czwartek, 31 lipca 2025

Akacje na wakacje.

 

    Uwielbiam czytać napisy, gdziekolwiek się znajdą. Idę sobie rozanielony cieniem szumiącego lasu, kurczącego się na rzecz borowin w stanie dziewiczym, aż trafiam tablicę wbitą w gęstwinę, z prawdziwie literackim wyzwaniem – Siedlisko grzybów, nie zbierać. Więc gdzie niby mam one grzyby zbierać? Tam, gdzie ich nie ma? Albo obiekt plażowy zwany pomostem opisany został krzykliwie pomost grozi zawaleniem, nie wchodzić! Skoro tak niebezpieczny, może by go rozebrać/naprawić? Aż dziw, że morze nie dało mu rady i samo nie zadbało o zasłużony koniec budowli.


    Z plaży wracają psiarze z już wykręconymi z wczorajszej diety psami. Dochodząc do plaży słyszę odkurzacz i okazuje się, że to schody są kurzone, bo nie wiem jak przedsięwzięcie ludzkie nazwać. Wykurzane? Ech z tymi dmuchawami. Dojrzała pani porzuciła buty zostawiając je pod kuratelą dojrzałego pana i pobiegła do sąsiedniej miejscowości po bułeczki jak zuchwale domniemuję. Młody pan budował właśnie metropolię z wielu parawanów, a kiedy ukończy budowlę, zapewne ściągnie esesmanem na plażę resztę rodziny, by pochwalić się osiągnięciem. Pani dość korpulentna usiadła na krawędzi wody i udaje wyrzuconą na brzeg boję. Przy pustej plaży mogła tak tkwić długo nierozpoznana, ale szczęśliwie trafia na mnie.


    Wsiadam w niewłaściwy autobus, a raczej właściwy, tylko skierowany przeciwnie, więc zwiedzam. W trasie moje oczy zderzają się z młodym facetem, który jak sądziłem wytatuował sobie zarost. Musiałem ochłonąć, jednak, kiedy tłok zelżał, okazało się, że zarost miał jednak uczciwie analogowy. A gdy już nasyciłem oczy widokami i w końcu trafiłem na plażę, to trafiam z mety pięknego siniaczka. Przypomina bardzo rozłożysty dąb, może klon i nawet kolor ma zielonkawy. Pani niekonwencjonalnej postury usiłowała własnym autorytetem ogrzać akwen, jednak ten się bronił zaciekle, więc rzuciła na szalę komplet atrybutów, czyli naprawdę niemało, licząc, że w końcu osiągnie sukces. Nie czekałem aż słona woda podda się dyktatowi tak namolnemu i poszedłem między młode mamusie z wypiętymi miękkimi tkankami, zbierające piach i wodę na potrzeby swoich pociech.

8 komentarzy:

  1. Przejrzeli Cię, snadź obserwowali, wiedzieli, że się napatoczysz, stąd te napisy i na dwa sposoby można to interpretować, konsekwencje, znaczy się. Uważaj pan, nie tylko Oko patrzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie pomyślałem. mam sie ukrywać? wziąłem okulary, w których wyglądam jak mucha-plujka...

      Usuń
  2. Oko, jak ja lubię ten Twój styl, plaża zamienia się w spektakl, język w teatr absurdu, a każdy napis to miniatura poetycka. „Siedlisko grzybów, nie zbierać” to przecież gotowy wiersz z lasu! I ten autobus w przeciwną stronę czasem tylko tak trafiamy naprawdę gdzieś. Dobrze Cię czytać, jak zawsze: błyskotliwie, przewrotnie i czule pod włos rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nad morzem rzeczywistość owłosiona jest jak małpa.

      Usuń
    2. czasem taka małpa leży sobie na kocyku i pozwala spacerowiczom podziwiać gęstwiny, a co odważniejsi ukradkiem fotografują, żeby mieć dowody na poparcie opowieści w jesienne wieczory.

      Usuń