Kobiety pulchne jak marzenia Rembrandta walczą z porannym chłodem wypełniając ciała ciepłem cyberpapierosa. Tylko patrzeć, jak ulecą ku niebu na wzór baloników wypuszczonych z niezgrabnych, dziecięcych rączek. Potem spotykam panią z taką kolekcją biżuterii usznej, że gdyby zapragnęła ją rozbudować, najpierw musiałaby przejść operację powiększenia uszu. Krągła dziewczyna ufnie zasypia z głową na ramieniu sporego chłopca, nieświadomie mijając wyboje i zakręty.
Znienacka popołudnie przesycone spoconymi frytkami i dziewczyna pachnąca mydłem – tak po prostu. Czarne rajstopy kpią z pogody, udając, że temperatura jest jednocyfrowa, a rząd dziesiątek nie ma dostępu. Był taki czas, kiedy najgłośniejszą nacją w Rynku byli Niemcy. Teraz palmę pierwszeństwa zawłaszczyli Kozacy, którzy przy okazji stali się być może nacją najliczniejszą. A w autobusie pojawiła się nadzieja na męskie siniaczki. Niestety, przy uważniejszym spojrzeniu okazały się być raczej krwiakami na szyi, wyglądając jak graficzny instruktaż skutecznego duszenia. Chłopak był w towarzystwie tak bardzo uśmiechniętej dziewczyny, sugerując, że to jedynie „malinki”.