Pierwsza.
Dopiero
wyszłaś, nieostrożnie przytrzaskując drzwiami swój zapach, który miał źródła gdzieś
za uszami, na skórze tak delikatnej, że potrafiła od szeptu się zarumienić. Właśnie
tam chowałaś włosy, kiedy chciałaś je skarcić za frywolność. A teraz przytrzasnęłaś
swój zapach drzwiami i poszłaś, jakbyś wcale nie zauważyła. Jakbyś uciekała.
Tęsknię.
Czy można tęsknić tak szybko? Dopiero co echo oddało dźwięk zamykanych drzwi,
którym rozczuliła się jedna ze ścian i tuliła ten dźwięk współczująco, z
bezgłośnym szlochem. Fotel wciąż uczy się twojego kształtu i nie zamierza
pasować już dla nikogo. Gdybyś widziała, jak się boczy na mnie i stara się mnie
zniechęcić, żebym własnym kształtem nie zdeformował jego krótkiej pamięci. On
już będzie twój, ale sam się nie przyzna. Widzę po nim, choć usiłuje zgrywać
twardziela. Faceci tak mają. Kieliszek, który pocałowałaś i filiżanka z nieodczytaną
fusiastą wróżbą ciągle mają zawroty głowy. Oby im serca nie pękły. Nie nawykły
do takiego ciepła. Do miękkości. Do ciebie.
Nawet
storczyk stojący na parapecie odwrócił się od słońca i sprawdza dokąd poszłaś.
Tłuste, dwubarwne motyle skrupulatnie przeszukują skrzydłami powietrze, żeby
wykryć twoją obecność. Nie mogą uwierzyć, że wyszłaś, a ja jestem
niewiarygodnym posłańcem. Owszem – zerkają na ulicę, choć bez nadziei. Wbrew
sobie. A kiedy usłyszą twoje kroki na bruku… nie chcę myśleć nawet. Boję się,
że wyskoczą przez okno licząc, że je złapiesz i będziesz ogrzewać w dłoniach. A
ty pewnie się nie obejrzysz nawet. Okno poszarzało z bólu. Namalowałaś na nim
oddechem różę. Pachnącą, nietrwałą. Pomyślałem, że ją powącham, ale wiem, że to
kłamstwo. Podejść chcę, żeby wraz z motylami zerkać jak twoje kroki śpiewają
gasnącą pieśń.
Druga.
Zachwycona
klatka schodowa wdzięczy się do ciebie smakując każdy twój krok. Zwielokrotnia
go, jakby uczyła się na pamięć melodii i rytmu bioder. Pies sąsiadki spod
czwórki z zazdrości obszczekał schody, a ona zerka zapewne na ciebie wzrokiem
pełnym domysłów skażonych jej nieżyczliwością i impertynencją. Nie przejmuj się
– na mnie też tak patrzy, jakby ktoś nadał jej prawo do oceniania i pouczania.
Zwolniłaś? Może wrócisz jednak? Storczyki zaczęły się znów stroić, a kieliszek
wyprężył się jak struna. Mój oddech zamarł w pół drogi, żebym nie stworzył
oddechem bariery i nie zepchnął nadziei w gardziel schodów.
Lustro
przedrzeźnia mnie z zawiści. Mam na policzku ślad twoich ust. Czerwony. Samotny.
Odrobinkę łaskocze, kiedy skarży się, że lustro usiłuje sobie go przywłaszczyć,
tak jak przywłaszczyło sobie mnie. Nieumiejętnie, szyderczo, obracając lewe w
prawe. Z pocałunkiem też nie potrafi sobie poradzić i przenosi go na drugi
policzek. Cóż to za nieudolny malarz. Trefniś złośliwością własną wykarmiony
bezwstydnie.
