Zwalisty facet, na przykusym rowerze zasuwał przez mosty z uśmiechem czekającym na odwilż. Pani, puszystej zarówno cieleśnie, jak i odzieżowo, zamarzły stery i pruła naprzód z wdziękiem lodołamacza w głębi morza arktycznego, a jej kurs mogła zmienić jedynie megatonowa mina. Ja taką nie dysponowałem, więc zszedłem z kolizyjnego kursu więcej niż pospiesznie, nomen-omen z nietęgą miną.
- Czy konserwa bez konserwantów, to już paradoks?
Absolutny paradoks.
OdpowiedzUsuńCiekawe, co by było, gdybyś nie zszedł z tego kursu. Placek? Krwawa miazga? Porwanie z nurtem?
utonąłbym w pluszowych czeluściach.
UsuńTo nie najgorzej. Może trzeba było nie schodzić z kursu?
Usuńdobra dobra. Titanic też tak myślał, kiedy zobaczył dziewiczo czystą biel.
UsuńNiemena warto posłuchać, nim przyjdzie wiosna..., ale i o mimozach nie zapominać.
OdpowiedzUsuńPóki co konserwować się wysoko procentowo...
przezorny Janek
mimoza jest piękna. lepiej nie zapominać.
UsuńA niech będzie ten mróz i wymrozi zarazki wszelakie. Nie znoszę chlapy i szarówki. Niestety juz za tydzien odwilż. Trzymaj się kursu i bądź zdrów.
OdpowiedzUsuńw górach, to trochę potrwa chyba. nawet halny nie zwieje wszystkiego w okamgnieniu. troszkę się nazbierało zapewne.
Usuń