wtorek, 4 grudnia 2018

Podejrzenie.


Pusto na ulicach, aż wiatr dziczeje i nie wie co z sobą począć, więc kręci wierzbowymi liśćmi i pcha je pod niebo, a te krygują się, lecz tańczą mocną ręką trzymane. Psy załatwiają swoje pilne potrzeby zewnętrzne nieledwie przystając na krawędzi trawnika. Pani ubrana w malowane dżinsy ręce miała jak zwykle zajęte, bo telefon i papieros nie mieściły się w jednej dłoni, więc piesek musiał sobie radzić bez wsparcia. Miał za to czas nauczyć się samodzielności, gdyż rozmowa do ubogich nie należała. Szukając ludzi zerknąłem do galerii. Na ławeczce, w pół drogi pomiędzy ruchomymi schodami siedziała pani górą ubrana w kod kreskowy. Uśmiechała się przy tym, jakby zamierzała zaoferować siebie ze zniżką 10% i możliwością zwrotu w przeciągu siedmiu dni. Nie rozszyfrowałem i nie skorzystałem. Idąc dalej haniebnie podsłuchałem dwóch ochroniarzy poszukujących nie wiadomo czego w tłumie, ponieważ w męskiej toalecie „cuchnie, jakby coś zdechło, ale nie było tam nikogo”. Zawsze łatwiej tubylców podsłuchać, niż obcych, których przybywa nieustannie – nawiało ich zamiast śniegu? I żadnej dyskryminacji. Z każdej krawędzi kompasu się zjeżdżają. Może ten jarmark jest jednak jakąś wartością…

12 komentarzy:

  1. Wiatr u nas dopiero sie rozkręca, a na ulicach też pustawo, pewnie wszyscy w sklepach, składają zamówienie u Mikołaja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może. jak słońce wyszło na chwilę, to chodniki odżyły.

      Usuń
  2. Te jarmarki są tylko wartością handlową.
    Niczym więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ściągają turystów. cepelia i wyroby ludowe cieszą się powodzeniem. są też artyści od biżuterii na przykład i mają bardzo ciekawe kolekcje - oglądałem takie wyroby w galeriach. ale nie sprawdzałem cen. jakoś nie nauczyłem się nosić biżuterii.

      Usuń
  3. Można przecież zdechnąć i nie być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siejesz defetyzm? to z powodu zimy?

      Usuń
    2. Trochę sieję, ale gdzie Ty na PP widzisz zimę?

      Usuń
    3. ogłosiłeś na blogu zimę, więc się zaadaptowałem (nie mylić z adopcją - jeszcze budziłbyś mnie o jakiejś koszmarnej godzinie na kąpiele borowinowe, a sople z nosa przyklejałyby mi się do kolan... brrr... masakra...).

      Usuń
  4. A Barbara tam jakaś była? Na ulicy albo w galerii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie kolekcjonuję danych wrażliwych. pewnie była, jednak na podstawie wyglądu rzadko udaje się rozpoznać imię, a kod kreskowy, to wciąż język obcy - przynajmniej dla mnie.

      Usuń
  5. Byłby śnieg na to wszystko już sypnął...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno nadciąga, tylko nie spieszy mu się. może czeka na Mikołaja?

      Usuń