Skrzypnięcie
bramy postawiło kropkę na końcu zdania twoimi krokami pisanego. Pies wciąż łaja
schody za brak szacunku dla jego drobnych wysiłków. Sąsiadka pewnie potrafi z
pamięci powtórzyć twoje kształty lepiej, niż zrobiłby to twój fotel – zerknąłem
– uparciuch usiłuje utrzymać nawet ciepło twoich pośladków i szarpie się z
drobniutką falą przeciągu. Zapewne brama wyjściowa wpuściła trochę wiatru,
kiedy wychodziłaś. Dla równowagi, żebyśmy tutaj wszyscy ochłonęli.
Trzecia.
Storczyk
wachluje skrzydłami moją gorączkę. A może własne tęsknoty uwił z zapachu i
usiłuje skrzydłami skierować go za tobą? Filiżanka patrzy na mnie z jawnym
wyrzutem, że pozwoliłem ci wyjść, a fotel… Szkoda gadać – całe mieszkanie
obraża się na mnie, jakby dopiero znalazło winnego. Mnie znalazło i wytyka mnie
palcem. Wyzywa od idiotów…
Ma
rację. Wstyd się przyznać, ale ma rację. Jestem kretynem, który pozwolił ci
wyjść. Ściany obrzucają mnie słowami, jakie zapamiętały z czasów budowy.
Niewybredne, gęste i siarczyste niczym policzek na mrozie wymierzony za
głupotę. Szukam sojusznika, chociaż sam siebie przeklinam. Drzwi przyzwalająco
zerkają judaszem, żebym je szarpnął i z objęć futryny wyjął. Szarpnąłem. Czemu
aż tyle mi to zajęło?
Na
wycieraczce… stałaś ty… Bosa, trzymająca buty w ręku. Pies sąsiadki obrzucił
właścicielkę spojrzeniem pełnym pogardy i stał u twoich stóp pilnując, żeby
krzywda się tobie nie stała.
- Ja tylko… -
zaczęłaś mówić, ale przerwałem ci zamykając usta własnymi. Pies warknął
ostrzegawczo na sąsiadkę, żeby też milczała. I milczała pierwszy raz w życiu. Z
otwartymi ustami milczała, a my… w trójkę, bo pies nie chciał odejść weszliśmy
do już twojego mieszkania i zamknęliśmy za nami świat.
Jednak świat jest mały. Siedzę w fotelu, takim jak ten z twojego opowiadania. Zakupiono go specjalnie dla mnie, ale niestety nie zmieści się w bagażu podręcznym, ani nawet w rejestrowanym. Więc zostawiam go, bez żalu. Bo wiem, że zdradzi mnie już we wtorek po południu. Chociaż może powinnam pogłaskać go pieszczotliwie, bo uratował mnie przed upadkiem. Zaczęłam czytać i... zakręciło mi się w głowie. Chociaż, to przecież tylko opowiadanie.
OdpowiedzUsuńczytałaś na stojąco? intrygującą kobietą jesteś. dobrze, że chociaż fotel stoi twardo na ziemi.
UsuńPrzeczytałam jeszcze raz, tym razem na siedząco. Zawirowało...Znowu... Pozdrów ode mnie kobietę, która cię zainspirowała. Musi być niezwykła.
UsuńI nie daj jej odejść.
ambiwalentne uczucia budzi we mnie to, co piszesz.
Usuńbo owszem - chcę treścią budzić emocje, ale nie aż tak, żeby niemal doba potrzebna była aby ochłonąć, a powtórka wprowadzała w stan pierwotny.
musisz być niezmiernie wrażliwą istotą.
Naprawdę nie ma książki, filmu, muzyki, do których byś wracał i za każdym razem odkrywał coś nowego?
UsuńPoza tym Oko - odpowiadasz niemal natychmiast, co bardzo sobie cenię. ;) Więc chyba jednak czekasz...
po prostu - siedzę przy maszynie i na e-mail przychodzi mi info o aktywności na stronie. nie wstydzę się odpowiadać i nie robię dramatycznej pauzy.
UsuńProsto i na temat. Przywróciłeś mnie do rzeczywistości. Dzięki wielkie. :)
Usuńfacet, to w obsłudze jest prosty - pytasz i masz...
