Duszno się wydało duszy,
Tłusto się odbiło tuszy.
Bezie bzem pachnącej brakło
I podle się czuła bez,
Niemal pewne, że bez pamięci,
Skoro nie wykryła, cóż się we łbie skryło.
Plotkarz plótł coś o zapale,
W szale owinięty szalem.
Chciał fundować pamiętnik
Na pamiątkę braku pamięci.
Ten co nie miał, aż oniemiał,
Jego krewniak rychło skrewił.
Brzeg leżał skromnie na brzegu,
Toń zostawiając tonącym,
A kamienicznik skamieniał.
Wreszcie, w stu chłopa
(niezbyt rozgarniętego, ot, zwyczajne męty)
postawili postument
wierzchem sadzając wierzchowca.
Na nim miała wieczność ujeżdżać.
Szukając brakującego.
Oczywiście bez!
- Czyżby? - zapytała przytomniejąc
- Podejrzewacie, że jestem bezwstydna?
Jestem tu pierwszy raz i będę wracać:) Dobrego roku!
OdpowiedzUsuńdobrego dnia/roku/życia (niepotrzebne skreślić, bądź nie)
Usuńzdumiewające, że właśnie dziś postanowiłem poszaleć dla odmiany twórczością w pionowej osi i trafiłem kogoś, kto się nie wystraszył. ostrzegam - zwykle piszę w osi horyzontalnej, a wertykalna jest wybrykiem, żeby nie wpadać w rutynę.
Ach, więc to tu usadowiła się moja beza!
OdpowiedzUsuńma się dobrze na piedestale.
Usuń