W ramach walki z dziurą budżetową premier zaszantażował radę ministrów, sugerując wybór: ograniczenie ministerialnych apanaży, albo znalezienie równie atrakcyjnych oszczędności. Z uznaniem przychylił się do wniosku ministra skarbu, sugerującego wykrycie dziewiczych pól fiskalizacji obywateli.
Minister zdrowia zaproponował obłożenie podatkiem sztucznych piersi i pośladków, afrodyzjaków naturalnych i farmakologicznych. W ad-hoc przygotowanym wystąpieniu zauważył, że dostęp do zachwytu otoczenia, regularnych orgazmów i zwiększenie możliwości prokreacyjnych stanowi niebagatelne dobro niematerialne, warte nawet średniej krajowej brutto. Opodatkowanie orgazmów (łącznie z zyskującymi na częstotliwości mniejszościowymi) uratuje zrujnowany budżet, a środki popłyną niegasnącą falą. Gdyby strumień okazał się zbyt wątły, fiskalizacją można byłoby obłożyć akty autoerotyczne.
To pewne, z jakiej pozycji by nie patrzył, obstrukcja nieunikniona.
OdpowiedzUsuńprzezorny Janek
też można obłożyć daniną! a co!
UsuńCzekam na opodatkowanie ziewnięć, pierdnięć i rzucania spojrzeń.
OdpowiedzUsuńzałóż zeszycik i notuj. tylko się nie pomyl, bo "czynny żal" trzeba będzie na piśmie wysłać do US. grzesznicy na kolana i spowiadać się z różnych takich fizjologicznych dewiacji.
Usuń