sobota, 5 lipca 2025

Wydział działa, więc wydzielił działki pod działa.

 

    Dziewczynka miała chłopca przyklejonego do ciała, kółko w nosie, podwiązki na ramionach, cellulit wszędzie i pośladki na wierzchu, kiedy nie były w objęciach lubego. Otaczało ich rodzinnie towarzystwo królów życia, raczących się piwkiem z flaszki na przystanku, hałasując rozkosznie, gruchając, klnąć i ignorując otoczenie. Straganiarz z czerwonym nosem beształ Azjatów zbyt głośno komentujących dostawę trucheł kurczaczych do budki z egzotycznym menu, tłumacząc kolejkowiczom, że oni i tak nawet słowa nie rozumieją. Starsze panie, czasami w asyście starszych panów głaskały ukradkiem młode kartofelki i wymyślały im, bo takie wielkie, jak na placki, albo małe jak orzeszki (laskowe jak mniemam). Kwiaty z własnej uprawy sprzedawały się z litrowych słoików stojących gdzieś przy skrzyżowaniu, podobnie jak garść agrestu, czy porzeczek. Ciepełko wytapiało nadmiarowy tłuszczyk demokratycznie, nie wnikając w wiek, płeć, czy preferencje w dowolnej dyscyplinie. Lato w pełni – gdzieniegdzie kompletnie już się wyprzedały truskawki, a reszta owoców omdlewa na straganach, ociekając sokami.


    Sąsiad, najwyraźniej porażony faktem posiadania przez piękną sąsiadkę stadka dwu-psowego postanowił własny dwupak rozbudować i teraz chodzi dumnie po osiedlu z trójcą, która jak wiadomo jest doskonałością i świętością. Sąsiadka jeszcze nie wie, więc uśmiechała się patrząc, jak starego wyjadacza podgryza świeżo nabyty narybek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz