Ludzkość należy
podejrzewać o wszelkie bezeceństwa, ale powiem szczerze – z czasem, to już
przesadziła zupełnie. Po co to komu było? W imię czego zapoczątkowały autodestrukcyjne
działania stłoczone w pociągu ekspresowym zmierzającym ze stacji depresja do
samounicestwienia? Żył sobie taki jeden z drugą szczęśliwie, albo może nieco
mniej, jednak nie deprawował siebie, ani sąsiadów własną doskonałością związaną
cyklem życia. Świat się toczył, wirował, albo trwał niepokalanie, a wszechświat
zaglądał mu w bebechy z politowaniem i nawet plunąć nie chciał na mizerotę z
braku powodów wystarczających dla jakiegokolwiek działania. Na powierzchni,
jako te drapieżne owce trwało sobie rosnące bez umiaru stado wiecznie głodnych,
seksualnie nienasyconych stworzeń z aspiracjami do zawładnięcia wszystkim, co w
zasięgu wzroku, choć głód nawet wtedy potrafił zakrzyknąć: „Mało! Chcę więcej!”
Trzeba się przyznać bezwstydnie, że w żarciu jesteśmy mistrzami świata.
Potrafimy wykazać się inicjatywą nawet tam, gdzie widok wywołuje bunt żołądka
od samego patrzenia, a węch potrafi sprostytuować aromaty, przesuwając je na
piedestał wyrafinowanego smaku, choć powinny spaść z końca skali oznaczonej
jako „nienośny, uporczywy smród”.
Wracając do czasu. Samo
odkrycie choć szkodliwe, dopóki jeszcze pozostawało wiedzą tajemną dostępną
szamanom, kapłanom niezrozumiałych obrzędów i kultem otoczonym zachwytem i
lękiem nie przeszkadzało światu działać, choć schyłek rajskiego ideału zaczynał
prześwitywać spod kusej sukienki i pożądaniem zarażał lepiej od każdej zarazy,
moru czy plagi wymyślonej przez/dla starożytnych Egipcjan. Parę wiecznych
zegarów, czy kalendarzy wciąż czeka na ostateczne rozszyfrowanie ich mechanizmu
działania, ale przecież otoczone są już skupieniem mędrców i bacznym okiem podejrzliwej
policji, bo (jak powszechnie wiadomo) przedmioty kultu mają wartość niewymierną,
którą łatwo przeliczyć indywidualnie na waluty wymienialne wyrażone liczbowo w
cenach umownych, gdzie umawiające się indywidua pozbawione są moralnych oporów
dla specyficznych gustów i sposobu nabywania prawa własności.
Już wtedy słońce
zostało zatrudnione do pomiarów czasu, zamiast do ogrzewania i nadawania kształtu
i barw otoczeniu. Do dzisiaj niektórym nacjom brakuje piegów, albo witaminy D związanej ze skąpym nasłonecznieniem, bo słońce ilekroć widzi wbity w ziemię
patyk zaczyna karnie cykać i namaszczanie wiernych światłem mu nie w głowie.
Metronom w swej nużącej monotonii jest prostym urządzeniem i pozwala na
lenistwo zmysłów, gdy uwypuklanie różnic kolorystycznych, to zajęcie aspirujące
do sztuki tajemnej z pogranicza magii, wymagające wielowiekowego doświadczenia
i kultywowania smaku artystycznego niedostępnego laikom. Trudno się słońcu
dziwić, że chce poleniuchować widząc możliwość drzemki w banalnym tańcu z
prostolinijnym cieniem.
A chwilę zaledwie
później dołączyły kółka zębate, drgające kryształy i temu podobne czary. Spacyfikowały
życiową przestrzeń po samo dno. Mrugnięcie okiem potrafiły rozłożyć na czynniki
i określić etapy, fazy, cykle, momenty szczególne i sam nie wiem co jeszcze.
Niesamowite było to, że czas i siebie w karby wziąć potrafił i oprócz
rozdrabniania się i popadania w obłęd miniaturyzacji potrafił zamach
przeprowadzić na nieskończoność wszechświata i jemu narzucić własną miarę.
Mierzył swe siły dość odważnie, straceńczo może nawet, ale światło kalendarzem
również obciążył i kazał mu gnać na krańce poznania, albo i dalej, żeby
policzyć jak długo biec będzie. Zgroza! Przecież przy tej prędkości każde zderzenie
musi być śmiertelne i kleks cienia powinien wręcz mieć postać odzwierciedlającą
zgon prawowitego właściciela oddając w barokowym rozbuchaniu jego naturę, a
światło uporczywie trzyma się wersji, aby jednak pośmiertnie przybrać kształt
oprawcy, choćby był najpodlejszym.
Makabryczne, podstępne
działania czasu robią z niego tyrana od którego ciężko się uwolnić i wciąż nowe
istoty rodzą się w kajdanach, a na pierwsze świadome święta zostają obarczone
prezentem-wyrokiem… Terminarz, kalendarz, zegar… Brr… Podłość ludzka granic nie
zna i wychodzi z założenia, że skoro sama tkwi w okowach, to warto do tej
szalupy zaprosić nieświadomych. Żeby w większym stadzie jęczeć jarzmo niewoli. Już
czternasta… I rok się kończy… Pochylmy garby i ukłońmy się minionemu. Błogosławmy
nadchodzącemu, który jeszcze skrupulatniej schwyta nas za gardła. Cyk… Cyk… I
pamiętaj człowieku – terminarz, kalendarz, zegar – dla niewolnika czasu musi
się znaleźć, Niechby najuboższy, choć oszczędzać nie warto jak mawia historia.
Był taki czas, gdy tyrani ubrali swoich niewolników w jeans. Barwione w błękity
płótno żaglowe podwójnym ściegiem zszyte, żeby dłużej wytrwało… I trwa do dziś,
a niewolnicy chwalą się metką z nazwiskiem właściciela plantacji.
Tak niezwykłych rozważań dawno nie czytałam i wierz mi, że bardzo chciałabym wyzwolić sie od tyranii czasu i kalendarza, wystarczy patrzeć w słońce lub znaki w przyrodzie.
OdpowiedzUsuńJak powiedział klasyk - z wiekiem maleje zapotrzebowanie na adrenalinę, a rośnie na święty spokój. Jeśli i u Ciebie podobny apetyt, to tego świętego spokoju Ci życzę (i sobie też)...
ale niech nie skrzepnie ta adrenalina w Tobie - niech kumuluje - a nuż trzeba będzie jeszcze przez płoty skakać?
UsuńCzas...zawsze zaprzątał uczone głowy. Jednak umowny pozostanie, chociaż mnie sie wydaje, że ostatnio przyspieszył.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci abyś nie czuł się jego niewolnikiem, niech Ci sprzyja i będzie pomocny.
wzajemnie. niech wspiera, albo przysiądzie na ploteczki nim dostanie zadyszki.
UsuńTeraz widzę, że zbyt dużo czasu poświęca się na mierzenie czasu!
OdpowiedzUsuńi jaka aptekarska dokładność...
UsuńA to nie Amerykanie są największymi obżarciuchami?
OdpowiedzUsuńFakt, "Podłość ludzka granic nie zna" i wynaleziono czip. Tylko patrzeć jak z urzędu zostanie nim zastąpiony kartonik dowodu tożsamości.
psy chipy już mają... czas oznakować ludzkość, żeby się nie gubiła. niewolników nigdy dość.
Usuńw świecie przyrody nie ma takiego gatunku jak Amerykanie. a ludzie, jako jedyni są w stanie zjeść więcej niż organizm potrafi wytrzymać.
..tekst fantastyczny, świetnie się czyta! ..nie lubię jakichkolwiek ograniczeń..
OdpowiedzUsuń- abstrahując od wszystkiego, ponoć ludzie szczęśliwi czasu nie liczą :)
broniłem się przed fantastyką, ale już się poddałem.teraz po prostu piszę, a niech ktoś inny kataloguje i szufladkuje. czas działa jakoś tak odwrotnie proporcjonalnie do zapotrzebowania - gdy człowiek się nudzi wydaje się być z gumy i każda sekunda trwa tydzień. gdy dzieje się coś ważnego i przyjemnego natychmiast zaczyna nadrabiać i połyka godziny jak sekundy.
UsuńRzeczywiście tak właśnie jest. Przyjemności trwają zawsze za krótko. Życzę ci duuuużo dobrego czasu na twoje piękne pisanie. :)
Usuńdziękuję.
UsuńCzas działa na Twoją korzyść!
OdpowiedzUsuńnawet wtedy, kiedy "jojczę"?
UsuńZaraz, zaraz. Witamina B12 nie ma chyba nic wspólnego ze słońcem, to witamina D raczej. A B12 powinna być zażywana przez wegetarian i wegan, bo występuje w produktach odzwierzęcych. Wujka Googla nie pytałam czy mam rację.
OdpowiedzUsuńja również nie - zdawało mi się, że to właśnie ta, ale sprawdzę i w razie potrzeby zmienię - ok?
Usuńprawda - już poprawione.
UsuńJa wiedziałam, że mam rację. Tak tylko, kokieteryjnie napisałam, że nie jestem pewna. Nie gniewaj się Oko. ;)
OdpowiedzUsuńa ja nie wiedziałem i na pewno się nie gniewam - wręcz przeciwnie - dziękuję.
Usuń