Przyszła do mnie i bawiąc się kosmykiem
włosów patrzyła mi w oczy, jakby chciała przedrzeć się głębiej. I chyba tak
było, bo w końcu zapytała, czy podzielę się z nią sercem.
-
Przeszczep? – zdziwiłem się – Wolałbym nie. Koszmarnie boję się lekarzy, krwi i
tego całego zamieszania z piszczącymi maszynami, skalpelami i ogólną
nerwowością, w śmierdzących chemikaliami pomieszczeniach.
Była
cierpliwa. Założyła nogę na nogę i czekała aż poukładam myśli. Nadal drążyła
mój wzrok szukając dna, lecz tym razem, zamiast włosów, przygryzała opuszek
paluszka. Może była głodna?
Wierciłem
się i traciłem pewność siebie. Każdy by stracił, gdyby jego zaatakować tak piękną
buzią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz