czwartek, 12 stycznia 2023

Ekstrakty cz.93

 

Amatorska hodowla.

Czwarty tydzień w słoiku przykrytym sterylną gazą dojrzewały pomysły. Każdego ranka modrzewiową szpatułką mieszałem starannie, żeby mi nie spleśniały zanim nadejdzie ich czas. Dzisiaj o brzasku zakiełkował pierwszy.

 

Zaborca.

Zamarzyła mi się przestrzeń - niekomercyjna, prywatna jak tylko się da. Knułem i knułem, jak wykroić z publicznej przestrzeni rąbek dla siebie. Urżnąć i skolonizować na użytek własny.

 

Ta jedyna.

Na wypadek strat w tajnym laboratorium zgromadziłem ich całe stadko, choć finalnie potrzebowałem jednej. Każdy wie, że trzeba mieć rezerwę, bo mało który egzemplarz przetrwa udomowienie. A najtrudniej tresuje się ludzkie samice.

 

Spółka z ograniczoną pojemnością.

Za drobną opłatą, w knajpie, przy piwie, archiwizowałem cudze złudzenia. Można je było bezpiecznie zdeponować w zakamarkach mojej pamięci i odwiedzać cyklicznie, a nawet impulsowo. Usługa cieszyła się takim powodzeniem, że musiałem wywalić własne na śmietnik.

 

Agrokultura.

Każdej nocy przychodziła kraść mi nasienie i umiaru nie znała. Wreszcie zapytałem, po co jej aż takie zapasy. Odparła, że o poranku sadzi je w dyskretnym cieple coraz to innej bruzdy, szukając płodnego podłoża.

6 komentarzy:

  1. Jeżeli cena jest umiarkowana to chętnie zarchiwizuję swoje złudzenia w bezpiecznym miejscu. Może kiedyś jeszcze się przydadzą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż... sprawę trzeba oprzeć o bufet.
      piwa i pacierza - nie odmawiam...

      Usuń
  2. Oj sporo tych słoików w amatorskiej hodowli...Albo może jeden bez dna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba ten z wyobraźnią. coraz to inna plama się rozlewa i zmierza w bardzo niepokojących kierunkach.

      Usuń
  3. A ja myslałam, że jak te pomysły dojrzeją, to zaczną fermentować i wykipią ze słoika. Coś jak drożdże.

    OdpowiedzUsuń