Usuńa druga część pytania, żeby nie było, że unikam.
są takie książki/filmy do których wracam - czasami po raz pierwszy w życiu.
Przyznam, że nietuzinkowy punkt widzenia z poziomu tego, co zazwyczaj się pomija, a bez czego nic się nie wydarza czyli "oczami" rzeczy "nieludzkich". Nie wiem czy inspirują Cię własne przeżycia, ale nie ma to większego znaczenia dla całokształtu wpisu/opowiadania dla mnie czyli dla czytającej :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbajki opowiadam. dla wprawki. żeby mi nie spróchniała głowa. ale nie ustaję w wysiłkach, żeby być wiarygodnym blagierem.
Usuńto cieszę się, bo o dobre bajki nie jest łatwo :)
Usuńludzie są zdolni. trzeba poszukać, co nie jest łatwe, bo blogów przybywa. blagierów też.
UsuńBajki, powiadasz... Niech i tak będzie, ale uczucia są autentyczne, to się czuje i współczuje.
OdpowiedzUsuńZasyłam pozdrowienia
gdybym przeżył połowę tego, co napisałem, byłbym baaardzo wiekowym osobnikiem. w głowie historie trwają znacznie krócej. nie wiem tylko, czy da się od nich uciec bezkarnie.
Usuńwspółczuć komuś, do kogo wróciło pożądanie po trzech sekundach... cóż... zbyt długa rozłąka?
Witaj, Oko.
OdpowiedzUsuńBodajże Giraudoux powiedział, że jeśli dwie kochające się istoty pozwolą, by wkradła się między nie choćby sekunda, zaraz zrobią się z niej dni, miesiące, lata.
Ale to była moja druga myśl po przeczytaniu. Najpierw zadźwięczało mi bardzo osobistym wierszem Zbigniewa Matyjaszczyka. To fragment:
"otwórz usta
rozewrzyj się mocniej
słowa ssij
godzina myśli
sekunda rozkoszy
sekunda myśli
godzina rozkoszy
dotykanie wzajemnych sił
rozciągłość, uległość
kilka palców na tobie, w tobie
kilka
zgniecionych językiem więcej wymownym niż kiedykolwiek
kilka
zbroczonych śliną
giną sekundy
minuty płyną
i tak
wszystko – za krótką – nazwiemy chwilą"
("Sekunda Myśli")
Pozdrawiam:)
aż dwie myśli i to takie bogate w treść? dziękuję, bo nie znałem żadnej z nich.
UsuńSama jestem zaskoczona, że aż tyle mnie nawiedziło:) Mam nadzieję, że nie odbije się to na moim zdrowiu:)
UsuńPozdrawiam:)
oby nie. myśli i słowa potrafią spustoszyć organizm... na śmierć nawet.
UsuńDużo żalu siedzi w tych słowa, ale w gruncie rzeczy to optymistyczna historia.
OdpowiedzUsuńO tym jak bardzo czegoś lub kogoś potrzebujemy, dowiadujemy się jak tracimy.
szczęście, jeśli nie na zawsze. chcenie, to za mało. trzeba jeszcze wykazać się odrobiną działania.
Usuń..dużo się działo przez tylko 3 sekundy ? ..jakże cudowna musiała być ta róża namalowana oddechem,
OdpowiedzUsuńa zapach jaki był niezwykły, nęcący, wywołał tyle łaknących tęsknot.. piękne zakończenie..
róże możesz sobie namalować też - to łatwe. wystarczy podejść do okna.
Usuńa nuż i zakończenie się jakieś trafi?
"Zamknąć świat" w tak krótkim czasie nie jest łatwo.
OdpowiedzUsuńTobie się to udało.
Gratuluję.
to były baaaardzo długie sekundy. jak tygodnie.
UsuńPomyślałam o....teorii względności. Ile może się zdarzyć w ciągu trzech sekund rozciągniętych w czasie.
OdpowiedzUsuńpewnie historia świata zmieściłaby się, jeśli czas dałby radę się aż tak rozciągnąć. czemu nie?
Usuń