza czyli "oczami" rzeczy "nieludzkich". Nie wiem czy inspirują Cię własne przeżycia, ale nie ma to większego znaczenia dla całokształtu wpisu/opowiadania dla mnie czyli dla czytającej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bajki opowiadam. dla wprawki. żeby mi nie spróchniała głowa. ale nie ustaję w wysiłkach, żeby być wiarygodnym blagierem.

      Usuń
    2. to cieszę się, bo o dobre bajki nie jest łatwo :)

      Usuń
    3. ludzie są zdolni. trzeba poszukać, co nie jest łatwe, bo blogów przybywa. blagierów też.

      Usuń
  3. Bajki, powiadasz... Niech i tak będzie, ale uczucia są autentyczne, to się czuje i współczuje.
    Zasyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdybym przeżył połowę tego, co napisałem, byłbym baaardzo wiekowym osobnikiem. w głowie historie trwają znacznie krócej. nie wiem tylko, czy da się od nich uciec bezkarnie.
      współczuć komuś, do kogo wróciło pożądanie po trzech sekundach... cóż... zbyt długa rozłąka?

      Usuń
  4. Witaj, Oko.

    Bodajże Giraudoux powiedział, że jeśli dwie kochające się istoty pozwolą, by wkradła się między nie choćby sekunda, zaraz zrobią się z niej dni, miesiące, lata.
    Ale to była moja druga myśl po przeczytaniu. Najpierw zadźwięczało mi bardzo osobistym wierszem Zbigniewa Matyjaszczyka. To fragment:

    "otwórz usta
    rozewrzyj się mocniej
    słowa ssij

    godzina myśli
    sekunda rozkoszy

    sekunda myśli
    godzina rozkoszy

    dotykanie wzajemnych sił
    rozciągłość, uległość
    kilka palców na tobie, w tobie
    kilka
    zgniecionych językiem więcej wymownym niż kiedykolwiek
    kilka
    zbroczonych śliną

    giną sekundy
    minuty płyną
    i tak
    wszystko – za krótką – nazwiemy chwilą"
    ("Sekunda Myśli")

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aż dwie myśli i to takie bogate w treść? dziękuję, bo nie znałem żadnej z nich.

      Usuń
    2. Sama jestem zaskoczona, że aż tyle mnie nawiedziło:) Mam nadzieję, że nie odbije się to na moim zdrowiu:)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
    3. oby nie. myśli i słowa potrafią spustoszyć organizm... na śmierć nawet.

      Usuń
  5. Dużo żalu siedzi w tych słowa, ale w gruncie rzeczy to optymistyczna historia.
    O tym jak bardzo czegoś lub kogoś potrzebujemy, dowiadujemy się jak tracimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczęście, jeśli nie na zawsze. chcenie, to za mało. trzeba jeszcze wykazać się odrobiną działania.

      Usuń
  6. ..dużo się działo przez tylko 3 sekundy ? ..jakże cudowna musiała być ta róża namalowana oddechem,
    a zapach jaki był niezwykły, nęcący, wywołał tyle łaknących tęsknot.. piękne zakończenie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. róże możesz sobie namalować też - to łatwe. wystarczy podejść do okna.
      a nuż i zakończenie się jakieś trafi?

      Usuń
  7. "Zamknąć świat" w tak krótkim czasie nie jest łatwo.
    Tobie się to udało.
    Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to były baaaardzo długie sekundy. jak tygodnie.

      Usuń
  8. Pomyślałam o....teorii względności. Ile może się zdarzyć w ciągu trzech sekund rozciągniętych w czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie historia świata zmieściłaby się, jeśli czas dałby radę się aż tak rozciągnąć. czemu nie?

      Usuń