poniedziałek, 7 lipca 2025

W garbarni garść gardeł i gar garbów.

 

    Słyszę słowa sto lat wyśpiewywane z młodego gardziołka pod granatowym niebem, więc wyglądam przez okno. Młoda kobieta wędruje pospiesznie w rytm śpiewanej do telefonu piosenki-toastu. Wcześnie, ale może warto grzmotnąć kielicha, żeby jakoś przetrwać dzień?


    Z prasówki wynika, że powstają nowe narody. W Jemenie nie ma Jemeńczyków, tyko Huti. Palestynę zamieszkuje obecnie Hamas, a Iran Hezbollah. I wszyscy są wrogo nastawieni i knują, jak przywalić biednemu Izraelowi chronionemu nieprzemakalną ponoć żelazną kopułą i amerykańską pobłażliwością zabezpieczającą ich żywotne interesy za pośrednictwem lotniskowców terroryzujących świat.


    A spoza prasówki: teraz, kiedy susza osiąga maksimum i poziom Wisły pobił rekord maleńkości od początku pomiarów, dlaczego nie spuszcza się wód ze zbiorników retencyjnych, żeby osłabić tę suszę? A już z prasówki wynika, że lada moment zaczną się takie ulewy, że nas wszystkich potopi, jak za czasów Noego i o budowie arki z braku czasu można zapomnieć. Po co trzymać latem pełne zbiorniki, skoro jesień przyjść musi. Dwie korzyści w jednym.


    Kolarze w sukienkach biorą na klatę rzadki deszcz, kobiety o mocnych udach spieszą ku codziennościom, a ja zauważam po cichutku, że takie uda swobodnie mogłyby odebrać oddech, jeśli nie siłą mięśni, to masą, choć niektóre samym widokiem powodują zachłyśnięcie się powietrzem z trudną do odnalezienia drogą powrotną. Rzeka plumka. Mijam wysoką dziewczynę i jako łasuch ledwie się powstrzymuję, żeby się nie oblizać. Dziewczyna pachnie „krówkami”.


    Kierująca pojazdem, to kierowca, a kierujący, to kierowiec, czy kierownik?


    Ostrzyżony do czysta młodzieniec bronił się przed pośladkami po dwakroć większej dziewczyny, która usiłowała ze śmiechem przysiąść na ukochanych i jedynych kolankach. Młodziak soczystymi klapsami usiłował ją zniechęcić, aż się poddała. I jeszcze zadowolone z życia dziewczę w papieskich barwach, pięknie rozbudowane w strategicznych fragmentach, niechybnie piękniejsze od wszystkich papieży, jakich dotychczas udało mi się obejrzeć. Biustonosz wypadł z łask córek obrońców Europy przed naporem słowiańskiej riposty, a choć nie chciałbym uogólniać, to cyrylica oswobadza topografię jeśli nie geografii, to anatomii.

2 komentarze:

  1. A kobieta leśnik, to leśniczyna, leśniczka czy leśniczanka?

    OdpowiedzUsuń
  2. E, tam - grunt, że kobieta orzech to orzechówka.

    Ostatnie zdanie. Choć się mnie ono podoba, nie jestem pewien, czy do końca je rozumiem; przełożysz pan z wersji wykwintnej na wersję dla ubogich umysłem?

    OdpowiedzUsuń