poniedziałek, 23 stycznia 2023

Ekstrakty cz.94

 

Liczykrupa.

Skrupulatnie taksowała wzrokiem każdego samca, błyskawicznie sumując wartość biżuterii, tekstyliów i kosmetyków. W rynsztunku byłem bez szans, więc stanąłem przed nią nagi, naiwnie licząc na cud. Pogardliwie oceniła moją opaleniznę jako lokalną, podłej kategorii, nie wartą przychylnego spojrzenia…

 

Mus.

Media szanować trzeba. Inaczej cię zmiażdżą. Choćbyś miał rację.

 

Wyrachowana wirtuozeria.

Z pietyzmem malowała twarz adekwatną do strategii na dzisiejszy wieczór. Nie wiedziała tylko, czy wizualizacja będzie wystarczająco czytelna dla niezbyt rozgarniętego chłopa. Może powinna odważniej przekroczyć granice smaku, niechby nawet pogrążając się w wulgarność?

 

Naczynie bez dna.

Uprzedzali, żeby nie ryzykowała, ale tak bardzo pragnęła mieć dziecko… Wystarczyła chwila zapomnienia, żeby wypełniona nasieniem niecierpliwie oczekiwała na cud poczęcia. I choć minęło dwadzieścia lat wciąż nosi w sobie nasienie, zachodząc w kolejne ciąże, gdy tylko połóg dobiegnie końca.

 

Szczypta ogłady.

Chciała się nim pochwalić, lecz naga prawda wyglądała zbyt przerażająco i między ludźmi nie miał czego szukać. Co innego otulony bogactwem, wykwintnie odziany i pachnący francuskimi kosmetykami maskującymi ponurą rzeczywistość. Teraz wreszcie piekielny rodowód nie wykluczał go towarzysko.

2 komentarze:

  1. Ciekawe, ile warta jest opalenizna z solarium w kontekście pierwszego akapitu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam bladego (hi hi) pojęcia. zawody w cuglach wygrał pan z opalenizną genetycznie naturalną i opakowany w rozmaite armanie czy kalvinokleiny guccie i takie tam sprawy. ja tylko obserwowałem sprawność tego żywego abakusa.

      Usuń